Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
~~~
Był późny wieczór, kiedy [T.I.] siedziała sama w pokoju na Baker Street i czytała swoją ulubioną książkę. Deszczowa aura wisiała nad miastem od rana, dlatego kobieta była w stanie usłyszeć krople deszczu uderzające w blaszany daszek, co wprawiało ją w stan niezwykłej melancholii. Była szczęśliwa, że mogłaśl mieszkać z Sherlockiem Holmes i Johnem Watsonem pod jednym dachem. To właśnie oni przyjęli ją do siebie, kiedy nie miała do kogo pójść. Była im niezwykle wdzięczna i mimo, że nie za bardzo chciała przyznać się do swoich uczuć, bardzo przywiązała się do ekscentrycznego detektywa.
Spojrzała na zegarek. Była ledwie ósma, a John zapowiedział, że nie wrócą z Sherlockiem wcześniej niż o dziesiątej. [T.I.] chciała wiedzieć jak poszła im sprawa, dlatego nie zamierzała kłaść się spać nim wrócą, choć powieki same jej opadały. Wstała ze swojego miejsca i udała się do kuchni, gdzie nalała sobie szklankę wody. Upijając łyk, popatrzyła z tęsknotą na skrzypce Sherlocka. Sama kiedyś grała...
Wtedy pomyślała. Dlaczego nie? Przecież Holmes nie musi się dowiedzieć... Podeszła do instrumentu i delikatnie podniosła go do góry. Skrzypce były idealnie wyważone, a [T.I.] poczuła dreszcz podekscytowania na myśl, że po tylu latach w końcu będzie mogła ponownie zagrać. Wzięła do ręki smyczek i układając cały instrument na swoim ramieniu, przejechała nim delikatnie po strunach. Zaczęłaśl grać "Storm" Vivaldiego i choć pierwsze dźwięki wyszły jej odrobinę nieczysto, reszta utworu poszła idealnie. Z grą na skrzypcach jest jak z jazdą na rowerze, nie da się tego zapomnieć.
W tym samym czasie John i Sherlock wrócili do domu. Byli wcześniej niż się spodziewali. John chciał się natychmiast przywitać z [T.I.], ale Holmes go powstrzymał. Wpatrywał się w kobietę z niemym zachwytem, podczas gdy grała na skrzypcach, nie mając pojęcia, że jej współlokatorzy wrócili. Kiedy skończyła, prawie dostała zawału, słysząc pełen uznania głos Sherlocka za nią:
- Nie wiedziałem, że grasz.
Uśmiech na jego twarzy był nie do odgadnięcia. Kobieta się zarumieniła.
- Dawno tego nie robiłam - wyjaśniła. - Nie wiem nawet czy wyszło to tak jak powinno...
Była kompletnie zażenowana i speszona.
- Było pięknie, [T.I.] - przyznał John, a Sherlock wciąż na nią patrzył.
Jego piękne oczy dziwnie lśniły, a [T.I.] nie była pewna czy to z powodu zachwytu, czy światła, które padało na jego twarz.
- Coś nie tak? - zapytała drapiąc się nerwowo po ramieniu.
- Nie - Sherlock rzekł w końcu. - Jestem oniemiały...
[T.I.] chciała coś powiedzieć, ale ciemnowłosy detektyw sprawnie ja uciszył, całując jen usta. Zszokowana kobieta oddała pocałunek, rozkoszując się smakiem jego ust.
- Co to było? - zapytała zdziwiona, kiedy się od niego odsunęła.
Sherlock wzruszył ramionami.
- Uświadomiłem sobie, że od dawna chciałem to zrobić - a po chwili dodał. - Dla nauki oczywiście.
Kobieta uśmiechnęła się pod nosem, po czym to ona go pocałowała. Tak dla nauki.