– Nie zapytasz mnie, dokąd idziemy? – spytała Itami po dłuższej chwili milczenia. Wydało jej się nieco dziwne, że Yamada nie odezwał się słowem, odkąd wyszli z sali.
Szli przez szkolny dziedziniec. Dookoła nich były tylko drzewa i ławki widoczne w świetle lamp rozpraszających nocną ciemność. Nad nimi wisiał księżyc w pełni, lecz nie był tak złowrogi jak ostatnim razem. Teraz zdawał się słuchać nieco posępnej ciszy, jaka między nimi zapadła, spokojnie, z daleka.
– I tak mi nie odpowiesz – stwierdził obojętnie. – Nie, jeśli nie będziesz chciała.
Przyjrzała mu się uważnie, jakby się nad czymś zastanawiając.
– To niewiarygodne, ile się nauczyłeś, kiedy tylko jego zabrakło – powiedziała na pozór beztrosko, ale dokładnie obserwowała jego reakcję. Zareagował tak, jak się spodziewała. Człowiek nie może zmienić się w jeden dzień.
– Wiesz coś? Wiesz, co się z nim stało? To wypadek przy czasie? Jak go sprowadzić z powrotem?
– Hola, hola! – Uciszyła grad pytań machnięciem dłoni. – Czy nie sam przed chwilą stwierdziłeś, że nie odpowiem na twoje pytania? Czemu więc je zadajesz?
– Bo... – zająknął się. Bo co? – Bo miałem nadzieję...
– Nadzieja matką głupich – przerwała mu ostro, lecz potem uśmiechnęła się łagodnie. – Ale przecież każda matka kocha swoje dzieci. Patrz.
Stanęli przed drzwiami. Metalowymi i dość sporych rozmiarów. Yamada zmarszczył brwi, po czym rozejrzał się. Znajdowali się wciąż na terenie szkoły, a mimo to Ryuu był pewien, że nigdy nie widział tam takich drzwi. Wyjrzał za róg po jednej ich stronie, potem po drugiej.
Przecież w tym miejscu powinny być...
– "Drzwi donikąd" – mruknął. – Gdzie one są? Co tam jest? – Wskazał drzwi. Miiko tylko kiwnęła zachęcająco głową, pokazując mu, by sam się przekonał. Yamada nieco nieufnie złapał za klamkę i zajrzał do środka.
Jego oczom ukazało się niewielkie pomieszczenie. W środku było ciemno, jednak kiedy tylko przekroczył próg, błysnęła wisząca pod sufitem goła żarówka. Nie musiał się odwracać, żeby wiedzieć, że to Itami ją zapaliła. Migotliwe, jaskrawe światło oświetliło stojące pod ścianami regały wypełnione najrozmaitszymi narzędziami, częściami, których Yamada nie był w stanie nazwać, i porozkręcanymi urządzeniami. Koło małego biureczka stało kilka uszkodzonych krzeseł i złamany w połowie stolik. O ścianę były oparte wygięte drzwiczki szkolnej szafki. Pokój pachniał dość charakterystycznie – jak pierwsza lepsza kanciapa woźnego.
– Wiesz, że tak naprawdę woźny naszej szkoły wcale nie zginął przez wypadek z fajerwerkami? – powiedziała, oparłszy się plecami o ścianę obok drzwi. – Tak to tłumaczono, ponieważ innej przyczyny nikt nie znalazł. A nawet gdyby ktoś zorientował się, co stało się naprawdę, nie uwierzyłby. Kto uwierzyłby w magię? – zapytała retorycznie, Ryuu wiedział, że nie oczekuje odpowiedzi. Wiedział też, że gdyby jej przerwał, mógłby się już niczego nie dowiedzieć.
A chciał się dowiedzieć. Niepewność i niepokój wyżerały go od środka, jakby ktoś wlał mu do żołądka kwasu, chcąc popatrzeć, jak się męczy. A może to właśnie prawda była tym kwasem? Może jeśli się dowie, zaspokoi ciekawość, uspokoi niepewność, może wtedy już nic w nim nie zostanie. Prawda wyżre i zabierze ze sobą wszystko, co miał, zostawi go samego i pustego jak szklankę, do której nikt nigdy nie naleje wody.
A może prawda była bardziej jak woda?
– W tamtą halloweenową noc – ciągnęła Itami – zostałam zamknięta. Znasz tę historię, wiedźma, która sprzeciwiła się pozostałym, nadużywała mocy, była niebezpieczna, co by tu z nią zrobić? Pozbawmy ją mocy, wymyślili, wtedy nie będzie nikomu zagrażać. I tak zrobili. A raczej chcieli zrobić. – Zamilkła na moment, a potem zaczęła się śmiać. Śmiechem pozornie zwykłym, pozbawionym jednak radości, wypełnionym jedynie pogardą i wyższością. – Naprawdę nie sądziłam, iż są tak nieumiejętni, że nie będą potrafili zrobić nawet tego. Popełnili tak banalny błąd! Razem z mocą uwięzili mnie. Przez prawie sto lat błąkałam się po czasie, bo oni spieprzyli jedno proste życzenie. Nieudacznicy – westchnęła, uspokajając się. Jej mina znów zrobiła się smutna, melancholijna. – Ale i tak ich kocham. W końcu byli moją rodziną... No, prawie. Wcale nie chciałam się z nimi godzić.

CZYTASZ
Pocałunek w międzyczasie || Miyamura x Yamada ||
FanfictionYamada zostaje w szkole po zajęciach i razem z Miyamurą odrabia lekcje. Jednak kiedy mają już wyjść, dzieje się coś dziwnego. Dzień zmienia się w noc, a wszystkie wyjścia ze szkoły są zamknięte na cztery spusty. Wkrótce potem okazuje się, że wiedźma...