Rozdział 6

338 18 24
                                    

POV Kaneki

Zerwałem się szybko z łóżka nie dowierzając w słowa Amona.

- Jak to?! Skąd taki nagły zwrot akcji?! - zapytałem zszokowany.

- Nie mam pojęcia, ale CCG podejrzewa że któryś z pracowników współpracuje z tobą. - powiedział.

- Amon. - oznajmiłem.

- Tak?

- Dziękuję ci za wszystko co dla mnie zrobiłeś, ale od dzisiaj proszę... traktuj mnie jak zwykłego ghoula. Nie chcę, żeby coś ci się stało przeze mnie.

- Nie, to ja ci dziękuję za to, że mogę codziennie widzieć moją żonę i syna. - odparł.

- Trzymaj się nadinspektorze Koutaro Amonie.

- Nawzajem Czarny Żniwiarzu o randze A.S. - rozłączyłem się.

Po odłożeniu telefonu, zszedłem na dół by przyrządzić sobie kawę. Gdy już się zagotowała, szybko ją wypiłem. Wróciłem do sypialni, chciałem się po cichu pożegnać z Touką i Ryoko. Stanąłem przed łóżkiem małego, schyliłem się i pogłaskałem go po włosach. Wzrok skierowałem na Touke, wyglądała tak pięknie, niewinnie, nie chciałem jej opuszczać. Kucnąłem przed nią, poprawiłem jej włosy i złożyłem szybki pocałunek. Wstałem z kolan i już miałem kierować się do wyjścia lecz poczułem czyiś dotyk na mojej dłoni.

- Kaneki, gdzie idziesz? - zapytała Touka.

- Jak najdalej stąd. Nie idz za mną, proszę. Chcę was chronić... - powiedziałem.

- Wiem, że chcesz nas chronić, ale my też chcemy bronić ciebie więc... - nie skończyła mówić. Sojrzała na moją twarz, uśmiechałem się, jednak jednocześnie po moich policzkach spływały łzy.

- Proszę, ja naprawdę se poradzę. Uwierz we mnie, wiem że zawsze zawodziłem ale... daj mi się zrehabilitować i pozwól mi odejść. Błagam... - Touka wstała z łóżka. Zaczęła szybko biec w moją stronę. Mocno mnie przytuliła, objąłem ją. Spojrzała mi w oczy, po chwili nasze usta się złączyły w czuły pocałunek.

- Nie waż się ginąć idioto. Tylko spróbujesz to... to... - ledwo mogła wypowiadać słowa.

- Nie zginę. Pokonam go i do was wrócę, masz moje słowo. Do zobaczenia kochanie. - nie chciałem przedłużać naszego pożegnania. Szybko wyskoczyłem z okna i zacząłem biec na sam kraniec Tokio. Pogoda dzisiaj nie dopisywała, była bardzo mocna ulewa z burzą i silnym wiatrem. Po paru minutach biegania w końcu dało się zobaczyć duży, stary budynek. Nagle usłyszałem dzwięk jakiejś małej dziewczynki. Wołała ,,pomocy". Od razu się zatrzymałem i zacząłem biec w jej stronę. Jej głos doprowadził mnie do ciemnego zaułku między budynkami. Leżała tam małą białowłosa dziewczynka a przed stał ghoul z już aktywowanym kagune.

- Zostaw ją! - krzyknąłem.

- Bo co? Ghoule zjadają ludzi, więc to chyba oczywiste, że mam zamiar ją zjeść. - powiedział. Po tych słowach także aktywowałem swoje kagune. I rzuciłem się na przeciwnika. Gdy już byłem parę metrów przed nim, odwrócił się.

- Jak ty... - nie skończyłem mówić, gdyż ghoul zadał mi mocny cios pięścią w brzuch przez co wyleciałem daleko.

- Mimo moich nauk, dalej nachalnie atakujesz. Teraz to mnie nie obchodzi, zjadłeś ghoula, ja zjem ciebie. - był to ten sam ghoul, który mnie trenował w Ameryce.

- Hiruka... zabiję cię!

- Spróbuj szczęścia Kaneki. Atakuj z całych sił. - nie miałem zamiaru się hamować. Przeobraziłem się w kakuję.

Mogłabym mil­czeć i słuchać jak Two­je ser­ce bije. - ToukaxKanekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz