POV Touka
Walka na śmierć i życie, zaczęła się. Nasi sojusznicy mieli porównywalną siłę do drzewa Aogiri. Ja, Yomo i dwóch innych jednookich ghouli, postanowiliśmy zająć się najgrozniejszym przeciwnikiem, sową. Wyglądała naprawdę przerażająco, stojąc przed nią czuć było jej ogromną moc. Kagune dwóch ghouli, którzy postanowili podjąć z nią walkę, wyglądało jak ostre pazury jastrzębia. Kątem oka zerknęłam jak idzie Hinami i Smakoszowi. Dziewczynka pomimo swojego wieku, walczyła z Yamorim i Ayato na równi.
- My zagramy pierwsze skrzypce. - powiedzieli oboje jednocześnie. Następnie bardzo szybko pobiegli by zaatakować przeciwnika. Gdy byli już dość blisko wroga, w ułamku sekundy zmienili kierunek. Jeden pobiegł w lewo, drugi natomiast w prawo i razem z obu stron rzucili się na sowę. Na metr przed nią, Eto wyciągnęła swoje obie ręce zakończone ostrymi końcówkami. Unik wydawałby się niemożliwy, pewna śmierć lecz nie dla tej dwójki. Wślizgnęli się pod jej nogi a następnie zadali cios, który wybił przeciwnika do góry. Było to bardzo szybkie, moje oczy nie potrafiły dostrzec ich uniku. Jednoocy blizniacy po udanym ataku, przybili sobie piątkę. Chwila radości nie trwała długo, jednemu z nich spłynęły łzy po twarzy. Sowa spadając w dół wystrzeliła w jednego z nich dużą ilość ostrzy. Niestety nie przeżył tego.
- Ty suko, zajebię, zabiję, dopilnuję abyś zginęła w największych męczarniach!! On nie zasługiwał na śmierć! Szykuj się! - z zawrotną prędkością przybiegł do niej i mocno zranił ciosami jej stopy. Podczas uderzeń był bardzo nieostrożny, igrał ze śmiercią. Kolejne jego ciosy były tak samo szybkie ale do momentu... Gdy miał rzucić się na nią, ta szybko swoimi rękoma rozerwała jego ciało na strzępy. Przez jego nieumyślną walkę, przepłacił życiem. Byli dla nas ważnym ogniwem. I w tamtym momencie po raz pierwszy zobaczyłam kagune Yomo, który je aktywował. Było bardzo podobne do mojego z taką różnicą że miał dwa pełne skrzydła o czarnym kolorze.
- Zróbmy to razem Touka. Zrewanżujmy się za naszych przyjaciół. - powiedział Yomo ze wściekłym wyrazem twarzy. Razem posłaliśmy salwę ostrzy w jej stronę, chcąc nie chcąc nie mogła ich uniknąć. Widać było wyraznie, że mocno poczuła ten atak. Próbowała oddać tym samym lecz wybiliśmy się w górę, następnie białowłosy rzucił mną w stronę sowy. Gdy do niej doleciałam, kopnęłam ją ze wszystkich sił. Ona ani drgnęła, nie wzruszona tym atakiem chwyciła mnie i mocno poharatała moje nogi oraz ramiona a na koniec rzuciła daleko od niej. Yomo widząc całą sytuacje, nie potrafił stać bezczynnie, postanowił walczyć z Eto na bliski dystans. Była to jej słabość, gdyż każdy jego cios trafiał w nią. Gdy się zmęczył, odskoczył do tyłu. Sowa była tym wycieńczona, po chwili wstała na równe nogi a na jej obrzydliwej twarzy pojawił się szyderczy uśmiech. Nikt nie wiedział skąd ani kiedy pojawiła się przed jej przeciwnikiem. Ten nim zdążył jakkolwiek zareagować został wyrzucony poza pole walki. Już wtedy wiedziałam, że mimo dzielnie podjętej walki, byliśmy skazani na śmierć. Hinami leżała cała we krwi, ale mimo wszystko żyła. Tsukiyama zabrał ją do mnie i położył, nie wyglądał za dobrze, nie był w stanie walczyć. W tamtym momencie nasi sojusznicy się wycofali aby dzielnie nas bronić. Oni także walczyli resztkami sił
POV Kaneki
- Kaneki... witaj ponownie... - mówi Rize. Znów siedziała w mojej głowie.
- Co ty tutaj robisz?!
- Widzisz ten widok? To się dzieje w tym momencie, twoja ukochana wraz z Hinami, Yomo, Smakoszem powoli konają. Pozwolisz aby Aogiri się nimi zajęło? Nie sądze abyś chciał ich śmierci.
- Nie pozwolę, zabiję, co do jednego, żadne ścierwo nie zostanie przy życiu!
- Więc czemu nadal leżysz nieprzytomny? Czyżbyś bał się walki z sową? A może po prostu chcesz skonać już tutaj?
- Nie zginę póki nie dokończę tego co zaczęłem. Eto będzie błagała o litość!
- W takim razie pokaż im całą swoją siłę Przepasko, spraw aby każdy z nich cierpiał tak samo jak ty! Nie daj się, musisz walczyć, nawet jeżeli ceną będzie twoje życie. - Rize znika a ja się budzę.
Otwieram moje oczy, widzę leżącą Hinami z Touką. Wstaję z ziemi, klepię po ramieniu Tsukiego, dając mu do zrozumienia, że resztą zajmę się ja. Na twarzy miałem lekki psychiczny uśmiech. Moimi dwoma rękoma chwyciłem dziewczyny. Po moich dłoniach pełzały w ich stronę małe stworzenia, które przybierały formę krwistych pajączków. Gdy weszły na ich ciała, natychmiastowo zagoiły ich rany. Podszedłem do Yamoriego, Ayato oraz Eto. Stanąłem przed nimi, na odległość dziesięciu metrów. Czułem się ożywiony, jakby ktoś dodał mi bardzo dużo siły. Nie rozumiałem jednej rzeczy, kiedy miałem zamiar uwolnić moje kagune zamiast tego aktywowałem kakuję. Z moich pleców wyłoniło się więcej niż zwykle odnóż skolopendry. O dziwo także, miałem nad kakują pełną kontrolę.
- A więc teraz, zaczniemy prawdziwą walkę... - powiedziałem strzelając palcem. - Dla was nie będzie litości. A przyda wam się podczas błagania o nią.
Uch, wyrobiłem się z kolejnym rozdziałem. Nie wiem czy robię dobrze, wstawiając nowy. Chyba mogłem pójść z tym rozdziałem trochę dalej :/ No ale cóż, przynajmniej nie musie długo czekać na nowy :D 755 słów, więc chyba nie najgorszy wynik. Jeżeli spodobało Ci się, to zostaw komentarz co sądzisz o rozdziale, bardzo to motywuję. Zostaw też gwiazdkę na znak, że przypadł Ci do gustu i czekasz na więcej.
Dzięki i do kolejnego ^^
CZYTASZ
Mogłabym milczeć i słuchać jak Twoje serce bije. - ToukaxKaneki
Любовные романыHejka, jest to moje opowiadanko o Touce i Kanekim po wydarzeniach z sezonu 2. Od razu bez bicia przyznaję się że nie jestem wybitnym pisarzem ale jakiś poziom trzymam. Rozdziały będe publikował co tydzień lub nawet częściej. Mam nadzieję, że choć pa...