09. Pijany Wonho i przegryw Tae

8.2K 944 850
                                    

Hoseok jest chujem.

Nie dość, że swoją przeprosinową szopką zniszczył Taekookowy moment, czego nigdy mu nie wybaczę, to jeszcze o godzinie dziewiątej rano następnego dnia wpakował się do mojego mieszkania, ciągnąc za sobą walizkę wypełnioną jedzeniem.

Dlatego też obudziłem się po zaledwie trzech godzinach snu (całą noc myślałem o ustach Jeona, znajdujących się tak blisko tych moich), słysząc szelest paczek czipsów i szklanych misek, które mój przyjaciel wyciągał z szafki. Oczywiście Hoseok musi dodać coś od siebie i jedna z misek poleciała na podłogę, wydając okropny hałas. Całe szczęście Seulgi wróciła do siebie, bo zabiłaby nas obu za zakłócanie jej spokoju.

- Co ty wyprawiasz? - zapytałem, kiedy dowlokłem się do kuchni.

- Dziś wieczorem świętujemy. - Odwrócił się twarzą do mnie. - Co się stało z twoją twarzą?! Wyglądasz jak śmierć. Spałeś w ogóle?

- Wyobraź sobie, że średnio - mruknąłem, otwierając jeden z moich ulubionych marchewkowych soczków, które zawsze trzymam w lodówce. - Co ty chcesz świętować? I dlaczego akurat w moim domu?

- Świętuję wyciągnięcie numeru od Minhyuka. - Rozpromienił się na samo wspomnienie tego imienia. - Zaprosiłem tylko kilku znajomych, nie martw się, to mała impreza, nie rozniesiemy ci mieszkania. A robię ją u ciebie, ponieważ u Jimina będą rodzice, a wiadomo jak to się skończy, kiedy wyparuje im do mieszkania gromadka gejów.

Pokiwałem głową. Ma rację, odkąd rodzice Parka dowiedzieli się, że najlepsi przyjaciele jego syna lubią chłopców, rudowłosy ma kategoryczny zakaz przeprowadzania nas do ich domu. Raz kiedy Jimin złamał zakaz i zaprosił naszą dwójkę do siebie, by pograć na konsoli, pani Park goniła nas po całym domu z paralizatorem w dłoni. A najgorzej zrobiło się wtedy, kiedy Hoseok postanowił "nawrócić" ojca Jimina, wpakowując się do łazienki podczas gdy ten załatwiał swoje potrzeby. Skończyło się na tym, że szczuł nas swoim yorkiem.
Od tamtej pory pojawiamy się u rudowłosego tylko wtedy, gdy nie ma jego rodziców.

- Spokojnie Tae, Jeongguk też jest zaproszony!

Nie wiem, czy taka wiadomość na pewno mnie uszczęśliwiła. Niby się cieszyłem, ale najchętniej unikałbym go jeszcze przez długi czas przez tą sytuację z wczoraj.

- Zadzwoniłem też dwanaście razy do Minhyuka i wysłałem mu dwadzieścia trzy esemesy, ale na żaden nie odpowiedział - powiedział zawiedziony.

- Najwyżej będziesz świętował bez niego - machnąłem ręką i wyrzuciłem puste opakowanie po soku do śmietnika. - A teraz pozwól mi w końcu iść spać - warknąłem, po czym udałem się na kanapę w salonie, przykryłem kocykiem i przymknąłem powieki, starając się olewać hałasującego Hoseoka w pomieszczeniu obok.

*

Związki mała impreza i kilku znajomych albo nie istnieją w słowniku Hoseoka, albo on po prostu ich nie rozumie i nie umie używać.

Obudziłem się blisko godziny dwudziestej, a właściwie to obudziła mnie trójka gejów, którzy chyba pomyśleli, że jestem częścią kanapy i usiedli na moim brzuchu, i nogach. Jeden z nich chyba strasznie się zapuścił, ponieważ był tak ciężki, że myślałem, że wgniecie mi dziurę w brzuchu.

No chyba, że to jego penis jest taki ciężki.

Najpierw wydostałem się spod ich pedalskich tyłków, po czym rozejrzałem się po niegdyś cichym, pozbawionym ludzi mieszkaniu. Teraz znajdowali się tutaj chyba wszyscy geje mieszkający w Seulu.

I'm a virgin➶taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz