TW: angst
~~~
Pół roku minęło odkąd widziała go po raz ostatni. Ciągle prześladowała ną myśl, że nigdy więcej go nie spotka i czuła się z tego powodu winna, a oto właśnie wtulała się w samego Deana Winchestera, płacząc ze szczęścia w jego ramię. Nie chciała nawet sobie wyobrażać co przeżył w Czyśćcu.
Odsunęła się od niego, ocierając łzy z oczu. Zielonooki uśmiechnął się do niej czarująco, całując czubek jej głowy. Kiedy ostatnio czuła się tak kochana? Po chwili ciszy, która była dla nich dość komfortowa, Dean zapytał:
- Gdzie masz Sama? - figlarny błysk w jego oku sprawił, że coś ścisnęło [T.I.] w klatce piersiowej.
W końcu nie wiedział. Odwróciła wzrok, aby nie zobaczył bólu w jej oczach i westchnęła niby obojętnie.
- To nie jest coś o czym chcę rozmawiać - wzruszyła ramionami, błagając w duchu, aby Dean odpuścił. - Powiedz lepiej, gdzie Cas?
Blondyn chciał odpowiedzieć, ale w tym momencie drzwi do leśnego domku Rufusa Turnera otworzyły się, a [T.I.] momentalnie odwróciła wzrok, gdy zobaczyła mężczyznę w drzwiach.
Sam i Dean przywitali się czule po bratersku, wymienając między sobą kilka zgryźliwości. Jak zawsze. Kobieta poczuła się nieco niezręcznie, dlatego przeszła do kuchni, w poszukiwaniu piwa lub czegoś czym mogłaby zwilżyć zaschnięte gardło. Niestety, nic nie znalazła, dlatego sfrustrowana oparła się o blat i zawiesiła swój wzrok na krajobrazie za oknem. Nie, żeby jakoś ubóstwiała widok drzew. Wszystko było lepsze od patrzenia na Sama.
Bracia w końcu oderwali się od siebie, a wzrok młodszego z nich powędrował ku [T.I.]. Sam oblizał nerwowo wargę, podchodząc do niej .
- Hej - przywitał się niepewnie, a ona spojrzała na niego zmęczonym wzrokiem.
- Cześć - rzuciła ozięble.
Dean popatrzył na nich dziwnie. Jak ostatni raz sprawdzał byli zakochanymi gołąbeczkami, a nocami słychać ich było w promieniu pięciu kilometrów... Trochę go widać ominęło. Chrząknął znacząco, czując jak napięcie między [T.I.], a jego młodszyn braciszkiem niemiłosiernie wzrasta.
- Pojadę do sklepu po piwo - mruknął ubierając swoją kurtkę. - Sammy, kluczyki.
[T.I.] spojrzała błagalnie w stronę starszego Winchestera, bezgłośnie prosząc go, aby nie zostawiał jej z Samem. W tym samym czasie brunet rzucił komplet kluczy do samochodu w stronę brata, który natychmiast wyszedł z domku Rufusa, zostawiając ich samych.
Kobieta natychmiast chciała pójść w ślady starszego Winchestera albo chociaż zaszyć się w piwnicy pod byle jakim pretekstem, byle tylko nie musieć oddychać tym samym powietrzem co Sam. Nie zdążyła niestety opuścić kuchni, ponieważ brunet zatorował jej
drogę swoim wielkim cielskiem.