Rozdział 1

2.1K 80 2
                                    

Trinity's PoV'

Gdy stanęłam na środku mojego pokoju, pozwoliłam mojej torbie, która wisiała na moim ramieniu, spaść na ziemię i zaczęłam powolutku iść w stronę mojego biurka, cały czas nie odrywając oczu od szuflady. Tej szuflady. Szuflady, którą zamknęłam na klucz i obiecałam, że nigdy więcej nie otworzę; szuflady która zawiera pragnienia, którym przysięgałam nigdy się nie poddać. 

Odetchnęłam ciężko, gdy w mojej głowie znowu echem odbiły się wydarzenia dzisiejszego dnia w szkole, gdy dziewczyny za każdym razem odkrywały nowe kartki walentynkowe w swoich szafkach.  Przypominało mi to jedynie o tym, że po raz kolejny jestem samotna w walentynki. 

Czułam się trochę zmieszana. Powinnam być tą dziewczyną, która nie musi na nikim polegać. Powinnam być tą dziewczyną, która zatrzymuje wszystko dla siebie. Nie powinnam się przejmować tym, że jestem singlem. Nie powinnam się przejmować tym, że wszystkie moje przyjaciółki mają chłopaków. Ale było inaczej.  

Dotarłam do krawędzi mahoniowego mebla, wyciągnęłam rękę i przesunęłam palcami po krawędzi starego biurka, która sterczała tuż nad szufladami. Gdy zjechałam dłonią niżej i powiodłam palcami po uchwycie tej szuflady, poczułam jak moje tętno wzrasta a adrenalina zaczyna przepływać przez moje ciało. To było tak, jakby fakt że jest ona zakazana przyciągał mnie do niej. 

Zamknęłam oczy zastanawiając się nad moim kolejnym ruchem. Wiedziałam, że nie powinnam ale nie mogłam się już zatrzymać. Sięgając do dolnej szuflady, wyciągnęłam stary, zardzewiały klucz i obracałam go w dłoniach przez kilka sekund. Nie zajęło to dużo czasu nim otworzyłam tę szufladę i moim oczom ukazał się mój sekret.

Papier. Arkusze papieru. Dziesięć, dwanaście, może więcej; wypełnione moim uczuciami i opiniami na różne tematy. Zapisane tym czego nigdy nikomu nie wyjawiłam, ponieważ zawsze wydawało mi się że nie ma to najmniejszego znaczenia, tak jakby nie powinnam wyjawiać tego co czuję. Gdy mówiłam komuś o swoich uczuciach wydawało mi się że zdradzam coś lub kogoś. Nie jestem pewna.  Więc, oczywiście, czułam się źle pisząc o wszystkim na tych kartkach papieru gdyż każdy mógł to przeczytać. Wiem, że brzmi to dziwnie ale to byłam... ja.

To nie był powód dla którego obiecałam sobie, że nie otworzę więcej tej szuflady. To nie były jedynie kawałki papieru, były one czymś więcej. Były listami. W prawym górnym rogu pojawił się nawet adres, wiec nie były już one czymś głupim i osobistym, były czymś co chciałeś wyjawić drugiej osobie. Czymś co zostało ujawnione..

A najgorszą częścią tego wszystkiego było to, że były one zaadresowane do tej samej osoby.  Nie kogoś kogo znałam, ale raczej kogoś kogo miałam nadzieję kiedyś poznać; 'Pana Idealnego'. Zaczęło się to gdy czułam się samotna. Zaczęłam wyobrażać sobie jak mógłby wyglądać mój wymarzony chłopak, to jak mógłby pomóc mi się otworzyć i zrelaksować. Jedna rzecz wiodła do następnej i dość szybko zaczęłam składować te listy do 'Pana Idealnego' w tej właśnie szufladzie.

Wybrałam adres na chybił-trafił, jakaś zmyślona lista słów, wyskrobana chaotycznie w górnym rogu kartki. To, po prostu, sprawiało jakby ktoś słuchał moich problemów, jakby ktoś był gdzieś 'tam' dla mnie. Nigdy wcześniej się tak nie czułam. Gdy tam stanęłam, machając delikatnie plikiem listów, coś do mnie dotarło. Nie wiem co, ale fala złości i zazdrości przeszła przeze mnie gdy wspomnienie dzisiejszych wydarzeń w szkole powróciło do mnie; wszystkie te dziewczyny otrzymujące masę walentynek, przytulające się ze swoimi chłopakami, gdy ja przemierzałam korytarze niezauważona.

W tym momencie poczułam jak moje nogi się poruszają. Było to mechaniczne, każdy krok kierował mnie do drzwi pokoju  i dalej w kierunku drzwi wyjściowych. Wydawało się jakbym była otępiała. Słyszałam wołanie mojej mamy, która pytała gdzie wychodzę, ale z jakiegoś powodu jej nie odpowiedziałam. Nie mogłam odnaleźć swojego głosu. Było tak jakbym została zamknięta w ciele robota.

Moje serce przyśpieszyło i zdałam sobie sprawę dokąd zmierzam.  Wiedziałam, że to nie skończy się dobrze, ale byłam bezsilna. Nie mogłam już nic z tym zrobić, stało się. 

Dałam listy listonoszowi, który przechodził obok mnie; listy zniknęły..

Na jakis zmyślony adres..

_____________________________________________________________

Done. mam nadzieję, że się podoba. 

Oczywiście polecam oryginał jeżeli ktos zna angielski.

do następnego x 

@jall_doran

Letters (Dark Louis Tomlinson ||translated PL )Where stories live. Discover now