SPECIAL || Niezapomniany

212 15 16
                                    

Na wstępie ostrzegam wszystkich Zgubionych, że ten special prawdopodobnie jest pozbawiony sensu, więc czytacie na własną odpowiedzialność. 

Tak w skrócie – dużo słów o niczym.

To tego... Wesołych Świąt, czy co tam akurat świętujecie.

~<*>~<*>~<*>~

   – Nie można się cofnąć do czegoś, co się nie wydarzyło – skwitowała dobitnie Itou.

   Tsubakiemu nieco zrzedła mina, ale postanowił sobie w duchu, że się nie podda. Przyspieszył kroku, żeby ją dogonić, ale po namyśle wybiegł przed nią. Odwróciwszy się, tak żeby widzieć jej twarz, szedł cały czas tyłem, nie zawracając sobie głowy tym, że może na kogoś wpaść.

   – Daj spokój! – jęknął błagalnie. – Jesteś przecież Wiedźmą Czasu, najpotężniejszą z wiedźm! Na pewno coś wymyślisz!

   – Tsubaki. – Itou zatrzymała się nagle, on jak na komendę zrobił to samo. Jej bursztynowe oczy mierzyły jego własne ze swego rodzaju stanowczością, ale Kentarou wiedział, że Itou mimo wszystko nie czuje się dobrze z tym, że nie jest w stanie mu pomóc. – Mówiłam ci już: to nie zależy ode mnie.

   – Ale...

   – Są rzeczy, których nie można zmienić.

   Jasnozielone oczy przygasły nieco, kiedy Itou mijała go, mówiąc:

   – Przykro mi, Tsubaki.

   Zanim odeszła, uśmiechnął się szeroko.

   – Nie ma problemu, wymyślę coś innego – rzucił za nią. Posłała mu długie spojrzenie i uśmiechnąwszy się ledwie zauważalnie, poczęła schodzić po schodach. Jej bordowe włosy wkrótce zniknęły za krańcem podłogi, zostawiając Kentarou samego na korytarzu.

   Stał przez chwilę, nie wiedząc, co ze sobą począć. Mielił w zębach wykałaczkę, jakby to miało mu jakoś pomóc wpaść na genialny pomysł, ale ciche mlaskanie jedynie spotęgowało wrażenie pustki, jaka go otaczała. Zawiódł najlepszy – według niego – z jego pomysłów, a przede wszystkim jedyny. Co miał teraz zrobić?

   – Jak mam zwrócić ci przeszłość? – zapytał sam siebie i mimo że nie wypowiedział tych słów przesadnie głośno, miał wrażenie, że rozbrzmiewają one echem na korytarzu.

   Nagle jego oczy rozwarły się szeroko, a za ich przykładem poszły usta, sprawiając, że wykałaczka spadła na posadzkę. Jak mógł nie wpaść na to wcześniej? Przecież to genialne! Oczywiście nie tak genialne jak pierwszy pomysł, ale skoro pierwszy nie miał szans na powodzenie...

   Tsubaki podskoczył w miejscu i pobiegł przed siebie korytarzem, jedynie skrawkiem umysłu rejestrując, że zaczął padać śnieg.

* * *

   Wracał do domu. Lekcje się skończyły, ostatni dzień szkoły przed świętami dobiegł końca. Choć się na to nie zapowiadało, zaczął padać śnieg, przyozdabiając drzewa i samochody cienką warstwą białych płatków. I mimo że już się ściemniało, miasto zdawało się dopiero ożywać. Zaczynały świecić lampki w witrynach sklepowych, w oknach domów albo na latarniach. Wszystko rozjaśniało się tym światłem, jakby sprzeciwiając się nadejściu nocy.

   Przeszedł trasę od szkoły do domu, nawet nie zwróciwszy na to większej uwagi. Kiedy przekroczył próg i rozebrał się, powitał go dochodzący z kuchni głos matki.

Pocałunek w międzyczasie || Miyamura x Yamada ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz