prolog

106 22 6
                                    

Zostałem dziś odrobinę pozniej na uczelni - niepotrzebnie. Mogłem sobie zaoszczędzić wysłuchiwania  niesłusznych oskarżeń ze strony mojego dziekana . Student prawa przyłapany na kradzieży nie swojej - czyli jak wmówić owcy, że zjadła wilka. Mając dosyc prób udowodnienia swojej niewinnosci wybiegłem z uczelni jak strzała.

Postanowiłem odwiedzić kawiarnie ,,herbatnik". Lubiłem tam spędzać zimowe wieczory, otulone śniegiem, rozjarzone bladymi, ulicznymi lampami.

Zamówiłem zieloną herbatę i sernik. Zatapiałem nerwy w lekkim grzechu słodyczy, a oczy w krótkowłosej blondynce, ubranej w gruby, luzny sweter. Wcinała różową czekoladę, czytając coś o jakimś ogrodzie, kwiatach..nie pamiętam.

Gdy nasze oczy się spotkały automatycznie odwróciłem wzrok, jakby coś poraziło mnie prądem.

Pink ChocolateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz