Rozdział 13

356 25 15
                                    

POV Touka

Obudziłam się rano o godzinie 8:00. Przetarłam oczy i już miałam budzić Kanekiego lecz zauważyłam, że go nie ma. Zaskoczyłam się, gdyż wydawało mi się iż wróci. Pomyślałam, że jest na dworze. Wzięłam do ręki pilot i włączyłam telewizor. Przełączyłam na program informacyjny lecz po chwili upuściłam pilot na ziemię. Osłupiałam, otworzyłam szeroko oczy z których spływały łzy.

- A teraz wydarzenia z wczoraj. CCG udało się w końcu złapać najsilniejszego ghoula w całej Japonii. Niegdyś pod pseudonimem ,,Przepaska" a dzisiaj ,,Czarny Żniwiarz", trafił do więzienia dla ghouli ponad przeciętnych. Podczas jego pojmania, śmierć poniosło 45 żołnierzy. Kaneki Ken, gdyż tak ma właśnie na imię owy ghoul, przebywa pod nadzorem jednych z najlepszych inspektorów. Okazało się, że prowadził on wraz z innymi ghoulami restaurację o nazwie Anteiku. Imiona pracowników to Touka Kirishima i Hinami Fueguchi. Więcej informacji wieczorem, dziękuję za uwagę i życzę miłego dnia. - powiedziała redaktorka. Po tych słowach wyszłam z łóżka, moje nogi dalej nie były w stanie mnie unieść, więc poczołgałam się do drzwi wejściowych. Mimo tego, chciałam pójść do niego, wolałam spędzić resztę życia z nim w jednym więzieniu niż bez niego na wolności.

- A gdzie się wybierasz? - zapytała Hinami. - Wiesz, że nie pozwolę ci do niego pójść.

- Obiecał mi... , że przyjdzie z powrotem. - powiedziałam z głową opuszczoną w dół.

- Był bezsilny przeciwko czterem najlepszym inspektorom. Muszę cię zasmucić, sama się tym zdziwiłam... Yuki, ona... jest inspektorem.

- Że co?! - chciałam krzyczeć lecz nagle poczułam mocny ścisk na głowie. Nadal nie byłam w pełni sił. Hinami pomogła, położyć mi się na łóżko. Odeszła z pokoju, zostawiając ciepłą herbatę wraz z lekarstwami.

- Tak bardzo za tobą...

POV Kaneki

- ...tęsknię Touka. - powiedziałem po cichu.

- Niech każdy z żołnierzy podejdzie do swojego ghoula! Zostaniecie wypuszczeni na świeże powietrze, korzystajcie z tego. Macie tylko pół godziny! - po tych słowach każdy z żołnierzy podszedł pod wybraną celę. Nagle do mojego pomieszczenia weszła Yuki.

- Na dworze Kaneś możecie śmiało używać kagune. Ty także, chciałabym cię zobaczyć znów w akcji, jak bardzo stałeś się silny. Nie wydaje mi się, byś miał tu sprzymierzeńców. Podejrzewam, że każdy skupi się tam na zabiciu ciebie. - powiedziała.

- Zdążyłem się o tym przekonać. Nikt stąd nie jest warty mojej uwagi lecz każdy, przyda się na przekąskę. - powiedziałem jak gdyby nigdy nic.

Ghoule były ciągnięte rzędem. Prócz mnie, ja byłem indywidualnie prowadzony przez Yuki. Powierzchnia tego ,,dworu" była dość duża. Kajdnaki i inne przedmioty uniemożliwiające na ruch, zostały zdjęte. Każdy poszedł w swoją stronę. Ja udałem się w stronę muru, oparłem się o niego, wyprostowałem kości a wzrok skierowałem w dół. Po paru minutach ktoś rzucił we mnie dość dużym kamieniem. Gdy był tuż przed moją twarzą, złapałem go. Aktywowałem kakugana i złowieszczo spojrzałem na wprost mnie. Stali tam wszyscy skazani z tego więzienia.

- Który... rzucił? - zapytałem spokojnie. Po tych słowach jeden z nim pewnie podniósł swoją rękę. Natychmiastowo z całej siły rzuciłem kamieniem w jego stronę. Trafiłem w jego prawe oko, tam gdzie celowałem

- Nie żyjesz! - krzyknął ich ,,przywódca"

- Ci, którzy mnie zaatakują, będą trupami. - powiedziałem z psychicznym uśmiechem.

- Nie oszczędzajcie się! Do ataku! Zabić i zjeść! - krzyknął a następnie wszyscy zaczęli biec w moją stronę.

- Za mało was, radziłabym przyszykować się na użycie gazu usypiającego. - zasugerowała Yuki szefowi. Aktywowałem wszystkie cztery kagune. Jeden z nich obróciłem o 90 stopni w prawo a drugi o 90 stopni w lewo. Gdy przeciwnicy byli w moim zasięgu zacisnąłem macki jednocześnie tnąc ich ciała w pół. Po tym ruchu cała reszta się zatrzymała widząc mnie zjadającego jednego z nich. W czasie gdy go jadłem, kakuja automatycznie się aktywowała.

- To... on jest kanibalem...? - po tych słowach większość pozostałych więzniów się wycofała wiedząc, że dysponuję kakują.

- Głąby, co wy wyprawiacie?! Walczcie tchórze! - lecz widząc, że nie mają zamiaru podjąć walki ze mną odpuścił. - Więc sam się nim... - nie skończył mówić, gdyż znikłem z jego pola widzenia. Pobiegłem za jego plecy.

- Uważasz, że sam mi podołasz? - zapytałem.

- Kiedy ty...?!

- Masz jeszcze szanse odpuścić, widzisz jak skończyli twoi kumple? - po tych słowach spojrzał na stertę ghouli, a raczej szczątki ghouli. Zacisnął pięści i się odwrócił.

- Jeszcze kiedyś cię zniszczę.

- Każdy żołnierz, proszony jest o skucie swojego ghoula i udanie się z nim do jego celi! - Yuki stanęła obok mnie i zaczęła nakładać na mnie kajdanki. Na jej twarzy było widać zadowolenie.

- Tego właśnie chciałaś? Mogłaś spokojnie wstrzymać walkę. Nie zrobiłaś tego... - powiedziałem wkurzony.

- Cóż, dawno cię nie widziałam w akcji. Stałeś się silniejszy Kaneki. - jej usta zaczęły się zbliżać do moich. Szybko zareagowałem odsuwając się.

- Tamte dwa pocałunki, nie mogłem nic zrobić i tylko dlatego do tego doszło. Nie kocham cię. - powiedziałem surowo.

- A więc nadal Touka, hmm? To ona stoi mi na drodze... 



Kolejny rozdział :D 797 słów więc jest chyba okej :) Prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu powinien pojawić się czternasty ;) Jeżeli rozdział się spodobał zostaw komentarz, który mnie bardzo, bardzo motywuje by dalej pisać, a także gwiazdkę na znak, że podoba ci się i czekasz na więcej :>

Dzięki za czytanie i do następnego ^^

Mogłabym mil­czeć i słuchać jak Two­je ser­ce bije. - ToukaxKanekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz