Rozdział 7

839 54 18
                                    

Dwa dni po przybyciu Kanekiego do kawiarenki.

POV Touka

Siedziałam z białowłosym w moim pokoju, miał mi wyjaśnić jakie są skutki aktywacji Kakuji. Zasiadł na krzesło, wziął głęboki wdech i zaczął mówić.

- A więc tak, jak mogłaś zauważyć daje mi ona wiele mocy, bardzo dużo mocy. Ale... są skutki uboczne. Co jakiś czas muszę zjadać ghoula a w jej formie mogę być nie więcej niż 10 minut. Jeżeli przekroczę mój limit, nie będę już sobą a kakuja mnie pożre. Staram się z niej korzystać tylko wtedy, gdy jest naprawdę potrzebna. - wytłumaczył.

- Wybacz, że przeze mnie musiałeś jej użyć... - powiedziałam.

- Nie przepraszaj, już wolę zostać pożarty niż nie móc cię ochronić. - powiedział z lekkim uśmiechem.

Walka Kanekiego z Arimą

POV Kaneki

Nasze twarze były skierowane na siebie ze złowrogim spojrzeniem. Arima ruszył na mnie z pełną prędkością i na metr przede mną znalazłem się za jego plecami. Swoimi mackami wyrwałem mu lewą rękę. Arima swoim quique wytworzył kulę z błyskawicami, którą skierował na mnie, ja natomiast zrobiłem unik skacząc wysoko w górę.

- Jesteś mój! - krzyknął przeciwnik, jednocześnie rzucając swoim quique w moją stronę. Jednym ze swoich Kagune przypominającym odnóża skolopędry chwyciłem się słupa i wystrzeliłem się w kierunku Arimy.

- Teraz to zakończę! - krzyknąłem i swoje wszystkie macki skierowałem w jego stronę.

POV Touka

Widziałam tylko dym unoszący się w miejscu ich zderzenia. Przypomniałam sobie słowa Kanekiego, mówił że jego walka w formie kakuji nie może trwać więcej niż 10 minut. Byłam przerażona, gdyż wiedziałam że ich bitwa trwała znacznie więcej. Z mgły ujawniła się czyjaś sylwetka, była bardzo dziwna, co oznaczało, że to Kaneki wygrał. Ucieszyłam się, lecz mój uśmiech na twarzy nie trwał długo. Stracił nad nią kontrolę. Ruszył w moją stronę, zrobiłam szybki krok w prawo unikając jego ciosu.

- Kaneki to ja, Touka! Pamiętasz? - próbowałam uświadomić mu kim jestem lecz to nic nie dało. Z zawrotną prędkością przybiegł do mnie. Na parę centymetrów przede mną się zatrzymał. Już kierował swoje macki w moją stronę, w jednej chwili zatrzymał się. Wtuliłam się w niego.

- Wróć do mnie Kaneki... ja cię kocham, najbardziej na świecie. Proszę wróć. - jego forma kakuji zaczęła znikać a ja na moim ciele poczułam dotyk. On także mnie objął.

- W końcu się doczekałem tych słów od ciebie Touka... - następnie pocałował mnie, a ja to odwzajemniłam. Nagle księżyć wyszedł zza chmur a jego światło było na nas skierowane. Czułam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Chłopak na którego czekałam cały rok wrócił do mnie i czuje do mnie coś więcej niż tylko przyjazn. Opłacało się czekać,

- Wracajmy do kawiarenki. - zaproponował wyciągając do mnie rękę.

- Pewnie! - odpowiedziałam z entuzjazmem i trzymając się za ręcę ruszyliśmy do wskazanego miejsca. Po drodzę jedyne co nam towarzyszyło to blask księżyca i ściegłos bicia naszych serc.




Naaaajmocniej przepraszam, że rozdział taki krótki ;( Nie miałem na niego pomysłu. Jest to ostatni rozdział z części 1. Teraz mam zamiar wrzucać według mnie dobre opowiadanko o Erenie i Mikasie. Dziękuję wszystkim osobą, za komentarze i gwiazdeczki. Mega motywacja. ^^ Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i że dobrze przyjmiecie kolejne opowiadanko.

Dzięki, jesteście super!

Mogłabym mil­czeć i słuchać jak Two­je ser­ce bije. - ToukaxKanekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz