Rozdział 17.

996 56 0
                                    

*Trinity's PoV*

Obudziłam się wcześnie następnego ranka. Nie z powodu podekscytowania, jak moglibyście przypuszczać, ale z powodu niepokoju. To był ten dzień. Moje 18 urodziny.

Stoczyłam się cicho z łóżka, ubrałam szlafrok i na paluszkach, po cichutku by nie zbudzić Louisa zeszłam na dół. Moje starania okazały się bezcelowe, ponieważ gdy weszłam do kuchni Louis stał przy kuchence.

„Dzień dobry” zaśmiał się przewracając jajka na patelni. „Co przywiodło jubilatkę tak wcześnie rano na dół?”

„Oh, po prostu jestem podekscytowana” skłamałam podenerwowana „A w zasadzie, dlaczego Ty nie śpisz o 7:30, jeżeli mogę zapytać?”

Popatrzył na mnie przez ramię, jego niebieskie oczy lśniły spod długich rzęs „Pomyślałem, że przygotuje Ci śniadanie, jeżeli nie masz nic przeciwko” przerzucił jajka na talerz, a na patelni ułożył bekon.

Przygryzłam dolną wargę by nie odpowiedzieć mu sarkastycznie, o tym, że dużo lepszą opcją było by gdyby trzymał sie z dala od kuchni i pozwolił mi zrobić śniadanie. Zamiast tego podeszłam do niego i oplotłam go w talii kładąc brodę na jego ramieniu.

Zauważyłam jak jego policzki się poruszają, dając mi znać, że się uśmiecha. „Więc jaki mamy plan na dzisiaj?” zapytałam, kołysząc się w przód i tył.

„Oh” powiedział, jakby nagle cos sobie przypomniał „Nie wspominałem, że masz później imprezę? Bo masz. Mała imprezka, kilku znajomych. Nic specjalnego, przyrzekam.”

Moje źrenice rozszerzyły się w zdziwieniu. Nie wspominał mi wcześniej o żadnej imprezie. Do cholery jasnej, nie mam nawet kogo zaprosić. A nie wydaje mi się żeby Posadówki były czymś zabawnym… bez ludzi.

„Rozmawiałem z Twoimi przyjaciółkami, Sinead i Eva’ą” kontynuował ”Przyprowadzą parę osób i wpadną niedługo po Ciebie na zakupy być kupiła sobie coś fajnego na imprezę”

Gdy skończył rzucać w moją stronę te informacje, położył bekon na talerzu obok jajek i dodał do tego pomidora oraz dwie kiełbaski z grilla. Poprowadził mnie do stołu i usiedliśmy by zjeść.

Siedziałam cicho myśląc o tym wszystkim; o imprezie i co ważniejsze, o tym co może się wydarzyć między mną i Louis’em po imprezie.

„Czemu jesteś taka milcząca?” zapytał chłopak.

Uśmiechnęłam się do niego najbardziej przekonująco jak tylko potrafiłam „Oh nic, myślę po prostu o tym przyjęciu, to tyle” odparłam. Nie było to do końca kłamstwo, prawda?

Chłopak posłał mi spojrzenie jakby chciał powiedzieć, że mi nie wierzy, ale nie zadawał żadnych pytań. Po prostu kontynuował jedzenie, pozwalając mi milczeć.

Szybko zjadłam, głód przejął moje instynkty. Spojrzałam pierwszy raz znad talerza od czasu gdy Louis zapytał mnie co mnie niepokoi i napotkałam parę pięknych, niebieskich oczu wpatrujących się we mnie.

„Jestem szczęśliwy, wiesz o tym?” uśmiechną się, jakby był zaskoczony tym faktem. „I jeżeli jest coś czym się martwisz, możesz ze mną o tym pogadać, dobra? Powiedzmy.. jeżeli masz jakieś wątpliwości albo obawy, czy coś  tym stylu?”

Poprzez to w jaki sposób się na mnie patrzył, mogłam powiedzieć, że dokładnie wiedział o czym myślę. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało kończąc śniadanie „Nie, nie” odparłam „Żadnych wątpliwości czy Obwa, jest w porządku”

Posłałam mu ostatni uśmiech nim wstałam od stołu i zaniosłam swój talerz do zmywarki. Przechodziłam obok stołu by skierować się z powrotem do mojego pokoju gdy poczułam uścisk wokół talii i Louis przyciągnął mnie do siebie. Pocałował mnie delikatnie i następnie odsunął swoją twarz od mojej.

„Wszystkiego najlepszego Ti” wyszeptał, jego oddech muskał moją dolną wargę, a moje serce załomotało na jego małe przezwisko dla mnie. Nienawidziłam przezwisk, ale sposób w jaki on to mówił wszystko zmieniał.

„Dzięki Lou” odparłam, pstrykając go w nos nim odwróciłam się i weszłam po schodach do pokoju by przygotować się na zakupy z dziewczynami.

****

„A co powiesz o tej?” Sinead zapytała, wynurzając się z alejki z  długą do kostek, granatową sukienką.

Potrząsnęłam głową. Chciałam czegoś konserwatywnego, ale także chciałam wyglądać dobrze dla Louis’a ,co oznaczało, że  potrzebowałam czegoś co odsłania trochę skóry.

„A ta?” Eva zdusiła śmiech, ukazując bandaż* znaleziony w dziale z metalowymi rurami**. Uśmiechnęłam się szeroko trzęsąc głową. Tylko ona mogła znaleźć takie coś przy takim stanowisku.

Moje oczy spoczęły na miejscu gdzie wisiała czerwona sukienka. Zdjęłam sukienkę z wieszaka i przyłożyłam do swojego ciała. Sięgała do kolan i miała wycięte trójkąty po obu stronach  talii. Była bez ramiączek a dekolt miała w serduszko. 

Odwróciłam się do dziewczyn by także mogły ją zobaczyć na po pokiwały głową dając mi znać, że im równie się podoba. Zadowolona, że znalazłam coś w czasie krótszym niż pół godziny, szybko poszłam zapłacić i pojechałam z dziewczynami do kafejki

****

„Cholera jasna, Trinity” Eva krzyknęła z zadowoleniem gdy pokazałam im się w całym outficie, gdy byłyśmy w pokoju Sinead. Wysłałam  Louis’owi smsa gdzie jestem i zapewnił mnie, że nie ma nic przeciwko.

Ubrałam się w moją  czerwoną sukienkę, czarne szpilki Sinead , błyszczącą bransoletkę oraz naszyjnik z czarnymi i czerwonymi kamieniami. Dziewczyna pomalowała delikatnie podkładem, różem i  mascarą, a usta pociągnęłam pomadką.

Eva’ie pozostawione były włosy i spięła je z tyłu głowy w kucyk a następnie polakierowała by nie wyskoczył żaden z kosmyków.  Nie mogłam uwierzyć jak inaczej wyglądam gdy spojrzałam w lustro. Wyglądałam o wiele dojrzalej niż zazwyczaj, co wcale nie było takie złe.

Śmiałyśmy się idąc do samochodu i śpiewając piosenki przez okno w drodze do domu Louis’a. DO czasu gdy tam dotarłyśmy, wyzbyłam się wszystkich nerwów i byłam po prostu szczęśliwa. Skierowałyśmy się powoli do domu, by nie powywracać się na swoich szpilkach. Po raz pierwszy otworzyłam bez pukania.

Scena, którą ujrzałam po otwarciu drzwi była zarówno niesamowita jak i przerażająca.

‘Mała imprezka’ chyba kurwa we śnie.

Letters (Dark Louis Tomlinson ||translated PL )Where stories live. Discover now