Po powrocie rzuciłem się na łóżko. Zacka nie było w mieszkaniu co oznaczało chwilową harmonie i pokoj. Spojrzałem w telefon i zdałem sobie sprawe jak wiele mam sms- ów od Laylii, rodziców i ku zdziwieniu dwa sms od June i jedno nieodebrane polączenie od George'a. Rzuciłem telefonem na drugi koniec łóżka i zamknąłem oczy. Przypomniałem sobie Caren. Jej porcelanową nieskazidelną cerę, jej słowa i sposób w jaki jadła różową czekoladę. Czułem niedosyt, chciałem się z nią zobaczyć jeszcze raz. Chwilowe rozmarzenie przerwały mysli o problemach. Postanowiłem sprawdzić telefon.
Layla: Nie wiedziałam, że Twoi rodzicę nie wiedzieli o tym wszystkim i spotkając ich w galerii, chyba się wypaplałam PRZEPRASZAM DANNY! :(
Layla: Danny! Czemu nie odpisujesz?!!? Przepraszam Cie naprawde...jak tam rozmowa na uczelni?
Layla: Danny odpisz...
Mama: Danny, przykro nam, że zataiłeś przed nami tak ważną sprawę. Jesteśmy w drodzę do Ciebie zaraz będziemy.
June: Możemy się spotkać? Nie skreślaj mnie.
June: Wez nie ignrouj tego co pisze...(1) Nieodebrane połączenie od: George.
-------------------------
Świetnie. Brakowało mi jeszcze wizyty rodziców.Ja: Nic się nie stało Layla. Sorry, miałem wyciszony telefon. Rozmowa się nie powiodła :)
Layla: Jak to?! I co teraz?
Ja: Pogadamy jutro. Zaraz rodzice u mnie będą.
Layla: :'(June nawet nie zamierzałem odpisywać, ani oddzwaniac do Georga. Zacząłem pośpiesznie ogarniać syf Zacka, napiłem się zimnej wody z lodówki i grzecznie usiadłem na sofie czekając na przybycie sądu ostatecznego.
Rozległo się pukanie do drzwi.
-Danny! - uslyszałem glos matki.Otworzyłem drzwi i usmiechnąłem się krzywo.
-Witajcie.
- Zaraz zgasnie Ci ten usmieszek. - powiedział chłodno tata.
-Danny, co ty wyprawiasz?!
- Tak wiem, wiem co zrobiłem nie musicie mi prawić morałow jestem dorosły.
- Chyba tylko na papierze. - zakpił tata
-Chłopaku, co ty teraz zrobisz. - chwyciła mnie za ręke mama
-Napijecie się czegoś? - niezręcznie zmieniłem temat
-Danny! - wrzasnął ojciec
Zacisnąłem pięści.
-Rzucam te pierdolone studia. - walnąłem ręką w stół
- Kochanie.. - powiedziała z troską mama podchodząc i gładząc mnie po ramieniu.
-Gówniarzowi się w głowie po przewracało. - rozesmiał się złosliwie tata - To twoje marzenie być prawnikiem, jak możesz to rzucic?!
-Nie mam wyboru. - spusciłem głowe. - Widocznie to nie ta droga. - przypomniałem sobie słowa Caren.
Rodzice spojrzeli na mnie z troską.
- Nie rozumiem...-wtrąciła mama
-Nie moge byc prawnikiem, gdy złamałem prawo. Musze isc szukac gdzies indziej.
Oboje zamilkli. Widziałem w ich oczach żal i współczucie przeplatane ze złością. - martwili się o mnie.
-Dam sobie radę. - usmiechnąłem się. - Chodzcie tu do mnie.
Objąłem ich oboje rękoma.
- Nie rób więcej takich głupot to do Ciebie nie podobne - powiedział tata nieco lżejszym tonem.
-Wiem wiem...widocznie tak musiało być. - świadomie cytowałem słowa Caren. Kto by pomyslał, że tak wziąłem sobie je do serca.

CZYTASZ
Pink Chocolate
Fiksi RemajaTańczyła w balecie, mówiła w trzech językach, jej dotyk tamował każdą rozkrwawioną ranę, a ja kochałem sposob w jaki jadła różową czekoladę. ------------------------ Życie 22-letniego Dannego Bufforta, studenta prawa zaczyna się komplikować. Zostaj...