Rozdział 22.

714 53 4
                                    

 *Louis' PoV*

Tydzień. Minął tydzień i nawet nie próbowałem się z nią skontaktować. Myślałem, że może zacznie mnie szukać kiedy wszystko sobie przemyśli, ale najwidoczniej wciąż nie ochłonęła i nie chce mnie nigdy więcej widzieć. Może chciała żebym to ja poszedł do niej. Miałem nadzieję, że chodzi jej o to ostatnie. 

Nie robiłem zbyt wiele w przeciągu tego tygodnia. A mówiąc niewiele, mam namyśli 'nic'. Najdalej gdzie odszedłem od mojego łóżka była kanapa, kuchnia i z powrotem. Każdego dnia było mi coraz ciężej trzymać się od niej z daleka.

Wiele razy, w desperacji, sięgałem po telefon, tylko po to by ta lepsza połowa mnie powstrzymała mnie przed wykręceniem numeru. Jeżeli chce przestrzeni, dam ją jej. 

Nie chciałem żeby odeszła, przysięgam. Temat był po prostu delikatny, a dziewczyna mnie zaskoczyła. Atak pytaniami był tak nagły, że mój mózg odciął się od racjonalnego myślenia i w zamian przybrał postawę obronną. Naskoczyłem na nią, chociaż wiem, że nie powinienem. 

Ale moje uczucia były skomplikowane. Tak bardzo jak nie chciałem stracić Trinity, nie wiedziałem czy byłbym w stanie powiedzieć jej o wszystkim. Moi rodzice to nie  temat na który lubię rozmawiać. Z kimkolwiek. Zawsze, w jakiś sposób, unikałem pytań o nich, gdy konwersacja schodziła na te tory. Jednak nie było żadnej ucieczki od pytań Trinity.

Tak zaczęła się moja walka z samym sobą. Defensywna, zawzięta część mnie mówiła, że dziewczyna nie miała prawa wypytywać mnie o całą moją przeszłość, gdy znała mnie zaledwie kilka tygodni. Zwłaszcza, że pomogłem jej wyrwać  się z budy. Ale druga, lepsza strona sprzeczała się. Użyłem informacji, w sprawie, która była ściśle z nią związana i zachowywałem się jakby nic się nie wydarzyło. Tak więc na prawdę miała prawo wiedzieć. 

Wojna toczyła się wewnątrz mnie, dopóki jedna ze stron nie wygrała tej batalii. Na szczęście zwycięstwo odniosła ta lepsza.

***

*Trinity's PoV*

Tydzień. Miną tydzień i ani razu nie próbował się ze mną skontaktować. Myślałam, że może zacznie mnie szukać kiedy wszystko sobie przemyśli, ale najwidoczniej wciąż nie ochłonął i nie chce mnie nigdy więcej widzieć. Może chce żebym to ja przyszła do niego. Miałem nadzieję, że chodzi mu o to ostatnie. 

Czułam sie samotna. Jedyne towarzystwo jakie miałam w przeciągu tego tygodnia to Sinead i Eva, oglądałyśmy Rom - Coms. W zasadzie, ja oglądałam. One przyglądały się jak przejadam swój smutek i pogłębiam nieszczęście. Potrzebowałam go. Potrzebowałam jego długich, pokrytych tatuażami ramion by zamknął mnie w nich i sprawił bym czuła się bezpiecznie i ciepło w chłodny dzień. Potrzebowałam jego delikatnego, ciepłego oddechu na mojej szyi gdy się przytulaliśmy. Chciałam zobaczyć tę iskierkę w jego oczach gdy opowiada żart. Potrzebowałam go.

Nie byłam pewna co powinnam zrobić. Chciałam do niego zadzwonić,  ale bałam sie skutków. Mógł równie dobrze zgodzić się na rozmowę ze mną jak i powiedzieć mi, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Nie byłam przygotowana by usłyszeć te drugą wersję. Dopóki nie będę, nie ma mowy o ryzyku dzwonienia do niego. 

Mój apetyt zmalał przez zamartwianie się i zbyt intensywne myślenie o wszystkim. Na pewno straciłam na wadze. Nie byłam niewyobrażalnie chuda, ale dało się zauważyć różnicę. Wiedziałam, że muszę jeść, ale nie mogłam się do tego zmusić. Po prostu nigdy nie czułam, że jest na to odpowiedni moment. 

To co się ze mną działo nie było zdrowe. Nie byłam sobą. Byłam duchem, uwięzionym w swoim ciele i zmuszona by snuć się po domu i patrzeć się na te same puste ściany każdego dnia, słuchając mojej matki niezliczonych referatów o tym jak to nie potrafię sprostać jej wymaganiom.

Musiałam coś zrobić. Musiałam wyrzucić Louis'a ze swoich myśli i całą sytuację w której utknęłam. Podniosłam telefon z szafki i wybrałam numery Sinead'y i Eva'y. Wychodzimy na miasto. Miałam 18 lat, mogłam pić bez żadnych konsekwencji.  A jeżeli mogłam upić się bez żadnych problemów, to znaczy że mogłam zapomnieć o swoich. 

Gdy tylko miałam wbiec na górę by się szykować, z nowa siłą w nogach, usłyszałam pukanie do drzwi. Byłam pewna, że to Eva i Sinead przyszły wcześniej by sprawdzić czy wyglądam przyzwoicie by wyjść po całym tygodniu bycia cieniem człowieka.

Otworzyłam drzwi, wow, jak się zdziwiłam. Albo Eva lub Sinead uległy niewiarygodnej przemianie, albo w moim progu stał Louis. Znowu. Miałam nadzieje, że była to druga opcja (for my sake!)

"Ja będę mówił." powiedział.

Letters (Dark Louis Tomlinson ||translated PL )Where stories live. Discover now