Rozdział 18

356 24 18
                                    

POV Touka

Stanęliśmy przed małą chatką położoną w lasku, która stała z dala od Tokio. Biegliśmy do niej przez jakieś dziesięć minut, byliśmy bardzo zmęczeni.

- To tutaj! Wchodzmy! - krzyknęła Hinami. Zrobiliśmy tak jak powiedziała. Po otworzeniu drzwi, ujrzałam tam pewną osobę siedzącą na krześle. Był to ten sam lekarz, który mnie zdradził. Podeszłam do niego z już aktywnym kagune, gdy już miałam posłać salwę ostrzy w jego stronę dziewczynka mnie powstrzymała.

- Nie możesz Touka! On tylko może pomóc Kanekiemu! Chyba nie chcesz, aby zginął. - po tych słowach spojrzałam na ledwo oddychającego białowłosego.

- Niech będzie... - zgodziłam się z niechęcią.

- Proszę za mną. - powiedział doktor, kierując się w stronę innego pokoju. - Połóżcie go na łóżko i wyjdzcie, będziecie tylko przeszkadzać. - powiedział bardzo poważnie.

- Nie ma mowy! Żebyś znów dla pieniędzy... - nie skończyłam mówić, gdyż lekarz mi przerwał.

- Chcesz żeby przeżył?! Sam nie jestem pewny czy uda mi się odratować! Z tego co widzę, większość jego kości uległa złamaniu. A teraz wychodzić! - krzyknął ostrym tonem. Już bez sprzeciwiania się wyszłam z pokoju.

Minęły dwie godziny, nagle z pomieszczenia wyszedł doktor. Od razu wstałam z krzesła na którym siedziałam i pognałam w jego stronę.

- Co z nim?! Żyje?! - zapytałam nerwowo.

- Sama się go spytaj. - powiedział z uśmiechem. Wparowałam do pokoju, ujrzałam tam leżącego Kanekiego. Miał zdjętą koszulkę oraz spodnie. Jego ciało było owinięte bandażami aż do szyi.

- Niczym mumia hmm? - powiedział Kaneki.

- Hah - przetarłam łzy - Może i mumia, ale moja mumia. - po tych słowach czule go pocałowałam a on to odwzajemnił.

- Jutro powinienem normalnie się poruszać dzięki zdolnością regeneracji. Musisz teraz, zawołać tu inspektora Amona, mam do niego prośbę. - powiedział a ja zrobiłam tak jak mi nakazał.

Mężczyzna siedział u Kanekiego w pokoju przez jakieś pięć minut. Gdy z niego wyszedł, wraz z jego żoną i dzieckiem opuścili mieszkanie. Nie miałam zamiaru dopytywać się białowłosego czego chciał od Amona.

- Wejdz Touka, muszę ci coś powiedzieć. - powiedział.

Po wejściu do pomieszczenia, usiadłam na krześle obok jego łóżka. Nagle chwycił moją prawą dłoń i miło się uśmiechnął.

- To co teraz usłyszysz, może cie nie zadowolić lecz muszę to zrobić. - szeroko otworzyłam oczy, gdyż byłam bardzo ciekawa co chcę mi powiedzieć. - A mianowicie, jutro mam zamiar... popłynąć do Ameryki Południowej na jeden rok. - po tych słowach zrobiłam kwaśną minę. Miał rację, nie byłam przekonana co do jego pomysłu.

- Ale dlaczego? Czemu na tak długi okres? - zapytałam.

- Słyszałem, że mieszka tam ghoul... rangi A.S. Z tego co wiem, jest przyjaznie nastawiony co do pobratymców, co nie zmienia faktu, iż jest poszukiwany w CCG. - wytłumaczył a ja nadal nie dowierzałam w to co mówił.

- Że co?! Ranga A.S.? Nigdy o niej nie słyszałam...

- Ponieważ... żaden ghoul w Japonii oraz całej Azji, na nią nie zasługuje.

- To w jakim celu masz zamiar się tam udać?! - zapytałam z głośniejszym tonem.

- Chcę... aby mnie szkolił przez ten rok. Cóż, zbyt wiele razy nie byłem w stanie wam pomóc gdy wy potrzebowaliście pomocy. Przez ten rok mam zamiar wyrobić w Japonii rangę A.S. - resztę pobytu u lekarza spędziliśmy w ciszy.

Gdy była godzina 20:00, zabraliśmy Kanekiego do byłego domu lekarza. Wraz z białowłosym ułożyliśmy się do snu, jedyne co przed snem powiedzieliśmy to ,,Dobranoc".

Następnego dnia, zauważyłam że mojego ukochanego nie ma w łóżku. Czym prędzej zeszłam na dół a tam ujrzałam szykującego się do wyjścia Kanekiego.

- Miałeś zamiar wyjechać bez pożegnania? - zapytałam zgrywając obojętną.

- Touka... - chwycił mnie za rękę i pociągnął do siebie jednocześnie obejmując. - Przez ten rok, masz gwarancję, że Amon nie będzie na ciebie polował. Opiekuj się Hinami i Ryoko. Obiecuję, że wrócę dokładnie za rok. - z mojej twarzy spłynęło parę łez, nie potrafiłam okiełznać moich uczuć. Mocno się w niego wtuliłam.

- Naprawdę, musisz wyjeżdżać? Proszę, zostań z nami... - poprosiłam.

- To dla naszego dobra. Jakoś parę lat temu jeden rok beze mnie wytrzymałaś. - parsknął śmiechem.

- Jeden bardzo ciężki rok... - powiedziałam nieco poważniej. Kaneki dłonie przyłożył do moich policzków i pocałował mnie, a ja to odwzajemniłam. Pocałunek trwał dość długo, dobrą minutę.

- Wrócę za rok. Kocham cię! - powiedział na pożegnanie.

- Ja ciebie też! Wróć cały i zdrowy. - krzyknęłam.



Kolejny rozdział :D 725 słów, cóż... postaram się robić dłuższe. Na samym początku chciałbym baardzo przeprosić za bardzo nuudny rozdział i za to, że się nie wyrobiłem w tygodniu z nim. Brak pomysłu i trochę lenistwa... ;( Zbliża się okres szkolny przez co publikacje nie będą się pojawiać super szybko ale w tygodniu max 2 tygodniach, postaram się uwinąć :) Jeżeli rozdział ci się spodobał zostaw komentarz, który mnie mega super duper motywuje do dalszego działania a także komentarz na znak, że podoba ci się i czekasz na więcej :D

A TERAZ Z INNEJ BECZKI! MOŻE WIECIE LUB NIE WIECIE, NIEDAWNO WYBIŁO 2K WYŚWIETLEŃ A DOKŁADNIEJ JEST TERAZ 2140!!! JESTEŚCIE NAJLEPSI!!! AHA, BYM ZAPOMNIAŁ, NASTĘPNY ROZDZIAŁ JEST POCZĄTKIEM 3 I CHYBA OSTATNIEGO SEZONU Z TEGO OPOWIADANIA! JESZCZE RAZ MEGA MEGA, WIELKIE DZIĘKI, ŻE MNIE WSPIERACIE KOMENTARZAMI I GWIAZDKAMI. 


Dzięki za czytanie i do następnego ^^


Mogłabym mil­czeć i słuchać jak Two­je ser­ce bije. - ToukaxKanekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz