25

273 17 5
                                    

Po dwóch dniach na szczęście już ich nie było.

Tego dnia od rana czułam się wyjątkowo dziwnie. Tak jakby siedziało coś w mojej głowie i nie dawało mi to spokoju. Nie wiem co to jest, mam dziwne mieszane uczucia ale nie do Adasia tylko ogólnie o swoim życiu.

Ciekawe jak u moich rodziców. Czy dobrze się trzymają, zaczęłam się martwić a co najgorsze tęsknić tak ,że płakałam. Cały dzień chodziłam smutna nawet Adam po powrocie ze spotkania zauważył i przyglądał się mi podejrzliwie.Udawałam przy nim ,że jest wszystko w porządku ale on mnie za dobrze już poznał. I wieczorem przy oglądaniu mojego ulubionego serialu przytulił mnie mocno bo widział ,że się rozklejam. Zaczął głaskać moje włosy i dawał mi buziaki w głowę.

-Co jest?..-powiedział szeptem.

-Nic ...-odpowiedziałam już płacząc.

-Przecież widzę. Od rana nie wiesz co ze sobą zrobić , chodzisz jak trup , prawie nic nie jadłaś , przejmujesz się czymś? Coś się stało i nie wiem?..-zapytał dalej robiąc te czynności co wcześniej.

Bałam się mu to powiedzieć bo nie wiedziałam jak zareaguje czy zrozumie. Być może się zdenerwuje i wtedy będzie nie dobrze , bardzo nie dobrze. W końcu musiałam z siebie to wydusić.

-Bo ...ja..tęsknię za domem.-wydukałam z ogromnym wybuchem płaczu. Tak płakałam , że jego bluzka była już przesączona moimi słonymi łzami.

Adam lekko westchnął.

Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. Nie docierały do mnie jego słowa , ani trochę.

-Dobrze...pojedziemy do twojego domu.. jeśli tylko chcesz.-powiedział po cichu. Miałam w środku siebie tak mieszane uczucia co będzie jak mnie zobaczą a ja ich? Tak bardzo tęsknię nie wytrzymam dłużej tak.Nie zastanawiałam się co będzie ze mną i Adamem jak wrócę do domu. Być może będziemy dalej się spotykać albo nie i tego się najbardziej obawiałam.

Ogarnęłam się i jechaliśmy całą noc. Bez przerwy. Ja z nerwów nie spałam a Adam co kilka godzin zatrzymywał się na stacji by kupić kawę bo sam ledwo już dawał radę. Dojechaliśmy dopiero na następny dzień rano. Pokierowałam Adama jak dojechać do mojego domu. 

Byłam w lekkim szoku jak moje osiedle się zmieniło. Było żywsze. Gdy dojechaliśmy moje serce o mało nie wyskoczyło mi. Waliło jak szalone. Wysiadłam z Adamem z samochodu.

-To na pewno twój dom?.-zapytał Adam patrząc się na mnie.

-Tak..a co?..-odpowiedziałam już cała w stresie , wszystko mi drżało. Marzyłam tylko o tym aby przytulić się do mamy i rodzeństwa.By ich zobaczyć.Z rozmysłów wyrwał mnie głos Adama.

-Bo..spójrz na skrzynkę pocztową...tutaj pisze inne nazwisko niż masz ty.-powiedział wpatrując się w tą skrzynkę.

-Jak to?!..z niedowierzania podeszłam i zobaczyłam inne nazwisko. Czyżby się przeprowadzili? Jak tak to gdzie?...jeny.Z moją psychiką jeszcze gorzej. Przeszliśmy się po osiedlu tak zobaczyć , dopytać się o moją rodzinę.Gdy nagle Adam się zatrzymał.

-Co ?..-powiedziałam patrząc na niego.

-Nic , choć dalej..-powiedział czekając ,aż ruszę do przodu.

Ale chwila...za nim coś było. Coś biało czarnego , zorientowałam się , że chciał ukryć coś przede mną bo stał jak wryty przed drzewem nie ruszając się. Spojrzałam na niego a on na mnie. Było widać po nim , że momentalnie zmienił ton głosu i miał niewyrazną minę. Nie wiedziałam o co mu chodzi.

-Adam...co ty robisz?.

-No...nic..idziemy.-powiedział nie ruszając się.

-No to idziemy dalej.-powiedziałam. Wreszcie ruszył się powoli ale ruszył gdy tylko ja odwróciłam się i dałam krok do przodu. Adam oddalił się od drzewa i po chwili przypomniałam sobie , że coś było nie tak bo się dziwnie zachowywał.Od tamtej pory. Znowu te same uczucie co rano.Nie...coś jest nie tak na pewno ja coś czuje.

Momentalnie zawróciłam się do drzewa , Adam szybko zareagował i mnie złapał za ramiona nie pozwalając podejść do tego drzewa. Zaczęłam się wyrywać i drzeć.

-Puść mnie Adam , daj mi zobaczyć , ty coś ukrywasz ! puszczaj mnie kurwa.-byłam zrozpaczona i zdenerwowana w jednym.

-Nie Anastazja nie puszczę cię.-powiedział trzymając coraz mocniej.

-Adam !!!...-walnęłam go z pięści prosto w klatkę piersiową trochę go zabolało ale dalej mnie trzymał.  W końcu przestałam się wyrywać i ustałam w spokoju. Adam włożył ręce do kieszeni ciemnych jeansów i spoglądał w dół głęboko oddychając. Wykorzystując chwilę nie uwagi jego mknęłam obok niego patrząc szybko na drzewo.

-Anastazja kurwa !!.-krzyknął łapiąc mnie w ostatniej chwili za rękę ale było za pózno. Zobaczyłam co było na drzewie. 

Doznałam szoku. Widzę klepsydrę z imieniem i nazwiskiem ..mojej mamy , mojego taty i mojego brata. Z napisem pod spodem 'zginęli w tragicznym wypadku samochodowym'. 

Całe życie odkąd pamiętam przebiegło mi przed oczami. Nie wierzyłam , że to jest tam napisane. Zaczęłam zrywać paznokciami napisy rwąc twardą kartkę.

-Nie ! nie możliwe ! tylko nie to !!!!!..- zaczęłam się drzeć i płakać w niebo głosy. Adam stał z tyłu mnie bardzo blisko. 

-Anastazja kochanie uspokój się proszę.-powiedział osmutniały sam. To właśnie chciał ukryć przede mną. Nie chciał bym tego zobaczyła dlatego tak się zachowywał dziwnie od kilku minut.

Z bezsilności kolana same mi się ugięły i zaczęłam upadać przed siebie. Adam złapał mnie i podniósł przyciągając mocno do siebie i przytulając z całej siły.Zanim do niego przyległam zauważyłam ,że poleciała mu łza. Pierwszy raz w życiu widzę ja twardy facet mięknie. Zaczął pociągać lekko nosem za to ja nie mogłam z płaczu złapać oddechu.

Moja mama umarła...

Mój tata umarł..

Mój brat nie żyje ...

Nigdy ich już nie zobaczę......

-Pogrzeb jest jutro.-usłyszałam głos znajomy. Ale to nie był głos Adama.....


Zamknięta przed światemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz