Rozdział 8

743 34 3
                                    

W krainie w której się znalazłam na początku nie było nic. Nie wiem ile tak leżałam, ale zdawało mi się, że całą wieczność. Po jakimś czasie czerń zaczęła się rozjaśniać i przybierać różne formy. Zdawało mi się, że znajduję się na łące w Szkocji. W to miejsce zawsze przyjeżdżałam na wakacje z Graner'ami. Obraz zaczął się zmieniać. Ukazał mi się dom moich dziadków. Pomimo tego, że wiem, że nie jestem z nimi spokrewniona i powiązana więzami krwi, to dalej ich traktuje jak dziadków. Gdy przyjżałam się dakładniej, zauważyłam, że siedzą oni na werandzie. Nic się nie zmienili. Od razu do nich podbiegłam.

- Babciu! Dziadku!- byłam już obok nich.

- Hermionko. Co ty tu robisz dziecko?

- Zostałam uderzona jakimś zaklęciem. A gdzie my właściwie jesteśmy?

- Nie wiem jak to się konkretnie nazywa. Ale skoro tu trafiłaś ktoś musi mieć w tym jakiś cel.

- Ale jak ja mam się stąd wydostać? Ja muszę tam wrócić. Niedawno poznałam moich prawdziwych rodziców.

- Wiemy drogie dziecko. Musisz iść cały czas przed siebie. To na pewno gdzieś cię doprowadzi.

     Po pożegnaniu się z dziadkami szłam prosto przed siebie. Nie wiem ile tak szłam, ale przede mną pojawiły się dwie postacie. Białowłosa kobieta w podeszłym wieku i w podobnym wieku ciemnowłosego mężczyznę.

- Dzień dobry.

- Witaj. Ty pewnie jesteś Hermiona. Ja jestem Jasmin, a to mój mąż Septimus.

- Tak. Miło mi was poznać. Skoro państwa spotkałam, ktoś musi mieć w tym jakiś cel.

- Zapewne tak. Wiem co dzieje się w świecie żywych. Nie ukrywam nie podoba nam się to ani trochę. Mój syn nie jest dobrym człowiekiem.

- Mogę panią o coś zapytać?

- Oczywiście drogie dziecko.

- Jak mam pani na nazwisko? Kogoś mu pani przypomina, ale nie potrafię sobie przypomnieć kogo.

- Ja mam na nazwisko...

W tym momenice zostałam wybudzona ze snu. Trochę się zdenerwowałam że akurat w takim momencie, kiedy miałam poznać nazwisko tajemniczej kobiety i jej męża.

- Hermiono, córeczko! Nareszcie się obudziłaś! Jak się czukesz?!- moja mama od razu zaczęła zadawać tysiąc pytań na raz.

- Poza tym, że drapie mnie w gardle i chce mi się pić jakbym nie piła nic od roku to jest dobrze.- Moja mama od razu podała mi butelkę z wodą mineralną- A ile czasu spałam? I gdzie jest tato?

- Spałaś tydzień i to oznacza, że został ci tydzień do szkoły, a tato jest na zebraniu.

- Aha, a jak zebranie się skończy mogłabyś mu powiedzieć, żeby przyszedł tutaj.

Moja mama tylko pokiwała głową i następnie wyszła z mojego pokoju. Gdy zostałam sama próbowałam przypomnieć sobie co się ta stało. Wspomnienia uderzyły we nie z ogromną siłą. Nie wiem ile czasu tak leżałam ale w końcu ktoś zapukał do moich drzwi, a następnie wyszedł do mojego pokoju. Moim oczom ukazał się Severus Tobiasz Snape. Mój ukochany. Pierwsze co zrobiłam jak się do mnie zbliżył, było pocałowanie go. Ten pocałunek nie był zwykły jak wszystkie poprzednie. Ten był pewien tęsknoty. Jak się od siebie oderwaliśmy to rozmawialiśmy chwilę, a następnie poszliśmy razem wykąpać się w przestrzennej łazience. Nie ukrywam doszło tam między nami do jeszcze większego zbliżenia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka miśki!!!
Wiem, że rozdział miał pojawić się wczoraj, ale nie zdążyłam go skończyć. Przepraszam was za to, że znowu zawiodłam.
Na swoje usprawiedliwienie mogę wziąść tylko to, że jestem obecnie na wakacjach.

Mam nadzieję że rozdział się spodobał.
Następny rozdział pojawi się dzień po tym jak wybije pod tym rozdziałem 6 gwiazdek i 6 kom.

Jak byście zauważyliście jakieś błędy to dajcie znać.

Piszcie jakie związki miały by się tutaj jeszcze pojawić.
Osobiście myślę nad Drarry.
Jestem otwarta na propozycje.

Serdecznie dziękuję wszystkim co czytają, komętują i głosują na to opowiadanie.

Chyba pobiłam rekord. Równo 600 słów.
Papa.

Zakochani w mroku-SevmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz