Epilog

138 17 10
                                    

   Itami siedziała na parapecie w jednej z klas. Plecami oparła się o ścianę i patrząc w horyzont, pozwalała, żeby wiatr rozwiewał jej kruczoczarne włosy. Wszystkich, którzy ostrzegali ją, że jak stamtąd spadnie, to się połamie, zlekceważyła. Siedziała tam dalej. Towarzyszyła jej jedyna osoba, która powstrzymała się od tego typu uwag. Przewodniczący samorządu patrzył na nią wyczekująco, prawie ze zniecierpliwieniem, ale też jej nie poganiał. Czekał.

   – Nie wiem – odpowiedziała w końcu. – Przypuszczam, że chodzi o to, że miał to wtedy przy sobie. – Wzruszyła ramionami.

   Sama wielokrotnie zastanawiała się, jak to możliwie, że w telefonie Yamady pozostał numer Miyamury, a w kieszeni jego spodni należący do niego długopis, skoro Miyamury tam nigdy nie było. Jednak to wyjaśnienie, które mu przedstawiła, wydawało się najbliższe prawdy. Przypuszczała, że gdyby Yamada wtedy wziął go za rękę, Miyamura też by pozostał. Cóż, nie będą już mieli okazji, aby to sprawdzić.

   – A poza tym czy to ważne? – dodała. – Chociaż będzie miał po nim jakąś pamiątkę.

   – Okłamałaś go – odparł, mrużąc oczy. Spojrzała na niego zdumiona. – Powiedziałaś mu, że nie żałujesz.

   – Bo nie żałuję.

   – To, że tak sobie wmówiłaś, nie oznacza, iż jest tak w rzeczywistości – powiedział zimno.

   – Opowiedziałam ci o tym, żebym mogła się tam przenieść, a nie żebyś prawił mi morały – warknęła. – Nie rozumiem, dlaczego akurat ciebie o to poprosiłam...

   – Ja na szczęście wiem – stwierdził. – I ty też wiesz, choć tego nie chcesz. Jesteśmy do siebie podobni, Miiko. – Zamilkł na moment, czekając aż zaprzeczy, ale ona milczała. Ciągnął dalej. – To, co zrobiłaś, było nieodpowiedzialne, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Masz swoje życie z powrotem, a on... ten Yamada jakoś to przeżyje. Bo nie ma innego wyjścia.

   – Do czego zmierzasz?

   – Dam ci radę, Miiko. Zapomnij i żyj dalej. Yamada też pewnie już na to wpadł. – Chłopak odwrócił się i podążył do wyjścia, lecz zanim opuścił klasę, mruknął jeszcze: – To już przeszłość.

   Itami została sama w sali, do której regularnie wpadały rześkie podmuchy wiatru. Sama ze swoimi myślami.

   "Zapomnij i żyj dalej."

   Chciałaby. Naprawdę by chciała. Ale wiedziała, że to nie działa w ten sposób. Przeszłość tworzy teraźniejszość, zatem siłą rzeczy jest z nią połączona. Istnieje przeszłość, o której nie można zapomnieć. Nie tylko dlatego, że jest to niemożliwe.

   Nie zapomni. I wiedziała, że z Yamadą będzie tak samo. Nawet gdy już pogodzi się z tym wszystkim, pójdzie dalej, zapomni tylko pozornie. Itami była pewna, że Ryuu nie dopuści, aby Miyamura zniknął całkowicie. Mimo że nie należał to tego świata, Yamada zawsze będzie go pamiętał. Dlatego nigdy nie usunie jego numeru. Dlatego zostawi sobie przełamany idealnie w połowie długopis, który tak na dobrą sprawę nie był już nikomu potrzebny.

   Wszystko, co Itami teraz miała, zawdzięczała Miyamurze. Miała u niego dług, dlatego nie mogła zapomnieć.

   A Yamada...

   – Kochał go – dokończyła na głos swoje myśli. – Dlatego będzie pamiętał. 

   Zamilkła na chwilę, po czym zaczęła się śmiać. Radośnie, lecz zarazem dało się w tym śmiechu usłyszeć nutę histerii, szaleństwa. Stanęła na parapecie i krzyknęła:

   – Będzie pamiętał każdy głupi pocałunek, który wymienili w międzyczasie! Już ja o to zadbam!





Do tych, co końca dotrwali, dwa słowa wygłaszam.

A brzmią one: dziękuję i przepraszam. 

Pocałunek w międzyczasie || Miyamura x Yamada ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz