7

503 34 0
                                    

-Po prostu...-Wziął głęboki oddech już mówił dalej i nagle telefon zaczął mu wibrować w kieszeni.

-Kurwa....-walnął pięścią w stół , wyciągnął telefon wstał i poszedł do drugiego pokoju odbierając. Przestraszyłam się tego jego grzmotu tak , aż podskoczyłam na krzesełku.

-Muszę szybko iść , ale będę za kilka minut. Nie ruszaj się stąd nawet okej?-powiedział zezłoszczony.

-Okej-odpowiedziałam zdruzgotana. Kurna zastanawiam się , miał już mi powiedzieć czemu tu jestem ..i nagle ten telefon, pewnie nie miła rozmowa skoro się tak zdenerwował. Tak w ogóle jak on ma na imię i ile ma lat? Ja o nim nic nie wiedziałam a on trochę infa miał na mój temat. Gdy wyszedł z pośpiechem gorączkowo podbiegłam do drzwi , chciałam uciec , przynajmniej spróbować. Zaczęłam szamotać tą klamką i pchać drzwi ale były zamknięte , każde drzwi w tym mieszkaniu były na klucz..ehh. Nie będę przecież wieki tutaj tkwić jak jakaś 'Śnieżka czekająca latami na rycerza' ..tylko ,że ja tego rycerza nie posiadałam. Ale se humor poprawiłam po prostu...zajefajnie.Usłyszałam wchodzenie po schodach.Cała blada migiem wskoczyłam na krzesełko w kuchni. 

-Możemy wrócić do tej rozmowy ..kiedy indziej?..bo zbytnio już nie mam głowy do tego...-powiedział oschle.

-Yhy- moja stabilna odpowiedz przez całe życie.Nieśmiałość i wrażliwość to właśnie robi z ludzi.

-Potrzebuje cię ..wiesz?- ukucnął na przeciwko mnie , łapiąc moje suche dłonie swoimi szorstkimi. Po czym dodał spoglądając w dół:

-Tak bardzo , nawet sobie nie wyobrażasz. Pomyślałam , że co on ma do mnie? Dlaczego mnie tak potrzebuje. Nie mógł jakiejś innej zaciągnąć? Ale znając mnie z przyjacielskim i pomocnym charakterem , trochę się nim przejęłam. Nie widziałam jeszcze , żeby taki koleś jak on mówił to tak czule i chyba prosto z serca więc zapytałam po chwili:

-Coś się stało? Pomóc ci w czymś , jakoś?- po czym on ścisnął moją dłoń i spojrzał na mnie zmieszanym wyrazem na twarzy. Tak wiem wiem zajebiście to wygląda jak 'ofiara' próbuje pocieszyć , pomóc 'oprawcy' ale po jego słowach poczułam się wreszcie potrzebna sama w sobie , że jestem u kogoś na miejscu numer jeden.

-Dzięki..dowiesz się w swoim czasie i jest sprawa.-powiedział z obojętnością na twarzy.

-Jaka?- ciekawa zapytałam.

-Jutro przychodzi moja koleżanka do mnie na chwilę po takie papiery i prosiłbym cię oraz radziłbym żebyś była cicho, otóż jeśli obiecasz , że będziesz cichutko jak byś nie istniała to będziesz mogła być w pokoju obok i cię nie zamknę na górze. A jeśli będziesz się drzeć cokolwiek spotka cię kara ..nie miła ..nie chcesz wiedzieć raczej jaka a ja wolałbym dla twojego dobra jej nie wykonywać.- uniósł brew i czekał na moją odpowiedz. 

-Yhy - odpowiedziałam. Nie chciałam siedzieć sama zamknięta na górze bez okna. Więc byłam trochę uradowana , że na ten czas nie zamknie mnie na te wszystkie spusty.Byłam ciekawa tej koleżanki. 

Ale gdybym wiedziała jaka to zdzira wolałabym siedzieć w kącie na górze w tym pierdolonym pokoju. Co ona wyprawiała... a on? Pozwalał jej na to. Zabolało mnie to bo chyba spodobał mi się i w minimalnym stopniu nie mogłam znieść jak ona go dotyka. Nie wierzę ! Byłam zazdrosna.....

Zamknięta przed światemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz