Ta miniaturka jest na zamówienie taka_jedna_13 Nie mniej jednak wszystkim życzę przyjemnego czytania 😘💖
~°~°~°~°~°~°~°~°~
Pewien brązowowłowy chłopiec z kilkoma szramami na twarzy siedział właśnie na schodach wejściowych do Hogwartu. Jego piękne miodowe oczy były utkwione w jednym punkcie, co było zadziwiające, ponieważ trzymał w rękach książkę od eliksirów. Chciał zapewne przygotować się do jutrzejszego sprawdzianu u profesora Horacego Slughorna. Jednak nie mógł się skupić, a myśli w jego głowie galopowały, jak oszalałe. Zastanawiał się nad wieloma rzeczami. Co będzie robić po zakończeniu swojej edukacji? Czy ich przyjaźń przetrwa rozłokę? Czy on kocha swoją dziewczynę Suzann? Czy...bla, bla. Możnaby wymieniać w nieskończoność. Ale po co? Wszystkiego się dowiecie, jak dłużej posłuchacie tej historii... Owym chłopcem, a właściwie już młodym mężczyzną jest Remus Lupin. Bardzo inteligentny, a zarazem delikatny i miły siedemnastolatek. Wiatr szarpał jego włosami na wszystkie strony, a niektóre kosmyki wpadały do oczu, on jednak jakby tego niezauważał. Nie zauważał również, że zrobiło się strasznie zimno, a on miał na sobie jedynie mundurek w barwach swojego ukochanego domu. Na dziedzińcu zrobiło się pusto, a jedynym źródłem życia, które znajdowało się tam było, dobre i ciepłe serce Remusa, które chętnie ofiarowywał potrzebującym i przyjaciołom. Była jednak pewna osoba, która skradła mu serce, mimo że bardzo się przed tym wzbraniał. Nie chciał takiej miłości...a nawet sam nie wiedział czy można to tak nazwać. Lepszym rozwiązaniem jest nazywać to głębokim i silnym uczuciem. Każdy mógłby podejrzewać, że chodzi o jego dziewczynę Suzann, jednak taka osoba byłaby w ogromnym błędzie. Bowiem nasz kochany kujon Lunatyk zadużył się w swoim najlepszym przyjacielu, a zarazem największym sukinsynie w Hogwarcie - Syriuszu Orionie Blacku. Prawie każda dziewczyna w tej szkole zna bardzo dobrze tego typka, a pan Lupin może nawet za bardzo, żeby nie wiedzieć o jego stosunku do związków. Może to jeden z powodów dla których ten włochaty podczas pełni osobnik tak nie chce tego uczucia. A może dlatego, że takie "odmienności" nie są przychylnie ocenianie przez społeczeństwo, a co dopiero przez magiczne społeczeństwo. Słońce już chowało się za horyzont, więc Remus był świadkiem jednego z piękniejszych zjawisk przyrodniczych - zachodu słońca. Ostatnie promienie słońca muskały jego bladą skórę, a on z głośnym westchnieniem zamknął książkę, która z pewnością gdyby była choć trochę inteligentna, obraziłaby się na taką ignorancję z jego strony. Rozprostował nogi i powoli udał się do biblioteki na spotkanie z pewną Puchonką. Był już kilka metrów od oazy spokoju, jak zwał nazywać to cudowne pomieszczenie z tysiącami książek, gdy usłyszał hałas dochodzący z korytaża po prawej stronie. Przystanął na chwilę i zobaczył obiekt jego wewnętrznych rozterek z jakąś blondynką, który trwał w namiętnym pocałunku. Chociaż ciężko to nazwać pocałunkiem, bo w to wkłada się jakieś uczucia, a oni wyglądali, jak dwa głodne glonojady przyklejone do siebie. Nie chciał dłużej tego oglądać, nie potrafił. Szybkim krokiem ruszył na miejsce spotkania. Zastał Suzann pochyloną nad jakąś książką, a siedziała w najodleglejszym kącie pokoju. Podniosła głowę i zobaczyła swojego chłopaka z wypiekami na twarzy, co było dość niespotykanym zjawiskiem.
- Coś się stało Rem? - spytała dość zdziwiona, bo chłopak wyglądał na wyprowadzonego z równowagi.
- Nie. Wszystko w porządku. Czemu pytasz? - starał się uspokoić, ale wewnętrznie wciąż był roztrzęsiony. Myślał, że powinien się już do tego dawno przyzwyczaić, ale za każdym razem czuł to samo.
- Jesteś cały czerwony i się trzęsiesz...
- Po prostu się spieszyłem do ciebie - próbował się uśmiechnąć.
- Na pewno wszystko dobrze? - dziewczyna najwyraźniej nie bardzo wierzyła w tę wersję wydarzeń.
- Tak, tak na pewno...
Rozmawiali długo, a właściwie to Suzann opowiadała, a Lupin udawał, że słucha z zainteresowaniem, ale wychodziło mu to dość nieudolnie.
- Remusie ty mnie w ogóle nie słuchasz! - powiedziała oburzona dziewczyna, a Remus dopiero powrócił do rzeczywistości.
- Co?!?...Słucham, słucham...
- To co mówiłam? - Suzann skrzyżowała ręce na piersi i podniosła brew.
- No dobrze teraz może się zamyśliłem, ale tak to cię słuchałem - stwierdził zrezygnowany. Lubił Puchonkę, ale spotkania z nią stawały się coraz bardziej męczące.
- Remusie widzę, że coś cię trapi. Mi możesz przecież powiedzieć - położyła swoje dłonie na jego i popatrzyła mu w oczy.
- Myślałem czy...czy nasz związek na sens... - dziewczyna zszokowana cofnęła ręce.
- O-o czym ty mówisz? - w jej oczach można było dostrzec niezrozumienie.
- Jesteś wspaniałą dziewczyną, ładną, mądrą, miłą i bardzo cię lubie, ale chyba tylko lubię...- chłopak niepewnie popatrzył w jej brązowe oczy.
- Och Rem...- dziewczyna uśmiechnęła się do niego i złapała za dłoń. Lunatyk wciąż pozostawał w szoku. Nie takiej spodziewał się reakcji - Jak dobrze, że tak uważasz... Sama miałam ci to powiedzieć, ale nie wiedziałam, jak...
- Czekaj...ty...- nie potrafił się wysłowić.
- Tak, ja też uważam, że to bez sensu. Kocham cię, ale jak brata...
- Przyjaciele?
- Przyjaciele.Syriusz Black już drugą godzinę wpatrywał się w ciemność, która go otaczała. Nie mógł zasnąć. Co chwilę zmieniał pozycję i już nie wiedział co ma robić. Chciał nawet zapalić papierosa, ale niestety w zeszłym tygodniu profesor McGonagall kontrolowała dormitoria i znalazła wszystkie zapasy Huncwotów. Zapewne nigdy by nawet nie wpadła na pomysł, gdzie mogą być te wszystkie napoje bogów i papierosy, gdyby nie Remus, który niby przypadkiem stanął koło pustej butelki, która wystawała ze skrytki. A propo Lunatyka. Nie wiedział co myśleć o jego zachowaniu. Stał się jeszcze bardziej cichy i skryty. Rozmawiał że wszystkimi tylko nie z nim. Syriusz cierpiał z tego powodu. Tak cierpiał, ponieważ bardzo mu zależało na przyjacielu i podświadomie pragnął z nim jak najwięcej kontaktów, bowiem on także darzył tego drugiego głębszym uczuciem. Dopiero niedawno przyznał się sam przed sobą, że kocha Remusa Lupina. Do tej pory uchodził za casanovę, ale prawda była taka, że nie spał z żadną z tych dziewczyn, które chwaliły się niby tym przed całą szkołą. Tak, całował się z nimi, ale dlatego, że chciał pozbyć się swoich niedorzecznych myśli i fantazji na temat Lunatyka. Jednak ten sposób okazał się jedną, wielką porażką, bo podczas pocałunków nie czuł kompletnie nic. A to utwierdzało go tylko w przekonaniu, że woli tego niepozornego chłopaka sto razy bardziej, niż te wszystkie wytapetowane lalunie. Usłyszał nagle hałas, obrócił się i zobaczył, że obiekt jego myśli, nie zawsze czystych, no bo wiadomo to Black, wychodzi z pokoju. Stwierdził, że to dobra okazja, by z nim porozmawiać w cztery oczy. Zarzycił na siebie bluzę i wciągnął spodnie i buty. Spojrzał na mapę Huncwotów i zorientował się, że przyjaciel podąża do kuchni. I miał rację. Zastał Remusa zamyślonego nad szklanką ciepłego mleka.
- Czyżby ktoś tu Lunatykował? - zapytał Syriusz przysiadając się, a drugi chłopak drgnął wystraszony.
- Czyżby ktoś próbował pozbawić mnie życia? - Lupin podniósł jedną brew.
- Ależ skąd Remi, jakbym śmiał? - Black pomachał rękami w geście zaprzeczrnia, próbował mieć poważby wyraz twarzy, a efekcie tego wyszedł jeszcze głupszy, niż zwykle.
Zaśmiali się, a po chwili zapanowała między nimi krępująca cisza.
- To może mi powiesz czemu mnie unikasz? - zadał w końcu pytanie Syriusz, na które tak bardzo chciał znać odpowiedź.
- Nie unikam...- chłopak nie chciał spojrzeć temu drugiemu w oczy.
- Tak, jak nie unikasz mojego wzroku? - podniósł jedną brew, lecz pan Lupin nie mógł tego widzieć.
- Mhm...
- Remusie spójrz na mnie...- ściszył głos - zależy mi na tobie.
- C-co? - w końcu Lunio podniósł głowę.
- Jesteśmy przecież przyjaciółmi...
- Przyjaciółmi...- powtórzył za Syriuszem.
- Przyjaciele sobie mówią wszystko...
- Przyjaciele...
- Remi...- powiedział zatroskany Łapa.
- Mhm... - spojrzeli sobie w oczy i oboje poczuli, że pragną tego drugiego. Syriusz przybliżył się do Lupina, chcąc go pocałować, a w tym czasie wilkołak zastanawiał się co powinien zrobić. Już ich usta prawie się stykały, gdy Remus się odsunął.
- Nie możemy. To bez sensu.
- To nie jest bez sensu - próbował go złapać za dłoń - Kocham cię Remi.
- Nie wierzę ci - powiedział że smutkiem - Nie w tej sprawie.
- A ufasz mi? - starał się nie pokazywać, jak te słowa go skrzywdziły. Pragnął być kochanym i kochać nie ukrywając tego.
- T-tak - powiedział niepewnie.
- To mi zaufaj - ich usta wreszcie się spotkały. W tym oto momencie dwie połówki się spotkały. I oboje wiedzieli, że to coś głębszego i trwalszego... Wiedzieli, że nie będzie łatwo, ale będą razem szczęśliwi. Nie zamierzali przejmować się innymi, bo to tylko od nich zależy, jak potoczy się dalej ta historia. Ich historia...I to niestety nadszedł ten moment, gdzie narrator nie jest już potrzebny. Mimo to ta opowieść się nie skończyła, a wręcz przeciwnie, bo to tak naprawdę dopiero początek....
~°~°~°~°~°~°~°~°~°~
I tak oto dotrwaliśmy razem do końca. Czekam, jak zawsze na wasze opinie 😍😘💖❤💘
CZYTASZ
Miniaturki HP ✔
FanfictionMiniaturki z Harrego Pottera☝💕😍 ZAPRASZAM!!! 💛💜💙 # 666 w Fanfiction # 780 w Fanfiction # 583 w Fanfiction # 8 w miniaturki # 17 w miniaturki # 16 w miniaturki