24.

595 46 8
                                    

Jak to jest zwariować ? Lekki stan ducha, który chcesz aby trwał tak w nieskończoność ? Nagle nie przejmujesz się tym co za chwilę może być. Ale jak przychodzi co do czego to umiesz się obronić i nagle zaczynasz racjonalnie myśleć, jednakże potem znów potrafisz widzieć świat w różnych kolorach.

Chyba zaczynam wariować w tej izolatce,że tak napierdalam myślami.

Wszystko białe i takie ciche, nostalgia, monotonia. W tym czymś żyłam tyle lat. W idealnym świecie, gdzie byli moi idealni rodzice, moje idealne zainteresowania i idealny przebieg dnia. Ale ile czasu można tak żyć?! Chwila zwątpienia ? Była i to wiele razy. Byłam wystraszona tym biegiem codziennie. Brutalnie wyrwano mi moje własne  okulary, które przysłaniały wszelkie problemy, a zastąpiono je wysokim mężczyzną, o szalenie zielonych włosach i białej, przerażającej twarzy, który okazał się niczym złoty strzał. To on otworzył mi oczy, na własne cechy, których przedtem nie mogłam dostrzec. Wiem, że jest niebezpieczny, a i tak kocham skutki jego szaleństwa. Aczkolwiek nie żałuję ani jednej chwili z moim własnym narkotykiem.

Nie jest to opowieść o miłości, która jest tak bardzo wyidealizowana, że aż nierealna. Tutaj uczucia nie grają pierwszych skrzypiec, bo jest nimi zaufanie. Zaufanie jak w przypadku dzisiejszego zdarzenia.

7h wcześniej

-Ładuj te spluwy szybciej. - ryknął Joker na jednego ze swoich współpracowników ale  na tyle głośno, aby każdy go usłyszał na i tak ogromniej hali. Zezłoszczony od rana zielonowłosy, każdego opierdolił kto mu wszedł w drogę, nawet ja, a zrobiłam tylko lekko za słone jajka na śniadanie. Po jego wybuchu każdy już był cicho. Akcja na dziś i tak była niby zwykła dla wszystkich, prócz mnie. Nielegalny przerzut broni na jakieś starej kopalni, która i tak była już jedną wielką ruiną. Stałam zaraz przy drzwiach wyjściowych by towarzyszyć stojącemu na straży Floyd'owi.

- Co on taki jakiś nie w humorze ? - zapytał po chwili unosząc brwi i spoglądając na mnie. - Należy mu się jakaś nocka czy co ?

- Nie mnie pytaj i nie, niech sobie radzi sam z postawionym masztem. - odparłam chowając dłonie w tylne kieszenie i tak za krótkich, przez to za cienkich jak na starą, mokrą kopalnie spodni. - Ale ... - chciałam kontynuować gdy dobiegł do mnie charakterystyczny dźwięk zwiastujący tylko kłopoty.

- Gliny zaraz tu będą. - krzyknął Floyd, a reszta zaczęła załadowywać cały asortyment do swoich wozów. Zupełnie jak na zawołanie przez dach budynku przebił się człowiek-nietoperz robiąc gigantyczną dziurę, która oświetliła sporą cześć mroku panującego wokół. Stałam tak wryta gdy ktoś rzucił mi prosto pod nogi duży karabin. A możne on tam leżał od początku ? To właśnie ja stałam najbliżej mojego wroga, wiec nie marnując ani sekundy zaczęłam oddawać strzały wprost do Batman'a. Ten tylko odwrócił w moja stronę głowę i strzelił jakimś świństwem, które zaczęło działać niemal od razu doprowadzając mnie chwilowego paraliżu nogi, który szedł w wyższe partie ciała. Czas jakby poruszał się w znacznie wolniejszym tempie, oczy pokryły się mgłą, a sama ja poczułam się niemiłosiernie zmęczona i ciężka zarazem. Nie czując już zbytnio swoich dolnych kończyn zapewne upuszczając broń upadłam ma zimną posadzkę. Trzymając się jeszcze przy świadomości, próbowałam wstać i pomóc Jokerowi, którego nawet nie słyszałam, przez zagłuszenie. Ledwo przytomna poczułam ....

zaraz, poczekajcie chwilkę, pewnie tak by postąpiła dawna Ava, ale teraz ?

Gdy Batman oddawał strzał w moją stronę, odskoczyłam i schowałam się za wielkim metalowym kontenerem, zza którego oddawałam kolejne pociski. Z każdym strzałem wielki nietoperz się przybliżał więc aby wyminąć go miałam naprawdę mało czasu. Robiąc skok prowadzący do następnego mojego "schronienia" znajdującego się tuż obok "zatruty" pocisk Batmana drasnął mnie w lewą stronę brzucha. Przeszedł mnie okropny ból przez który nie mogłam nawet podnieść broni. Przez zatoczenie się do tyłu, przywaliłam głową w coś naprawdę twardego nawet nie wiedząc co to jest. Byłam jak szmaciana lalka, którą można było teraz podnieść bez żadnego oporu z mojej strony, jednakże wolałam się jeszcze trochę poszarpać zanim Bruce podniósł mnie zaledwie jedną ręką. Zza przymglonych oczu widział tylko znajomą sylwetkę biegnącą w moją stronę.  Próbowałam wyciągnąć  w jej kierunku gęgotając dłoń, aczkolwiek kajdanki umieszczone na moich nadgarstkach uniemożliwiły mi to, ponadto znajdowałam się już chyba w jadącym radiowozie policyjnym gdzie urwał mi się film.

Obudzona przez kogoś znajdowałam się już tutaj. Opatrzona, przebrana leżałam na twardym łóżku i jedyne co mi pozostało to oczekiwanie na posiłki Jokera oraz niego samego. 

Albo pokaże wszystkim co potrafię  i sama się skąd wydostane ...

_________________________________________________

Witam wszystkich,

jest i on, gwiazda wyjazdu. Wiem, że rozdział miał się pojawić trochę wcześniej, ale jakoś potrzebowałam trochę odpocząć od czytania. Nie wiem jak wy ale osobiście uważam, że z lekka poprawiła się moja składnia. Ogólnie to chcę skończyć tę książkę, a potem resztę pięć. Zapraszam do gwiazdkowania

xoxo Wika

ps teraz już chyba rozdziały będą się pojawiać coraz częściej.

Jestem INNA |Mrs. Joker|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz