– Udało się!
Dotarli na miejsce niecałe dziesięć minut po tym, jak zorientowali się, gdzie są. Zatrzymali się przed drzwiami wejściowymi. Yamada ostatni raz zastanowił się, czy aby na pewno chce się spotkać z Itami, ale jego domagający się jedzenia żołądek ostatecznie zwyciężył z wątpliwościami.
Zapukał dość głośno, lecz nikt mu nie odpowiedział. Odczekał chwilę i ponowił próbę, jednak z takim samym rezultatem.
Nie ma jej? – przemknęło mu przez myśl. Spojrzał na Miyamurę i wzruszył ramionami, na co ten tylko kazał mu się odsunąć. Wszedł na najwyższy schodek i sięgnął do doniczki, stojącej na parapecie obok. Pogrzebał chwilę w ziemi, by chwilę potem wyjąć z niej brudny i już nieco stary klucz. Otworzył drzwi, po czym odłożył go na miejsce.
– Skąd wiedziałeś, że tam jest?
– Itami otworzyła nim wczoraj drzwi, nie zauważyłeś?
Faktycznie, gdy przybyli na miejsce poprzedniego dnia, podziwiał ogród i drzewo, zdające się tulić dom, a kiedy ponownie skupił się na tym, co się działo, drzwi już stały otworem. Pokręcił przecząco głową.
– Zauważył kupę śmieci wyglądającą jak pies, a nie zorientował się, że laska otworzyła drzwi kluczem z doniczki. – Zaśmiał się cicho Miyamura.
Ryuu nie skomentował jego słów, a zamiast tego wszedł do środka. Zawołał Miiko, lecz kiedy odpowiedziała mu cisza, zajrzał do kilku pokoi, w których miał nadzieję ją zastać. Cały dom jednak był zupełnie pusty i cichy, jakby nie było tam nikogo od wieków.
– Czyli jesteśmy tu sami? – spytał Miyamura, przygryzając lekko wargę
– Tak, a co?
– A nic – mruknął tylko i zaczął zdejmować marynarkę. – Może pozbieraj buty, bo znając życie, zaraz się o nie zabijesz.
– Gdzie tam! – Yamada machnął ręką, po czym potknął się na swoich własnych butach. Na szczęście Toranosuke go złapał, uderzając przy tym plecami w ścianę.
– Uwziąłeś się na mnie dzisiaj, co?
– Gdzie tam! – powtórzył znowu Ryuu. – To było specjalnie!
– W jakimś konkretnym celu, tak? – zapytał nieco sarkastycznym tonem, jednak wciąż nie wypuszczał go z objęć.
– Żebyś wiedział! – Yamada poczuł, że jego policzki robią się coraz cieplejsze. Czuł się jak idiota.
Jestem idiotą – poprawił się w myślach. Jednak zanim jakieś wyjaśnienie tej całej sytuacji zdążyło się ukształtować w jego głowie, pocałował Toranosuke, nie przejmując się tym, że zamienią się ciałami. Kiedy otworzył oczy, zobaczył samego siebie. – Tak, jestem stuprocentowym idiotą.
Miyamura nie wydawał się jednak specjalnie zrażony jego zachowaniem, właściwie to wydawał się cieszyć z tego, co zaszło.
– Podobają mi się te twoje cele – rzucił, całując go ponownie.
Zaczęli się przemieszczać w stronę jednego z pokoi. Stawiali kroki powoli i ostrożnie, żeby przypadkiem nie potknąć się na pozaginanym gdzieniegdzie dywanie lub na wciąż rozrzuconych butach Yamady. Obili się chyba o każdy mebel po drodze, ale żaden z nich nie chciał przerywać tylko po to, by zobaczyć, dokąd idą. Obaj to wiedzieli, a przecież kilka szafek ich nie pokona.
Ryuu, pozbywszy się marynarki, zaczął rozpinać guziki swojej koszuli, co nie było takie proste, bowiem wystarczyła krótka przerwa w pocałunkach, a zamiast swojej zdejmował koszulę Miyamury. Kiedy już udało im się pozbyć górnej części ubrania, obaj zaczęli błądzić dłońmi nawzajem po swoich ciałach. Palce krążące po skórze rozgrzewały ją tak, że po chłodnym wietrze nie pozostał nawet ślad. Pocałunki, które z ust przeniosły się na policzki, szyję i obojczyki i stopniowo zmierzające coraz niżej, zostawiały za sobą gorące ślady, jakby chciały doprowadzić ich ciała do gorączki.
CZYTASZ
Pocałunek w międzyczasie || Miyamura x Yamada ||
FanficYamada zostaje w szkole po zajęciach i razem z Miyamurą odrabia lekcje. Jednak kiedy mają już wyjść, dzieje się coś dziwnego. Dzień zmienia się w noc, a wszystkie wyjścia ze szkoły są zamknięte na cztery spusty. Wkrótce potem okazuje się, że wiedźma...