Rozdział 12

198 31 5
                                    

   – Yamada? Żyjesz tam? – dobiegł go przytłumiony głos zza drzwi.

   – Tak, nic mi nie jest – odparł, również starając się zachować ciszę. To był głos Toranosuke, co oznaczało, że Itami być może niczego nie usłyszała. – Poślizgnąłem się tylko.

   – A, okej – rzucił Miyamura w odpowiedzi, a cichy odgłos kroków oznajmił Yamadzie, że chłopak wrócił do pokoju.

   Uwinął się z myciem w niecałe piętnaście minut, po czym, uważając, by nie powtórzyć swojego poprzedniego błędu, jakim było zlekceważenie mokrej podłogi, wyszedł z łazienki, a jego miejsce zajął Miyamura. Słyszał delikatny szum wody, kiedy wieszał ręcznik na letnim kaloryferze. Potem, ze względu na to, że był cholernie zmęczony po całym tym dniu, czy tam nocy – już sam nie wiedział – wpełzł pod kołdrę, nie czekając na Toranosuke. Na początku chłodna powierzchnia materiału nie była zbyt przyjemna, ponieważ, pomimo tego iż, sądząc po pogodzie, wydawało się, że jest wiosna albo już nawet lato, noc była zimna, a owa kołdra zdawała się potęgować ten efekt. Jednak kiedy się nią opatulił, dokładnie zakrywając chyba każde miejsce ciała prócz twarzy, nie musiał długo czekać, by zrobiło się cieplej. Materiał szybko się nagrzał, a potem mógł użyczyć swojego kojącego ciepła Yamadzie, który w tak sprzyjających warunkach zaczął odpływać. Nie minęło nawet dziesięć minut, odkąd się położył, a jego umysł już błądził między jawą, a snem.

   Powrócił do realnego świata tylko na moment, by usłyszeć, jak Miyamura stawia ostrożne kroki pośród tych wszystkich gratów. Zapewne myślał, że Ryuu już śpi, a on, będąc tego już tak bliski, nie zamierzał wyprowadzać go z błędu. Chwilę potem poczuł, jak materac po drugiej stronie ugina się pod ciężarem drugiego ciała. Kołdra uniosła się lekko, wpuszczając przy tym chłodny powiew, tak bardzo przeszywający po przyzwyczajeniu się do ciepła, jakie dawało przykrycie. Yamada jednak nie dał po sobie poznać, że cokolwiek poczuł. A czuł. Czuł, jak Miyamura usiłuje się ułożyć, jak najmniej trzęsąc łóżkiem, żeby go nie obudzić. Czuł go tuż obok siebie. Poczuł jego stopę, która musnęła delikatnie jego własną.

   Zanim zasnął tylko jedna, niedorzeczna myśl zabłysła mu w głowie.

   Chciałby czuć go częściej. Bliżej. Bardziej.

   Obudził się, gdy na dworze było jeszcze ciemno. Zerknął zaspanym wzrokiem na fikuśny zegar, wiszący na ścianie. Wskazywał godzinę trzecią rano. Ryuu nie mógł do końca zrozumieć, dlaczego się obudził, a co dziwniejsze – dlaczego czuł się całkiem wyspany, skoro był praktycznie środek nocy. Niewykluczone jednak, że obudził go czyjś ciepły oddech.

   Miyamura przytulał się do niego od tyłu, a kołdra, pod którą wcześniej spali, leżała na podłodze, tuż obok łóżka. Co ciekawsze, Yamadzie wcale nie było zimno, zupełnie jakby Toranosuke po prostu zamienił się miejscami z kołdrą i teraz ogrzewał go zamiast niej. Dla Ryuu to było dziwne uczucie, bowiem nie był przyzwyczajony do spania z kimkolwiek i mimo że ułożył się całkiem wygodnie, wiedział, że już nie zmruży oka.

   Złapał delikatnie nadgarstek Miyamury i ostrożnie zsunął z siebie obejmującą go rękę. Powoli wyplątał swoje nogi z jego nóg, które nie miał pojęcia, jak się tak poprzeplatały. Wstał z posłania i skrzywił się lekko, gdy stare sprężyny zaskrzypiały cicho. Toranosuke poruszył się przez sen, ale Yamada szybko podniósł z podłogi kołdrę i podsunął mu pod palce, a te w mgnieniu oka ją pochwyciły, czyniąc ją tym samym jego nową przytulanką. Ryuu odetchnął z ulgą i na palcach przeszedł przez pokój, by potem jak najciszej zamknąć za sobą drzwi.

   Kiedy znalazł się na korytarzu, zdał sobie sprawę, że tak naprawdę nie wie, gdzie chciał pójść, ani co mógłby porobić w oczekiwaniu na ranek. Nogi niosły go same, każąc przechodzić przez każdy pokój, jaki znalazł się na ich drodze. Yamada wiedział, że nie powinien tak sobie zwiedzać czyjegoś domu, ale tak okropnie mu się nudziło, że nie mógł się powstrzymać. Przejrzał zawartość kilku szuflad, lecz poza masą bezużytecznych według niego bibelotów nie znalazł niczego ciekawego. "Ciekawego", czyli takiego, co zajęłoby go chociaż przez chwilę. Jo-jo choćby.

Pocałunek w międzyczasie || Miyamura x Yamada ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz