– Dzikie zwierzę! – wrzasnął Yamada, ale Miyamura pokręcił głową, więc zgadywał dalej. – Choroba wściekłych krów!
Miyamura wywrócił oczami i ponownie przyłożył dłonie do głowy, imitując rogi, a następnie zrobił dziwną minę, która zapewne miała wyrażać wściekłość. Wypuścił powietrze przez nos, a potem zdjął swoją marynarkę i zaczął machać nią w powietrzu.
Yamada zmrużył oczy.
– Chora krowa potrzebująca chusteczki, bo ma katar!
Miyamurze opadły ramiona. Znowu zamachał marynarką, patrząc na nią znacząco.
– Ech, poddaję się – westchnął Ryuu. – Co to było?
– Płachta na byka – odparł Toranosuke. – Jak mogłeś tego nie skojarzyć? – Wskazał na marynarkę, którą wciąż trzymał w dłoni, a następnie ponownie zaczął udawać byka.
– Myślałem, że to krowa...
– Wyglądam ci jak krowa?
Yamada zamyślił się na moment, wizualizując sobie w głowie ładną, łaciatą krowę z doklejoną głową Toranosuke. Wzruszył ramionami.
– Nie – oznajmił w końcu. – Ale byka też nie przypominasz.
Miyamura podarował sobie komentarz i opadł na ławkę obok Ryuu. Przesiedzieli w ciszy może z pół minuty.
– Nudzi mi się – oznajmił Yamada. – Jak długo już tu siedzimy?
– Będzie jakieś... – Miyamura zerknął na zegar wiszący na ścianie. – Piętnaście minut.
– Przecież to wieczność!
Jak na zawołanie na klatce schodowej rozległo się echo kroków, a chwilę później zobaczyli Itami schodzącą na dół w towarzystwie jakiegoś chłopaka. Na pierwszy rzut oka stwierdzili, że może być najwyżej rok starszy od nich, ale poza tym wyglądał jak każdy inny uczeń. Aczkolwiek jego mundurek nie przypominał jakoś specjalnie tych, które Yamada i Miyamura mieli na sobie, a dobrze pamiętali, że w tym, który nosiła Itami, bez problemu rozpoznali wcześniejszą wersję obecnego. Ryuu zanotował sobie w głowie, żeby ją o to zapytać.
Kiedy Miiko i jej towarzysz byli mniej-więcej w połowie drogi na dół, zatrzymali się i uścisnęli się nawzajem na pożegnanie, po czym Itami poszła w swoją stronę. Chłopak jednak zanim się odwrócił, posłał jej pełne niepokoju spojrzenie. Potem odszedł, najwyraźniej nie zauważywszy dwóch uczniów z pewnością nie uczęszczających do tej szkoły. Czy też raczej udał, że ich nie widzi.
– No! Już załatwione – stwierdziła Miiko radośnie, stając przed nimi. – Możemy już zmykać – powiedziała i podążyła w głąb korytarza.
– Eem, Itami? – zagadnął ją Toranosuke. – Wyjście chyba jest tam. – Wskazał kciukiem za siebie, w kierunku, z którego przyszli. Spojrzała w tamtą stronę, ale się nie zatrzymała.
– Wyjdziemy innymi drzwiami. Chciałabym się jeszcze przejść po szkole, a poza tym... – Zamilkła na chwilę i Yamada nie był pewien, czy usłyszą ciąg dalszy, lecz Miiko kontynuowała. – W domu ciotki jestem teraz ja z tych czasów. A nie chciałabym siebie spotkać, jeśli wiecie, co mam na myśli.
Żaden z nich nie odpowiedział.
Skręcili w lewo i podążyli korytarzem ciągnącym się przez dobre kilkanaście metrów. Słońce wpadało przez okna znajdujące się po prawej stronie, jednak, być może z powodu błękitno-zielonych ścian, pomieszczenie wydawało się zimne, jakby miało za zadanie odstraszać ludzi. Ryuu wcale to nie zdziwiło. To przecież szkolny korytarz.
CZYTASZ
Pocałunek w międzyczasie || Miyamura x Yamada ||
FanfictionYamada zostaje w szkole po zajęciach i razem z Miyamurą odrabia lekcje. Jednak kiedy mają już wyjść, dzieje się coś dziwnego. Dzień zmienia się w noc, a wszystkie wyjścia ze szkoły są zamknięte na cztery spusty. Wkrótce potem okazuje się, że wiedźma...