8

553 28 0
                                    

Siedzieliśmy w tej kuchni chwilę , potem wstawił herbatę.A ja zastanawiałam jakie imię do niego pasuje,bo w końcu muszę się dowiedzieć jak mam się do niego zwracać. I już lekko oswojona zapytałam:

-Em..jak masz na imię? ..Jeśli mogę wiedzieć?..- z zająkanym uśmiechem spoglądając się na niego zapytałam.

-Adam a co?-odpowiedział i szykując szklanki uśmiechnął się potem ustał obok okna patrząc przez nie , wkładając ręce do kieszeni czarnych dresów nike czekał na zagotowanie wody. I w takiej ciszy trwaliśmy  aż do zalania przez niego herbaty. Postawił na stolik dwie herbaty z łyżeczkami tym razem. Usiadł i zaczął przyglądać mi się popijając wrzątek. Jak on może pić taki ukrop? ja nie potrafiłabym.

-Nie parzy cię?- zapytałam cicho ze zdziwieniem w oczach.

-A z przyzwyczajenia i parzy to mnie twój wzrok na mnie jak się tak ciągle patrzysz gdy jestem odwrócony.-po czym dopijał resztki.Byłam w lekkim szoku. Skąd on wie , że ciągle po kryjomu zerkam na niego i 'obczajam' go od dołu do góry. Na pewno zrobiłam się jak burak bo poczułam gorąco na policzkach.Widząc moje zawstydzenie uśmiechnął się i puścił oko.

-Zrobisz obiad? - powiedział zerkając na zegarek , który wskazywał 13:20.

Zdziwiłam się ale to nie problem , problemem było to ,że ja nie umiem gotować i nie wiem co zrobić i wstydzę przy nim cokolwiek robić, nawet napić się herbaty.

-W lodówce masz..no do przygotowania a ja będę za dwie godziny. -Powiedział zmywając w zlewie.Kurna znowu gdzieś idzie? jedzie? Zresztą to dobrze pomyślałam.

Zajrzałam do lodówki gdy odjechał , oczywiście drzwi na klucz ehh..i ten pieprzony alarm.W lodówce kurczak, brokuły. No to nic innego nie można wymyślić. Usmażyłam kurczaka w przyprawach , które znalazłam grzebiąc po kuchennych półkach, brokuła ugotowałam. Zleciała godzinka. To pomyślałam, że trochę ogarnę w salonie. Był balkon pomyślałam , że przez balkon dam rade zwiać ale chwila..ciągnąc za nie...były na klucz? czy wszystko w tym domu jest na kurewski klucz?..no ja pierdole. Nie ważne. Ogarnęłam w salonie , powycierałam kurze szmatką z łazienki dolnej. Widać , że mieszkanie faceta. Trochę się zmęczyłam więc usiadłam na skórzanej kanapie. I przecież jutro miała przyjść ta koleżanka.. Godzina 13:50 i przychodzi Adam. Punktualny, poszedł do kuchni i mnie nawet nie zauważył bo zaczął rozglądać się ze zdziwieniem. Poszedł do łazienki , do drugiego pokoju , wychodząc z niego złapał się za głowę.

-Kurwa...tu jesteś. A ja ciebie szukam, a ty se siedzisz-po czym usiadł w kuchni i zaczął jeść a ja dalej siedziałam.

-A ty już jadłaś?- krzyknął z kuchni.

-Jadłam-odpowiedziałam.Spoglądałam na meble, były tylko zdjęcia jego i jakiejś starszej pani, pewnie jego mama albo babcia. Poszłam do niego i usiadłam.Po jego zjedzeniu posprzątałam.I po chwili usłyszałam miłe:

-Dziękuje.

Ze wstydu nie odezwałam się tylko uśmiechnęłam w jego stronę.

-Chodz za mną.- odparł. Szłam za nim. Byłam w strachu bo prowadził na dół po schodach , tak jakby do piwnicy. Ale to co tam zobaczyłam...

Był normalny pokój tylko , że był inny niż wszystkie. Pokój był nawet duży. Ale nie było okna. Szare ściany. Duże drewniane biurko , laptop , skórzany fotel obrotowy i po bokach szafy z książkami i segregatorami. Usiadł na fotel i powiedział do mnie , że teraz musi popracować i że mogę tu siedzieć pod warunkiem, że będę cicho a jak nie chcę to może mnie zamknąć na górze. Wolałam tutaj z nim siedzieć. Więc powiedziałam, że będę cicho jakbym nie istniała. Po czym usiadłam na dywan przed biurkiem a on podał mi aż pięć segregatorów z biurka i stertę  papierów i powiedział:

-Ułóż do segregatorów według dat od początku tamtego roku to tego miesiąca. -Zabrałam się za pracę. A on wyjął z pod biurka kalendarz zeszytowy i patrzył. Odpalił laptopa z półki wyjął segregator i zaczął wpisywać coś w laptopa. Zaczął 'pracować'. I tak zleciały trzy godziny. Byłam padnięta od jakiś cyferek literek małym drukiem oczy mnie bolały. Była godzina przed 18-stą.Wszystkie papierkowe rzeczy były przeze mnie wykonane i odłożone na półki.

- Idz na górę i się wykąp a ja zaraz skończę i zrobimy kolacje- po czym uśmiechnął się i zaczął drukować.

Poszłam na górę , ustałam na środku łazienki i powiedziałam sama do siebie:

-Jaka ja jestem pieprznięta. Gorzej się mną nie da być. Powalona idiotka do potęgi entej. - przecież ja cały dzień calusieńki dzień chodziłam w samej koszuli i majtkach. Dopiero teraz zwróciłam na to uwagę. Nie no pogratuluje sobie. Uwagi nawet no nie zwróciłam.

Umyłam zęby , i zaczęłam się kąpać,ale w co ja się potem ubiorę? w to samo? widocznie innej opcji nie ma.Nagle usłyszałam pukanie do drzwi i bez pytania on tak po prostu sobie wszedł, szybko zakryłam się rękami jak tylko mogłam.

-Masz -położył czarną koszulkę i białe majtki na pralce.

-A czyli będę chodzić w samych majtkach i bluzce?!- Zwróciłam się do niego ze złoszczoną miną.

-Jakoś dzisiaj rano na początku dnia nie poprosiłaś mnie o ciuchy , które były  wyprane już wczoraj. Więc pomyślałem , że nie chcesz ich i wolisz sobie tak pochodzić. Mi to nie przeszkadza, mogłem prawie cały dzień podziwiać twoje nogi.-po czym uśmiechnął się najbardziej jak tylko mógł i wyszedł. Czy ja myślę o niebieskich migdałach???

Zamknięta przed światemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz