Rozdział 14

233 33 18
                                    

   – Mmm, jakie dobre! – ucieszył się Yamada, przeżuwając kanapki przygotowane przez Itami. Miyamura zgodził się z nim skinieniem głowy.

   Jedli śniadanie w kuchni oświetlonej ciepłym, jesiennym słońcem. Wszystko wydawało się całkowicie normalne, ale pozory mylą.

   Miyamura przez cały czas ukradkiem zerkał na Yamadę, zastanawiając się, dlaczego ostatnio nie potrafią zamienić normalnie nawet kilku słów. Ryuu siedział jak na szpilkach i usiłował powstrzymać huragan szalejący w jego głowie, odnośnie oczywiście Toranosuke. Miiko z kolei siedziała i nabijała się z nich w duchu.

   W skrócie, przy stole panowała dość napięta atmosfera.

   Zjedli śniadanie stosunkowo szybko, by potem wyjść z domu w nikomu – oprócz Itami – nieznanym celu. Szli tą samą drogą co poprzedniego dnia, słońce wychylało się czasem zza chmur, ale przez większość czasu ich cień padał na miasto, pogrążając je w przygnębiającej szarości. Wiatr rozwiewał im włosy i przenikał przez ubrania, wywołując gęsią skórkę na skórze. A przecież noc była taka ładna i nic nie wskazywało na zmianę pogody.

   Przez pierwsze kilka minut Yamada próbował wydobyć jakieś informacje odnośnie tego, dokąd zmierzają, lecz Miiko milczała jak zaklęta i nawet nie dała po sobie poznać, że słyszy jego słowa. Najwyraźniej uruchomiła tryb ignorowania i postanowiła mieć wszystkich gdzieś, bowiem Miyamurze też nie odpowiedziała na pytanie. Toteż obaj zrezygnowani podążali za nią z myślą, że dowiedzą się, gdzie idą, dopiero jak będą na miejscu. Sami też niewiele rozmawiali, lecz nie była to ta niezręczna cisza, która ostatnio często im towarzyszyła. To było raczej jak... Jak wspólne milczenie. Obu im odpowiadało i obaj czuli się zdecydowanie swobodniej niż przy śniadaniu. Ryuu poczuł przypływ pewności siebie i postanowił sobie, że jeszcze dzisiaj pogada z Toranosuke o...

   No właśnie, o czym chcesz z nim gadać? – zapytał sam siebie w myślach. – Właściwie, to wciąż nie jestem pewien, jak to z nami jest... I do tego jest jeszcze Shiraishi!

   – Agh! – Yamada poczochrał sobie włosy, jakby liczył, że to uruchomi jego szare komórki.

   – Wszystko dobrze? – spytał go Miyamura i Ryuu zdał dobie sprawę, że miał zrobić "Agh!" w myślach, a tymczasem powiedział to na głos. Przestał ciągnąć niebieskie kosmyki.

   – No jasne, że dobrze, czemu pytasz?

   – Bo wyrywasz sobie włosy z głowy, jakby coś się stało? – bardziej zapytał, niż odpowiedział. Przekrzywił głowę w bok, przyglądając mu się uważnie. Wyciągnął dłoń i zanurzył ją w jego włosach. Przeczesał je palcami, po czym pokiwał z uznaniem głową. – Teraz chociaż wyglądasz jak człowiek.

   – D-dzięki – zająknął się Yamada.

   Chwila.

   Zająknął się?

   Czemu się zająknął? Przecież Miyamura tylko poprawił mu fryzurę.

   Chociaż z drugiej strony, to prawie jakby go pogłaskał...

   Dłoń Toranosuke w jego włosach... Mógłby głaskać go częściej...

   Przestań fantazjować! – pouczył sam siebie, po czym rozejrzał się niepewnie, żeby się upewnić, czy tym razem nie powiedział niczego na głos. Miyamura patrzył na niego jak na idiotę, ale chyba teraz utrzymał język za zębami.

   – Może chodźmy już – zaproponował. – Bo Itami nam ucieknie. – Wskazał na oddalającą się Miiko, która najwyraźniej nie zamierzała zawracać sobie nimi głowy. Miyamura też spojrzał na nią, a potem powrócił wzrokiem do Yamady.

Pocałunek w międzyczasie || Miyamura x Yamada ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz