– Itami! – wrzasnął Yamada już po raz któryś. – Itami Miiko!
Nikt mu nie odpowiedział, nie licząc kilku zdziwionych spojrzeń przechodniów. Miyamura rozglądał się po okolicy, ale nie wołał Itami tak jak Yamada. Szukał jej jedynie wzrokiem i, jako że zaczynał mieć już tego dość, z minuty na minutę coraz mniej obchodziło go, czy ją znajdą. Aczkolwiek bez niej byliby sami w mieście, które w ich czasach wygląda podobnie, ale jednak nie tak samo, co mogło doprowadzić do dosłownej zguby. Ale kto by się przejmował?
– Itami, do jasnej cholery! Jestem głodny! – krzyknął Ryuu, lecz to chyba była ostatnia próba wezwania Miiko, bowiem Yamada westchnął męczeńsko i usiadł na krawężniku. – Przypomnij mi, żebym przypomniał Itami, że nie zostawia się ludzi nieznających okolicy samych w mieście. – Zaburczało mu w brzuchu. – I do tego głodnych. To już w ogóle zbrodnia...
Toranosuke spojrzał na niego z ukosa i uśmiechnął się automatycznie. Czy on naprawdę chciał znaleźć Itami tylko ze względu na jedzenie?
– Myślisz, że sprzedadzą nam jakieś żarcie na kredyt? Albo na ładne oczy? – Ryuu zastanawiał się na głos, najwyraźniej nie dostrzegłszy, jak Miyamurę bawi jego zachowanie. – Może chociaż frytki by dali... Chociaż czy w tych czasach były już frytki, jak myślisz? – Zanim Toranosuke zdążył choćby zaczerpnąć powietrza, mówił dalej: – A może nam coś dadzą w jadłodajni dla bezdomnych?
Miyamura zacisnął usta, żeby się nie roześmiać, ale ciche parsknięcie nie uszło uwadze Yamady.
– Z czego się śmiejesz? – spytał, gniewnie marszcząc brwi.
– Z tego, że zachowujesz się, jakbyśmy zaraz mieli umrzeć z głodu – odparł, a widząc, że Yamada wygląda na obrażonego, uśmiechnął się ciepło, lecz ten uśmiech nie był pozbawiony rozbawienia. – No weź, zaraz ci coś skombinuję, jak aż tak bardzo ci zależy. Na twoje ładne oczy pewnie nikt nie odmówi – powiedział, rozglądając się w poszukiwaniu jakiegoś sklepu. Ryuu przez chwilę patrzył na niego, jakby przetrawiając jego słowa, a potem spuścił głowę, żeby ukryć rumieniec wkradający mu się na twarz.
– Na... – zaczął, ale nagle jakby zaschło mu w gardle, więc odchrząknął cicho, nim kontynuował. – Naprawdę?
– Naprawdę – odpowiedział, uśmiechając się lekko. Jakoś podświadomie wiedział, że Yamada wcale nie pyta go o jego plan ani nawet o jedzenie.
Tak, Yamada – pomyślał, nie odrywając wzroku od zabudowań. – Naprawdę masz piękne oczy. I parę innych rzeczy...
– Tutaj nic nie widzę – odezwał się Miyamura już na głos. – Może chodźmy dalej, poszukamy czegoś po drodze – zaproponował. Wyciągnął rękę w stronę Ryuu i pomógł mu wstać. Ku jego zadowoleniu chłopak nie puścił jego dłoni, gdy zagłębili się w małą uliczkę pomiędzy budynkami.
Yamada nie wiedział, jak długo tak szli, ale miał wrażenie, że wciąż chodzą w kółko. Bowiem wszystkie zaułki, które mijali, wyglądały tak samo, a otaczające je budynki były podobnej wielkości i do tego zostały wykonane z tego samego materiału – czerwonej cegły. Na początku Ryuu uważał, że są całkiem ładne, choć obdrapane i niespecjalnie zadbane, lecz kiedy musiał wędrować między nimi i na dodatek nie mógł znaleźć tego, czego szukał, zaczynał darzyć je coraz większą nienawiścią.
Kiedy już któryś raz skręcili w prawo i ujrzeli kolejną porcję czerwonych cegieł, Yamada nie wytrzymał. Zacisnął zęby.
– Co się stało? – zapytał Miyamura, gdy Ryuu się zatrzymał.
CZYTASZ
Pocałunek w międzyczasie || Miyamura x Yamada ||
FanficYamada zostaje w szkole po zajęciach i razem z Miyamurą odrabia lekcje. Jednak kiedy mają już wyjść, dzieje się coś dziwnego. Dzień zmienia się w noc, a wszystkie wyjścia ze szkoły są zamknięte na cztery spusty. Wkrótce potem okazuje się, że wiedźma...