14.

1.2K 72 16
                                    

Może i źle robię ale podjęłam już decyzję. Wiem, że wszyscy mnie za to znienawidzą ale trudno, to moje życie, na które w tej chwili nie mam wpływu.


Cały poprzedni dzień spędziłam u Jokera w jego domu. Tej nocy wkradłam się do mojego domu, zabrałam wszystkie rzeczy, pozostawiłam po sobie tylko jedyną kartę z podobizną Jokera. Zostawiłam wszystko za sobą, postawiłam wszystko na jedną kartę, chociaż w tej chwili to mało odpowiednie słowo.

Dom, mojego od teraz współlokatora i ten w którym teraz będę spędzać dni, mieścił się bardzo daleko od głównej dzielnicy naszego miasta, był dość przeciętny, praktycznie bez ogrodu, posiadał duży garaż z samochodem oraz motorem w środku. W tutejszej okolicy nie było zbyt dużo domów, bo były to terenu położone blisko przy lesie.

*następny dzień*

- Brandy ? - zapytał zielonowłosy podchodząc do kanapy, na której leżałam.

- Możesz. - zabrałam szklankę z napojem przy czym zwolniłam miejsce obok siebie.

- Wiesz nawet mi pasuje, że tu mieszkasz. Przynajmniej nie muszę codziennie sprawdzać co u Ciebie słychać. - po ostatnim słowie prawie udusiłam się trunkiem. - Spokojnie bo się jeszcze tu zabijesz.

Tsaa, uważaj na słowa kolego.

- A jak już tak rozmawiamy to może mi powiesz jak mnie, ehem, że tak to ujmę, poznałeś ? - zapytałam

- Wiesz to nie było trudne, ale nie będę tego zdradzał. - zabrał mi napój, z którego pociągnął łyk i kontynuował - Pamiętaj, jesteś wyjątkowa. Nie na codzień każdy się zadaję ze mną.

- Och, jakiż to zaszczyt. Co dziś będziemy robić ? - rozłożyłam się znowu na kanapie, tym razem kładąc nogi na udach zielonowłosego.

- Pomyślałem, że pomimo tego, że jesteś nowa, mogę Ci przedstawić moich znajomych. Szczególnie Ivy, z którą mam nadzieję się zakolegujesz. - pogłaskał mnie po kolanie.

- Hmmm pomyślę, czy chcę na pewno poznawać Twoich znajomych. - zamknęłam oczy czując na sobie jego wzrok.

- A właśnie - zepchnął moje nogi i rzucił się stronę jednego z pokoi. - Pozyskałem dla Ciebie nowe ubrania. - rzucił w moją stronę dość duża torbę, tak że prawie co mnie nie zabiła.

- "Pozyskałem" ? - powtórzyłam otwierając torbę.

- Ukradłem ze sklepu, ale pozyskałem jakoś tak lepiej brzmi. - usiadł na przeciwko mnie, na niewielkim stoliku, który i tak już ledwo stał przez zbyt duża ilość rzeczy znajdujących się na nim.

- No nie wiem. - wyciągałam z torby naprawdę drogie rzeczy, które często widywałam na sklepowych gablotach, gdzie ceny sięgały wysokich poprzeczek. - Jeju jakie to śliczne. - do rąk dostała mi się kurtka, coś w stylu bomberki. Czarna, wykonana ze śliskiej skóry, która połyskiwała w świetle, prawdopodobnie odsłaniała brzuch.

- Akurat to jest komplet. - wskazał na bardzo podobne spodnie i koszulkę, a w zasadzie stanik, w zestawie był też komplet błyskotek. 

- Muszę to założyć. - zabrałam wszystko co było mi potrzebne i ruszyłam w stronę łazienki.

Przebrana odwróciłam się w stronę lustra i aż zamarłam z zachwytu. Pomimo tego, że jeszcze niespełna miesiąc temu nie ubrałabym tego na siebie, to teraz jestem chyba zakochana w takim ubieraniu się. 

*MEDIA*

Włosy rozpuszczone pozostawiłam, a jedynie je przeczesałam aby nie latały na wszelkie strony, idealnie pasowały do czarnego ubioru. 

Wyszłam niczym modelka, aby zaprezentować się dawcy tego cuda.

- Wyglądasz przecudnie, skarbie. - rzekł, a zaraz potem złapał mnie w pasie i pociągnął na swoje kolana. - Skoro moja droga już tak się odstawiłaś to co powiesz na zwiedzenie części Gotham, której nie miałaś pojęcia ?

- Z przyjemnością. - dlaczego nasza relacja schodzi na coraz niebezpieczny tor ?! Co tu się dzieje do cholery ?!

- Ale zanim wyjedziemy - wybiegł z pokoju odkładając mnie na kanapę. - Musimy umalować Ci buźkę. - przyniósł mi trzy koloru farb do twarzy. Czerwoną, czarną oraz białą. - Nie chcemy abyś miała jakieś problemy, skarbie. Pomóc Ci ?

- Może ty się bardziej na tym znasz, więc proszę. - oddałam mu cały zestaw, a on wykonał kilka sprawnych ruchów pędzlem po mojej twarzy, zostawiając kolorowe ślady. 

- Wyglądasz teraz ja ! - odskoczył niczym małe, uradowane dziecko. 

Podeszłam do jednego z lustra i aż nie chciałam oczom wierzyć widząc siebie, lecz nie przypominałam siebie, jedyne co pozostało bez zmian to moje włosy, jak na razie. 

- Jedziemy ? - zaproponowałam podchodząc do drzwi wyjściowych i rzucając pytające spojrzenie do Jokera. 

Ten tylko zabrał coś z kuchni, a chwilę potem jechaliśmy dość drogim samochodem przez pustą drogę w kierunku miasta. Całą drogę tylko Joker nadawał, ja jedynie słuchałam patrząc przez okno na przemijające obrazy. 

Minuty nie dłużyły się nam, muszę stwierdzić, że miło się z nim podróżuje. 


_________________________________________________

Heeej chmurki, taki rozdział wprowadzający do następnego. 3 tyś wczoraj jebło, kocham <3 (779 słów) 

Także do jutra, 

xoxo Wika. 

Jestem INNA |Mrs. Joker|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz