Rozdział 18.

1K 54 2
                                    

ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI EROTYCZNE, CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. JEŻELI MASZ SŁABE NERWY I ZBYT BÓJNĄ WYOBRAŹNIE.. NIE POLECAM.

UMIERAM!

 

*Trinity's PoV*

‘Mała imprezka’ chyba kurwa we śnie.

Przez cały korytarz ciągnęły się pozłączane ze sobą stoły, nakryte różnego rodzaju przekąskami i drinkami. Większość z nich, ja nie wszystkiego z alkoholem. Nie to żeby mi to przeszkadzało.

Tylko w samym holu stało około 50 osób. Nie potrafiłam nawet rozpoznać większości z nich.  Moje oczy spoczęły na znajome sylwetce opierającej się o ramę drzwi do kuchni. Chłopak szczerzył się, zatopiony w konwersacji z innym czarnowłosym chłopakiem, którego nigdy wcześniej nie widziałam.

Rozmowa najwidoczniej dobiegła końca gdy nieznajomy odszedł do jednego ze stołów zostawiając Louis’a samego. Chłopak omiatał spojrzeniem pokój, najwidoczniej w poszukiwaniu mojej osoby. Zatrzymały się na mojej osobie i powiększyły swoje rozmiary. Szczęka delikatnie mu opadła i chłopak przejechał językiem po swoich wargach.

Zaczęłam iść w jego stronę. Spotkaliśmy się w półdrogi lecz chłopak nie dał mi nawet chwili by się przywitać gdy oplótł dłoń wokół mojej talii i przywarł ustami do moich, przyciągając mnie do siebie tak, że czułam gorąc jego ciała przez czarną koszulkę.

Z moich ust wyrwało się ciche jęknięcie, co zachęciło go jeszcze bardziej  i oddał się temu pocałunkowi. Było to tak intensywne, że ledwo ustałam na nogach. Zajęło mi chwilę by uświadomić sobie, że jesteśmy w środku ogromnej imprezy, mojej imprezy. Odsunęłam się od Louis’a patrząc na niego z dołu.

Nie mogłam odczytaj nic z jego wyrazu twarzy . Jego źrenice były zwężone, oddech ciężki a ręce się trzęsły. Cokolwiek mu  się stało, ja byłam tego przyczyną i nie mogłam w to uwierzyć.

„Bardzo ładna sukienka” wymamrotał na bezdechu. Uśmiechnęłam się tylko.. Wiedziałam, że mu się spodoba. „Była droga?” zapytał, bawiąc się moimi włosami. Potrzęsłam głową. Nie była tania, ale nie była też zbyt droga. Chłopak uśmiechną się, jakby zadowolony moją odpowiedzią.

„To dobrze. Nie będzie jej szkoda gdy zedrę ją z Ciebie później” zamruczał mi do ucha. Zszokowałam się takim komentarzem, ale Louis wydawał się tego nie zauważyć i chwycił mnie za rękę prowadząc w stronę grupki ludzi.

„A teraz chodźmy się trochę zintegrować, nim wykopię tych ludzi z mojego domu i wezmę cię w moim łóżku” wypowiedział te słowa tak, że były dostępne tylko dla moich uszu. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Był pewny siebie i pewny tego co mówi. Będąc szczerą, było to cholernie podniecające i chciałam żeby ludzie sobie poszli równie mocno co on, pomimo tego, że dopiero się tam pojawiłam.

***

„Dzięki, że przyszliście. Ta, było zajebiście. Wracajcie bezpiecznie”  Louis powtarzał to niezliczoną ilość razy gdy ludzie opuszczali dom . Była trzecia nad ranem i gdyby nie wyszli w najbliższym czasie, prawdopodobnie zasnęłabym  na własnej imprezie urodzinowej, a to nie wyglądałoby zbyt dobrze.

Trzymałam się dobrze. Nie miałam okazji porozmawiać e wszystkimi, przede wszystkim dlatego, że nie znałam połowy z tych ludzi. Louis zabronił mi wypić więcej niż dwa piwa w obawie, że nie będę pamiętała następnego dnia co się działo.

„Dzięki, kurwa, wielkie za to”  wymamrotał zatrzaskując drzwi za ostatnią osobą opuszczającą budynek. Nie marnował ani chwili gdy złapał mnie za nadgarstek i pociągnął górę schodów. Mogłeś powiedzieć o nim co tylko chciałeś, ale na pewno nie mogłeś odmówić mu determinacji .

Letters (Dark Louis Tomlinson ||translated PL )Where stories live. Discover now