Dolina Godryka, wczesny ranek. Lily przyszła na umówione spotkanie ze mną. Tak bardzo się ucieszyłem, gdyż nasze ostatnie dni były dość niepewne naszej przyszłości. Tak bardzo chciałem, byśmy mogli wcielić nasz plan w życie i być po prostu szczęśliwymi wybrankami losu.
- Przyniosłeś to, Severusie? - zapytała bez zastanowienia
- Tak - odparłem
Lily przez chwilę wyglądała jakby chciała ze wszystkiego zrezygnować, jakby chciała w jednej chwili opuścić mnie i zostawić samego - nie wiem czy dobrze postępujemy - westchnęła cicho
- Najdroższa - jęknąłem - wiesz, że jest to jedyne rozsądne rozwiązanie... Nie kochasz go, nie kochasz Jamesa Pottera mimo, iż nosisz jego nazwisko. Oboje wiemy to doskonale. Nie każ mi znów na siebie czekać... Poza tym... On... Czarny Pan... On zna przepowiednię... Wie, że to Harry. Pamiętaj o tym. Nie robimy tego dla siebie. Robimy to dla was. By każde z was mogło żyć i być szczęśliwe.
- Możemy go zabić, możemy go zabić przez chęć ratowania siebie...
- Nie - powiedziałem twardo - nie zabijemy go i powtarzam Ci, że nie ratujemy siebie. Wszystko mam już przygotowane i sprawdzone. Nie chciałem Ci mówić, ale wypróbowałem eliksir na swoim skrzacie domowym... i na jednym mugolu. Oboje żyją i mają się świetnie.
Lily oczy rozpromieniły się błyskiem szczęścia i czymś w rodzaju pewności, którą jej dałem.
- Chciałabym ostatni raz omówić nasz plan, jako że nie chciałabym popełnić nawet najdrobniejszego błędu, który może nasz wszystkich wiele kosztować - powiedziała Lily zatroskanym tonem
- Wszystko się uda, wszystko będzie tak jak to zaplanowaliśmy - powiedziałem całując ukochaną w czoło - gdy wrócisz do domu powinnaś mieć około dwóch godzin, które Ci w zupełności wystarczą na wykonanie wszystkiego - Lily siedziała wpatrzona we mnie i wsłuchana w każde moje słowo, aż wydawała się jakby analizowała każdą sylabę wypowiadaną przeze mnie - wlejesz eliksir do soku dyniowego i podasz go Jamesowi, Harremu oraz sama się go napijesz. Sok z eliksirem ma wypić cała wasza trójka. Wtedy będziecie bezpieczni, a ja będę spokojny będąc gdzieś niedaleko. Eliksir ma działanie trwające cztery dobry i chroniące przed zaklęciami niewybaczalnymi. Osoba, która się go napije przeżyje każde zaklęcie śmiertelne, a osoba rzucająca będzie myślała, że ofiara nie żyje. Eliksir wywoła u Voldemorta niepojętą satysfakcje z powodu zabicia waszej trójki i pozwoli mu odejść, lecz nigdy się nie dowie, że został oszukany... wtedy przyjdę do waszego domu i zabiorę Ciebie, i Harrego, a Jamesowi wyczyszczę pamięć, podam wielosokowy eliksir, który mam specjalnie dla niego przygotowany. Nie będzie on pamiętał nic. Jego życie zmieni się diametralnie. Będzie mugolem, przeniesie się setki mil od nas. Nawet sam Lord Voldemort nie będzie w stanie go odnaleźć. Będzie bezpieczny.
Chwilę staliśmy w ciszy, lecz widziałem jak po policzku Lily spłynęła łza. Sprawiło mi to ogromny smutek, ale rozumiałem to. Robiła to dla większego dobra. Dla dobra swojego syna, który miał zginąć nazajutrz. Robiła to dla Jamesa, prawdziwego ojca Harrego. Dla dobra rodziny, którą w skutku wszystkiego chciała tak bardzo założyć ze mną i jej synem, a jednocześnie była do tego zmuszona.
- Kocham Cię, Sev... chcę kochać Cię zawsze. To już jutro. Wiem, że wszystko się uda, a to dzięki Tobie. To Ty jesteś mistrzem eliksirów i miłością mojego życia. Bardzo Ci dziękuję, że ocalisz Jamesa od śmierci. - powiedziała Lily głosem pełnym nadziei
- Dla Ciebie i Twojego... naszego syna wszystko. Bardzo was kocham. Jesteście całym moim światem. - odpowiedziałem przytulając na pożegnanie kobietę swojego życia - od jutra będziemy razem i już nikt nam nie zagrozi.
Widziałem jak Lily odchodzi na najcięższą kilkunastogodzinną rozłąkę, po której już zawsze będzie moja. Byłem jej tak pewny, przez ani chwile się nie zawahałem, nigdy nie pomyślałem, że może być inaczej, że Lily zastąpi inna kobieta...
CZYTASZ
Kartki z kalendarza Severus'a Snape'a
FanfictionGdyby życie Severusa wyglądało inaczej? Gdyby wszystko się inaczej potoczyło? Sev w roli ojca? Czarna postać nie jest zawsze tą najgorszą. Z początku nielubiany, na końcu pokochany przez wszystkich... a może odwrotnie?