Rozdział 7

240 37 5
                                    

   – Nie wierzę, że daliśmy się w to wrobić.

   Yamada wraz z Shiraishi przemierzał mroczne korytarze szkolnej piwnicy. Każde z nich wykorzystywało latarkę w swoim telefonie, aby choć w małym stopniu oświetlić im drogę, ale to z jakiegoś powodu jeszcze bardziej przyprawiało ich o ciarki. Być może Ryuu obawiał się zobaczyć coś, czego nie powinien był widzieć? Nawet jeśli tak, cieszył się, że ma pod ręką jakieś źródło światła.

   Jakie to mętne – mruknął w myślach, podsumowując swoje wywody na temat otaczającej ich ciemności.

   Shiraishi nie odzywała się zbytnio. Zaglądała w każdy kąt, nawet jeżeli niemożliwe było, aby wiedźma się tam wcisnęła. Tak sprawdzając, przeszli przez wszystkie pomieszczenia.

   Większość z nich była wykorzystywana jako magazyny różnych rupieci wyjmowanych tylko na dane uroczystości szkolne lub rzeczy starych, nienadających się już do użytku, ale takich, których "może jeszcze będzie można użyć do innych celów" – tak to ujmował ich dyrektor za każdym razem, gdy woźne skarżyły się na ten syf. Yamada zawsze uważał, że ich opinia jest trochę przerysowana, bowiem sprzątaczki miały dziwną skłonność do przesady, lecz teraz, widząc ten bałagan na własne oczy, zrozumiał, że słowo "syf" idealnie tam pasuje.

   Praktycznie wszystkie ceglane ściany były zasłonięte starymi, drewnianymi szafkami, już nienadającymi się do stania w klasach. Meble obdrapane z farby i sprawiające wrażenie, jakby mogły zawalić się w każdej chwili, stały we wszystkich możliwych miejscach, gdzie tylko dało się je upchnąć. Wysłużone półki dzielnie znosiły ciężar pudeł wypełnionych po brzegi dekoracjami czy innymi duperelami, które Yamada pierwszy raz na oczy widział. Oczywiście wśród tych wszystkich rzeczy były ozdoby używane na imprezach, w czasie świąt albo jakichś festiwali, które Ryuu już dążył zauważyć w ciągu swoich poprzednich lat w Liceum Suzaku, gdy przyozdabiały one szkolne korytarze. Ale mnóstwo z nich było zwyczajnie niepotrzebnych, tylko zajmujących miejsce.

   – Mogliby tu zrobić porządek. – Yamada ubrał wreszcie swoje myśli w słowa, a Urara w odpowiedzi kichnęła.

   – Racja – potwierdziła, przytknąwszy dłoń do twarzy, aby powstrzymać następne kichnięcie. – Za dużo tu kurzu.

   Przeszli całą piwnicę jeszcze raz dla pewności, lecz nic nie znaleźli, z czego mimo wszystko Yamada był zadowolony, bo to nie on będzie jako pierwszy użerać się z wiedźmą.

   Razem z Shiraishi postanowili zająć pozycję przy stromych schodach prowadzących do drzwi, ponieważ było to jedyne wejście, nie licząc tego wychodzącego na dwór, ale to było zamknięte na cztery spusty. Skoro Ósmej Wiedźmy nie było w piwnicy, to żeby tam zejść, będzie musiała przejść przez drzwi, których właśnie Ryuu i Urara postanowili pilnować, a wtedy bez problemu ją zauważą. Plan idealny.

   I teraz siedź tu, człowieku, i czekaj, aż ktoś ją znajdzie – westchnął niebieskowłosy w duchu.

   Nie minęła nawet minuta, a jemu już zaczęło się niemiłosiernie nudzić. Yamada zdecydowanie nie był stworzony do siedzenia cicho jak mysz pod miotłą i czekania na coś, co mogło w ogóle nie nadejść.

   Gdyby coś zaczęło się dziać... – ledwo to zdanie pojawiło się w jego głowie, a już pożałował tej myśli, bowiem oboje z Urarą usłyszeli jakieś hałasy ponad nimi. Jakby ktoś uciekał korytarzem z dzwoneczkami przyczepionymi do stóp. Brzmiało to nawet radośnie – trochę jak Święty Mikołaj podrywający swoje wielkie sanie do lotu, zaraz po tym jak zostawił dzieciom prezenty pod choinką – ale w tamtej chwili Ryuu był w stanie wyobrażać sobie tylko najgorsze scenariusze.

Pocałunek w międzyczasie || Miyamura x Yamada ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz