23. Urodzinowa gorączka #1

6.7K 808 672
                                    

a/n notka pod rozdziałem jest ważna

Od razu po wyjeździe moich rodziców, pierwszą rzeczą, którą uczyniłem, było zadzwonienie do Shownu i zrezygnowanie z pracy w jego barze z kebabami.

Znów jestem wolnym człowiekiem.

- Co robisz? - zapytałem.

Niosłem w rękach miskę z serowymi chrupkami, najlepszymi chrupkami na świecie, kupionymi za marne grosze, które zarobiłem u Shownu. Oczywiście nie zamierzałem podzielić się nimi z Wonho, który siedział u mnie już bitą godzinę i kategorycznie zabraniał odbierać telefony od Jimina.

I oczywiście, że nie chciałem się go słuchać, i już po pierwszym sygnale sięgnąłem po telefon. Ten jednak mnie uprzedził i schował moją komórkę w majtki, i jakoś od razu odechciało mi się odbierać połączenia od rudowłosego.

Byłem w niemałym szoku, naprawdę. Pierwszy raz zastałem Wonho z laptopem na kolanach, który nie oglądał pornografii ani nie masturbował się do zdjęć Lee Jongsuka.

- Oglądam pegazy na Amazonie.

Wolne żarty, przecież on nie jest Jiminem.

- A tak poważnie? - Zajrzałem mu przez ramię.

- Oglądam pegazy na Ebay'u.

I faktycznie, oglądał. I zaskoczył mnie tym jeszcze bardziej.

- Hej, Wonho. - Pomachałem mu ręką przed twarzą, by zwrócił na mnie uwagę.

- Hm?

- Ćpałeś?

- Nie - odparł, po czym powrócił do swojej poprzedniej czynności. - Jimin ma urodziny za trzy dni, a my jesteśmy w dupie.

Prychnąłem, rozsiadając się wygodnie na kanapie.

- Kupimy mu jakąś czekoladę i zrobimy imprezę, jak zawsze.

Dobra, może i nigdy nie byłem, nie jestem i nie będę mistrzem w kupowaniu prezentów, ale liczą się chęci, prawda?

Poza tym Sehun powinien cieszyć się "Zestawem małego chemika", który dałem mu na naszą miesięcznicę lata świetlne temu. Skoro między nami owej chemii nigdy nie było, to chciałem, by zadowolił się chociaż taką.

- W zeszłym roku kupiłeś mu komplet mydeł. Sugerowałeś, że nasz Jiminnie śmierdzi? - zapytał, po czym wziął garść chrupek.

Moich chrupek. Moich chrupek, za które ja zapłaciłem.

- Wcale nie byłeś lepszy! Kupiłeś mu korek analny z twoją twarzą na spodzie!

Od razu zdjął wzrok z monitora i surowo na mnie spojrzał.

- To praktyczny prezent z wieloma zastosowaniami - powiedział pewnie. - Nie dość, że może zrobić sobie dobrze, to jeszcze może wyobrazić sobie, że robię to ja.

- Kupiłeś XS? Rozmiar na pewno byłby adekwatny do tego twojego - prychnąłem.

Wonho zrobił coś na wzór obrażonej miny, po czym wyrwał mi z rąk miskę wypełnioną chrupkami.

- Jesteś okropny - warknął, a następnie zrzucił mnie z kanapy, gdy próbowałem zabrać mu moje jedzenie. - Wszystkie pegazy wydają mi się mało wiarygodne, masz może numer do jakiejś sprawdzonej hodowli?

- Pegazy nie istnieją - odparłem, a następnie rzuciłem się w jego stronę.

Zaczęliśmy się zacięcie szarpać, w walce o jakże cudną przekąskę. Walczyłem honorowo, dawałem z siebie wszystko, a nawet nabiłem sobie siniaka na lewym udzie. Mimo mej waleczności całe starcie jak zwykle zakończyło się moją druzgocącą klęską. Znów leżałem na podłodze jak skończony debil, z kawałkami chrupek na całej twarzy.

I'm a virgin➶taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz