05. Impreza u Sehuna

9.5K 1K 1K
                                    

Po tym jak zwróciłem całą kolację na bok samochodu Jeongguka, ten wyraźnie się przejął. Nie samochodem. Mną. Zawiózł mnie do domu, a nawet wszedł do środka, by upewnić się, że nic mi nie jest. Na szczęście Seulgi albo wyszła ze znajomymi, albo poszła śledzić Jimina. Tak czy inaczej, nie było jej w domu. Jeszcze przelałaby swoją chorą miłość na mojego Jeongguka i wtedy już w ogóle nie będzie chciał mnie widzieć na oczy.

Czułem się okropnie głupio po tej akcji z samochodem, ale brunet na szczęście nie krzyczał. Wręcz przeciwnie, zadzwonił z mojego telefonu do Hoseoka, ale ten był zbyt zajęty kokietowaniem jakichś mężczyzn, ponieważ nie raczył nawet odebrać. Odebrał za to Jimin, który przestraszony obiecał, że zaraz przyjedzie, tylko zamówi taksówkę. Jeongguk powiedział, że poczeka ze mną na Parka, żeby przypadkiem nic mi się nie stało. Nieco zdegustowany wszedł do kuchni, po której walały się pudełka po pizzy a sos czosnkowy ściskał po ścianach, i zaczął przetrząsać szafki w poszukiwaniu jakichś lekarstw oraz herbaty, aby nieco uspokoić mój żołądek.

- Trzymaj. - Podał mi parujący kubek i niebieską tabletkę. - Połknij ją, powinna pomóc. I przykryj się. - Wziął różowy, puchowy koc z fotela i okrył mi ramiona, podczas gdy całe moje ciało drgało. - Spociłeś się. - Odgarnął moją grzywkę do tyłu.

Opiekuńczy Jeongguk jest cudowny. Musiałem się powstrzymywać, żeby się na niego nie rzucić i nie wycałować tej wspaniałej twarzy, na którą wstąpił teraz zatroskany wyraz.

- Nie jesteś zły? - zapytałem, popijając ananasową herbatę. - W końcu zarzygałem ci samochód.

- Tapicerka jest czysta, więc tym razem ci odpuszczę. - Uśmiechnął się półgębkiem. - Następnym razem po prostu powiedz, że się źle czujesz, zatrzymam się.

Następnym razem.

- Co chcesz obejrzeć? - przelatywał po kanałach, zapewne szukając jakiegoś produktywnego programu. - Poczekaj. - Zatrzymał się na telezakupach, w których reklamowali innowacyjny odkurzacz. Jego oczy od razu się rozszerzyły i zapisał sobie w telefonie numer widoczny na ekranie. - To jak?

- Cokolwiek - odparłem, wzruszając ramionami. Tak naprawdę to wolałbym posiedzieć tutaj z Jeonem na kanapie i na przykład się z nim poprzytulać.

Nie no, po co owijać w bawełnę, wolałbym żeby po prostu przeruchał mnie na tej kanapie. Musiałbym tylko umyć zęby, bo po przetrawionym i zwróconym sushi mój oddech nie pachniał najlepiej.

To nie tak, że zależy mi tylko na jednym. Jestem zdesperowany, tyle.

Jeongguk znalazł jakiś program o sprzątaniu w luksusowych domach, i oglądał go z zainteresowaniem, a co jakiś czas spoglądał na mnie, pytając czy wszystko ze mną w porządku. Ja popijałem owocową herbatę, która już nieco ostygła i przyglądałem się na jego profil. Starałem się znaleźć na siłę jego kolejne wady, ale oprócz niewielkiej blizny na policzku, która i tak była śliczna, nie znalazłem niczego.

Jimin wpadł do mieszkania i od razu do mnie podbiegł, gdy siedziałem skulony, i owinięty w koc na kanapie. Spojrzał na Jeongguka z mordem w oczach, ponieważ najwyraźniej myślał, że mój stan jest jego winą.

Mimo swoich wiecznych docinek, obrażania mnie i wpakowywania w kłopoty Park zawsze poważniał, gdy coś było na rzeczy. Nie mogę powiedzieć tego o Hoseoku, który zapewne nawet nie zwróciłby uwagi, gdybym umarł.

- Wonho jest w sklepie i kupuje ci twoje ulubione marchewkowe soczki, zaraz przyjedzie. - Tego to się nie spodziewałem, przysięgam. - Co ci jest?! Otrułeś go, kutasie? - zapytał bruneta, który nadal oglądał sprzątające pokojówki.

I'm a virgin➶taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz