31. Shinlo Company

7.6K 878 932
                                    

a/n I know, że znowu długo mnie nie było, ale mam nadzieję, że ktoś jeszcze pamięta o tym ff i pOstARaM się dodawać rozdziały w miarę regularnie (chociaż i tak niewiele ich zostało)

Obejrzałam sobie Rough Night i uznałam, że w sumie to zajebisty pomysł na rozdział.

dwa razy upewniałam się, czy dałam oznaczenie dla dorosłych w opisie tego ff xd

Gdy moja relacja z Jeonem weszła na nowy poziom (po jego wyznaniu i opiece podczas mojego późniejszego przeziębienia zatraciłem się w nim jeszcze bardziej niż powinienem), postanowiłem pozbyć się wszystkich przeszkód, które stoją nam na drodze do (seksu) ślubu i gromadce dzieci (Kook jeszcze tego nie wie, ale Wonho wyczytał na jakimś portalu dla yaoistek, że męska ciąża jest możliwa, tylko plemniki aktywa muszą być super mocne).

Nie od dziś wiadomo, że największą kłodą pod nogami oprócz Shina i jego durnych pomysłów jest nie kto inny, jak Sooyoung. Ten głupi babsztyl, który pewnie nie odpuściłby sobie bruneta, nawet gdybyśmy zaczęli uprawiać seks na jej oczach. Dlatego też musieliśmy wymyślić coś, by w końcu dała nam święty spokój.

Jednak Wonho chyba zbyt dosłownie wziął sobie "usunąć wszystkie przeszkody", ponieważ już na drugi dzień pod moim domem stała niepozorna, różowa furgonetka, w której Zelo trzymał liny, rewolwery, tasaki, siekiery i młotki, czego tylko dusza zapragnie.

- Nie, nie, nie, palancie, nie chodziło mi o to - warknąłem, kryjąc się za jego plecami. Cóż mogłem poradzić, że widok Zelo trzymającego w dłoni mini piłę mechaniczną przyprawiał mnie o takie dreszcze? - Nie możemy jej zabić!

- Za drobną dopłatą pozbędę się także ciała - odparł, a ja zacząłem się zastanawiać, czego go uczą w tej szkole, bo na pewno nie statystyk i genetyki. - Nikt się nawet nie zorientuje, spokojnie.

- A ile będzie kosztować pozbycie się jego? - zapytałem, pokazując palcem na Hoseoka.

- Nie zabijam swoich przełożonych - powiedział z uśmiechem, zbijając z Shinem żółwika.

- Przełożonych?! - Popatrzyłem z mordem w oczach na mojego przyjaciela. - Czy ciebie do reszty popierdoliło? Zacząłeś się bawić w mafię, czy co?!

- Otworzyłem biznes - poprawił mnie.

- Trzymaj mnie, Jimin, bo go zaraz uduszę - jęknąłem, a brunet (zmienił kolor włosów i już nie wyglada jak wiewiórka!) zaczął wachlować mnie swoimi dłońmi. - Mało ci problemów z policją, Shin?

- Wszystko pod kontrolą - odparł, otaczając gigantycznego nastolatka ramieniem. - Przed sobą masz prezesów Shinlo Company, zajmujemy się transportem zwierząt. A przynajmniej w prawnym świetle. - Puścił mi oczko.

Pokręciłem głową z niedowierzaniem.

- Jesteś popierdolony.

*

Na szczęście Jisung polubił Jeongguka z wzajemnością, i dzieciak wręcz uwielbiał bawić się w chowanego w luksusowym domu mojego chłopaka. Co prawda po drugiej rundzie biegania w tę i we w tę zawsze narzekał na chore kolana i kleił się do mnie na jednej z kanap, zupełnie olewając męczącego go o jeszcze jedną rundę chłopca.

Takie dni z pewnością należały do moich ulubionych, ale.

Ale był tu jeszcze ktoś, kogo obecność niezmiernie mnie irytowała, kto niby "przypadkiem" muskał brudnymi pazurami nadgarstek mojego chłopaka, i gdyby można było zabić wzrokiem, ta osoba byłaby już dawno martwa.

I'm a virgin➶taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz