Rozdział 5

358 19 5
                                    

POV Kaneki

- Co się stało? Nic nie pamiętam. - powiedziałem zdezorientowany.

- Miałeś zwidy, że widzisz Yamoriego, Eto, Ayato i Yuki. Aktywowałeś kakuję i po chwili zacząłeś doznawać bardzo mocnego bólu. Na szczęście nic ci się nie stało. - wytłumaczyła.

- Hinami, Yomo, chciałbym na parę sekund zostać z Touką. - oboje przytaknęli i wyszli z pokoju.

- O czym chcesz ze mną porozmawiać? - zapytała.

- Pamiętasz, jak oznajmiłaś mi, że słyszałaś krzyki w spiżarni?

- Wiedziałam, że jest coś nie tak. - oznajmiła.

- No właśnie, widziałem wtedy Yuki. Gdy wracałem z Ameryki, takie zwidy też miały miejsce. Nie wiem co jest tym spowodowane. - powiedziałem. Po chwili milczenia, wziąłem głęboki wdech. - Zaraz będę musiał wyjść do restauracji, aby porozmawiać z inspektorem Amonem. Po tym jak pokonałem tamtego ghoula, który rządził naszą dzielnicą, rozkazał mi się z nim spotkać.

- Ciekawe co będzie miał ci do powiedzenia.

Wstałem z łóżka, zszedłem na dół, ubrałem kurtkę i wyszedłem z kawiarenki. Udałem się w wyznaczone miejsce, starałem przemieszczać się w niezbyt zatłoczonych miejscach. W końcu ujrzałem małą restaurację, do której wszedłem. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem czekającego już na mnie Koutaro Amona, usiadłem obok niego.

- Dobry wieczór. - przywitałem się.

- Nie powiedziałbym, że dobry dla ciebie. - odpowiedział poważnie.

- Coś złego się stało? - zapytałem niespokojnie.

- Bardzo złego. Większość inspektorów domyśliła się, że wróciłeś. Między innymi dlatego, że przez ostatni czas nie doszło do kanibalizmu aż po dzisiaj. Nie wiem czy wiesz, ale ten ghoul pochodził z Ameryki, tam gdzie trenowałeś. Nie wiem też, jakim cudem, ale dowiedział się o tym ten ghoul, który cię trenował. Powiedz mi proszę, czy on wiedział że jesteś kanibalem? - zapytał.

- Nie... a czy to zle?

- Głupie pytanie, dostałem cynk że on nie znosi jak jego pobratymcy giną. Jeszcze bardziej jak giną i pochodzą z jego stron. Dowiedział się kto stoi za zabójstwem, więc... - nie potrafił dokończyć.

- Więc? Wyduś do z siebie. - powiedziałem zaniepokojony. Amon przełknął ślinę.

- Więc postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i... zabić cię. - po tych słowach szeroko otworzyłem oczy. - A najgorsze jest w tym to, że jako iż CCG i on mają za cel zabić ,,Czarnego Żniwiarza" , zaczęli współpracować.

- Nie szybciej byłoby powiedzieć, że moje życie może dość szybko dobiec końca? - zapytałem wymuszając uśmiech.

- Wybacz, ale nie mogę nic na to poradzić. Już za dwa dni ma dolecieć do Tokio, oczywiście będę się starał jak mógł temu zapobiec ale... - nie skończył mówić. Położyłem mu trochę pieniędzy na stół.

- Nie, nie staraj się mi pomóc, jeszcze zostaniesz w to wplątany. Dziękuję za informację, wracam do kawiarenki, żegnaj.

Zacząłem kroczyć w stronę re. Nie mogłem uwierzyć w to, że ktoś kto trenował mnie przez cały rok, chce mnie zabić. Jedyne co chciałem teraz zrobić, to spędzić spokojnie noc z rodziną. Wiedziałem, że następnego dnia będę musiał się z nimi pożegnać, tylko tak mogłem ich obronić. Jakbym w dniu jego przyjazdu do Tokio siedział w kawiarni, mogliby zabić całą moją rodzinę. Nim się spostrzegłem, byłem już przed drzwiami kawiarenki. Wszedłem do środka, powiesiłem kurtkę na wieszak i udałem się do sypialni. Zastałem w niej Touke trzymającą na rękach Ryoko.

- Jak się czuje? - zapytałem.

- Z nim jest wszystko dobrze. Co powiedział ci Amon?

- Jutro ci powiem, na razie jestem zmęczony...

- No dobrze. Też jestem zmęczona, chodzmy spać. - po tych słowach dziewczyna położyła małego na jego miejsce i razem ze mną położyła się na łóżko.

Obudziłem się pózno w nocy bo o godzinie 2:30. Przetarłem oczy i niechętnie wstałem. Ruszyłem w stronę toalety lecz gdy już byłem za drzwiami sypialni, usłyszałem uchylające się okno. Moim oczom ukazał się ghoul, ghoul który trenował mnie w Ameryce przez cały rok.

- Zapłacisz za to, że zabiłeś jednego z naszych. Ty i ta cała twoja rodzinka, wszystkich powybijam. A w pierwszej kolejności będzie ta ślicznotka. - powiedział wskazując palcem na Touke.

- Nie waż się nawet jej tknąć! - krzyknąłem najgłośniej jak potrafiłem. Zauważyłem, że Touka się obudziła, nie zawahałem się, aktywowałem kagune. Po chwili za moimi plecami stanęli Yomo i Hinami.

- Kaneki co ty robisz?! - krzyknęła Hinami.

- Bronię was! - już miałem się rzucić na przeciwnika ale Yomo mnie zatrzymał.

- Znów masz zwidy! Kaneki opanuj się, bo w przeciwnym razie skrzywdzisz Touke. - po tych słowach stało się to co zawsze, wróg znikł. Po chwili ponownie zacząłem doznawać okropnego bólu, który przeszywał całe moje ciało. Fioletowowłosa zaczęła biec w moją stronę.

- Nie zbliżaj się do niego! Może coś ci się stać! - ostrzegł Yomo.

- Kiedy on doznaje bólu, ja nie mogę siedzieć bezczynnie! - mocno się we mnie wtuliła. - Kaneki to ja, Touka! Już po wszystkim, co ci się dzieje... proszę... niech to się skończy. Nie chcę na to patrzeć. - mówiła mocno wtulając się we mnie jednocześnie wylewając łzy. Nagle cały ból znikł. Także objąłem dziewczynę na znak, że już wszystko jest dobrze.

Po dziesięciu minutach wszyscy poszli w swoje miejsca, a ja musiałem odbyć z Touką szczerą rozmowę. Chciałem jej powiedzieć o przyjezdzie ghoula do Tokio. Fioletowowłosa usiadła na łóżko a ja naprzeciw niej na krześle. Chwyciłem jej ręce i spojrzałem w jej piękne oczy.

- Za dwa dni do Tokio przylatuje ghoul, ten który mnie trenował. - oznajmiłem.

- I co w tym złego? - zapytała niepewnie.

- Nie bez powodu tutaj zawita. On chce mnie... zabić. Za to, że zjadłem jego pobratymca. Więc jutro opuszczam re, abyście nie byli w to wplątani. - wytłumaczyłem.

- Nie ma mowy! Już nie zostawię cię samego, ja chcę ci pomóc Kaneki. Zostaniesz w kawiarence i razem stawimy mu czoła. - powiedziała.

- Touka proszę, nie każ mi się powtarzać... - nie skończyłem mówić.

- Nie! Nie ma mowy być sam z nim walczył, już raz cię straciłam na długi czas. Nie rozumiesz, że cholernie się o ciebie martwię i nie chce żebyś zginął?! Idziesz jutro z nami lub zostajesz tutaj!

- Ech, chyba cię nie przekonam. Niech ci będzie, zostanę z wami... - powiedziałem niechętnie. - po tych słowach ponownie poszliśmy spać.

Gdy się rano obudziłem, spojrzałem na zegar. Widniała godzina 7:09, dość wcześnie się obudziłem. Miałem zamiar spać dalej lecz nagle zaczął dzwonić mój telefon. Był to Amon.

- Halo?

- Mam złe wieści. - powiedział.

- Jakie? - zapytałem.

- Plany się trochę zmieniły i... on przylatuje dzisiaj.



Kolejny rozdział :D 1028 słów, więc jest dobrze :) Rozdział nie pojawił się wczoraj, gdyż nie miałem na niego pomysłu, co zresztą widać po nim. Rozdział jest nudny i nie ma akcji, ale następny powinien mieć tego więcej. Jeżeli Ci się spodobało zostaw komentarz, który mnie super, duper, mega motywuje do dalszego działania, a także gwiazdkę na znak, że podoba Ci się i czekasz na więcej :')

Dzięki za czytanie i do następnego ^^

Już trochę dawno, ale wybiło nam ponad 3k wyświetleń a rosną one jak szalone. Wielkie dzięki za wasze wsparcie, jesteście najlepsi :*

Mogłabym mil­czeć i słuchać jak Two­je ser­ce bije. - ToukaxKanekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz