James Potter & OC

2.2K 97 11
                                    

Kalwinia poprosiła mnie o miniaturkę, więc oto ona. Miłego czytania 💕💕Świetna piosenka 💚👆może jeszcze bardziej umili Wam opowiadanie i nie zauważycie, aż tak dużo błędów 😂💖💋

~°~°~°~°~°~°~°~°~

- Głupi buc, nadęty palant, bezczelny Gryfon, za kszty rozumu... - białowłosa dziewczyna obrzucała pewnego szukającego masą niezbyt przyjemnych epitetów. Szła w kierunku Pokoju Wspólnego niosąc w ręce najnowszy model miotły. Była ścigającą w drużynie Slytherinu i tego popołudnia wybrała się na boisko do quidditcha, żeby poćwiczyć nowy trik, nie podejrzewała nawet, jak bardzo ten dzień może się popsuć przez jednego idiotę.
- Śmierć zdrajcom krwi - warknęła i szybkim krokiem przemierzyła pomieszczenie w którym było dosyć sporo Ślizgonów. Już miała postawić stopę na pierwszym schodku, gdy usłyszała, że ktoś woła ją po imieniu.
- Mim! Dokąd ty tak pędzisz? - zapytała Elain Grissom - blondynka, a zarazem najlepsza przyjaciółka "chodzącego tornada", w duchu była Puchonką, ale wolała znaleźć się w Slytherinie - wyglądasz, jakbyś miała zaraz wymordować pół Hogwartu - zażartowała, poprawiając swoje długie, proste włosy.
- Nie kuś, ale to prawda najchętniej zaczęłabym od Gryfonów, a najlepiej od tego palanta - niebieskooka zacisnęła dłoń, na wspomnienie minionej godziny. 
- Co tym razem zrobił ci Potter? - westchnęła El.
- Skąd wiesz, że o niego chodzi? - zdziwiła się Mimosa.
- Och, no nie wiem - udawała, że się zastanawia - może dlatego, że od jakiegoś miesiąca opowiadasz nieustannie jaki ten Potter jest okropny, głupi, nadęty, bezczelny... - zaczęła wyliczać na palcach.
- Dobra już zrozumiałam - zaśmiała się.
- No to co się stało? - zapytała blondynka.
- Nie tu - szepnęła spoglądając na ciekawskie twarze "przyjaciół" z domu Węża - choć do dormitorium - jak powiedziała, tak zrobiły. Szybko pokonały schody i weszły do zielono - szarego pokoju. El rzuciła się na łóżko, a białowłosa w tym czasie schowała miotłę do futerału, który trzymała pod łóżkiem. Gdy skończyła spojrzała na przyjaciółkę, która leżała na brzuchu podparta na łokciach i machała wesoło nogami.
- No opowiadaj - zachęciła ją, patrząc uważnie na przyjaciółkę.
- Jak wiesz poszłam poćwiczyć tę nową sztuczkę na boisko o której ci tyle opowiadałam i stanęłam na miotle, nie byłam jeszcze do końca pewna, czy to dobry pomysł, więc żeby się uspokoić zamknęłam oczy i i...- zacięła się, a policzki jej poróżowiały.
- I?
- I nagle ktoś krzyknął mi do ucha, a ja się wystraszyłam i spadłam. Ten dureń złapał mnie w ostatniej chwili - zakończyła wściekła na samą myśl o Jamesie Potterze.
- O Merlinie. Co za kretyn - skwitowała panna Grissom.
- Oczywiście, że kretyn - potwierdziła zmieniając koszulkę.
- Ale i tak ci się podoba - stwierdziła z chytrym uśmiechem.
- Oczywi...Co?!? No chyba nie - wybuchnęła i przy okazji prawie porwała zmieniane ubranie. Nawet sama przed sobą boi się do tego przyznać, a co dopiero przed przyjaciółką.
- Oj, kochanie nie denerwuj się - machnęła ręką - takie są realia. Poza tym fakty nie kłamią.
- Ciekawe jakie fakty? - prychnęła.
- Oj nie musisz przede mną udawać Malfoy - zaśmiała się blondynka.
- Uważaj sobie co mówisz Grissom - pogroziła jej palcem.
- Oj no weź. Przecież nie musisz udawać kogoś kimś nie jesteś. Nie ma tu przecież twojego brata.
- Ale jego koledzy już tak. Jeden mój nieprawidłowy ruch i mogę się pożegnać z przynależnością do tej rodzinki - prychnęła. Była typową Ślizgonką, wredną, ambitną, sarkastyczną, ale nie miała manii czystości krwi, przynajmniej wiedziała o tym ona i jej przyciółka, reszta ludzi jej nie obchodziła, ale nie chciała, żeby rodzice się dowiedzieli.
- No tak, czystokrwiści i te ich zasady - westchnęła teatralnie.
- Czyżbyś obrażała swoją najlepszą przyjaciółkę? - zapytała, udając powagę.
- Nie śmiałabym - podniosła ręce w geście obrony - tak tylko mi się wymsknęło - po chwili szeptem dodała - czystokrwista.
- O nie ta zniewaga krwi wymaga - krzyknęła oburzona i rzuciła poduszką w głowę El.
- Oj nie wiem, czy moja krew ci wystarczy... - I w ten właśnie sposób zapoczątkowano największą bitwę w Hogwarcie. Na poduszki oczywiście.

Był piękny sobotni poranek. Elain i Mimosa postanowiły wybrać się na spacer po błoniach. Opowiadały sobie różne kawały, śmiały się, wygłupiały i co tam jeszcze tylko robią dwie wariatki, gdy mają dzień wolny od nauki. Zastanawiały się czy wrócić już do zamku, czy jeszcze chwilę pooddychać świerzym powietrzem. Nagle zaczął lać deszcz, który przyspieszył ich decyzję. Jak burza wpadły do szkoły całe mokre.
- Proszę, proszę kogo my tu mamy? - Mim od razu rozpoznała ten irytujący głos - Widzisz Łapo to co ja.
- Jeżeli widzisz Rogaczu dwie przemoczone kury to widzimy to samo - odparł Black, osobnik zajmnujący drugie miejsce na liście wkurzających osób, należącej do Mimosy.
- Nie ja widzę mokrą blondynkę i przemoczoną kwokę - zaśmiał się, a Łapa mu zawtórował. Z tyłu gdzieś majaczyły sylwetki Remusa i Petera.
- El, widzisz to samo co ja? - podjęła grę chłopaka białowłosa. Przyjaciółka spojrzała dziwnie na nią, ale po chwili zrozumiała i szybko odpowiedziała.
- Tak, jeżeli widzisz dwóch bałwanów to tak - spojrzała niepewnie na Mimosę po raz kolejny.
- Nie, ja widzę dwóch pajaców - zaprzeczyła - Jeżeli byliby bałwanami to już dawno by się rozpuścili i miałybyśmy spokój - odparła patrząc, jak uśmieszki powoli znikają z twarzy rzeczonych "pajacy" - Szach, mat idioci - dmuchnęła sobie na paznokcie.
- Kogo nazywasz idiotą? - James zrobił krok w jej stronę. Robi się niebezpiecznie - pomyślała Elain.
- Ciebie kretynie - warknęła, także się przybliżając.
- Chodząca wredota.
- Półgłówek.
- Debilka.
- Gumochłon.
- Ślizgonka.
- Gryfon - w tym momencie byli tak blisko, że stykali się nosami. I właśnie wtedy stało się coś niebywałego. El pisnęła i zakryła usta rękami, a Syriusz wybuchnął śmiechem. Peter i Remus oglądali z dalszej odległości rozgrywaną scenę, bowiem para namiętnie się całowała. Trwało to i trwało znudzeni przyjaciele stali wciąż czekając, aż się od siebie odkleją.
- To może my też... - poruszył zabawnie brwiami Syriusz, obejmując ramieniem Ślizgonkę.
- Zapomnij Black - fuknęła, strzepując jego rękę.
- Leci na mnie - stwierdził szturchając Lupina łokciem, gdyż Remus pojawił się obok dwójki.
- Chciałbyś - przewróciła oczami.
- Oj tak - wyszczerzył się.
- No to co gołąbeczki - zawołał Łapa - przerywamy przedstawienie.
- Serio, musiałeś? - zapytał żałośnie James.
- Nie, ale chciałem - puścił mu oczko.
- Czyli jesteście razem? - zapytał Peter.
- Nie - zaprzeczyła dziewczyna, ale chłopak potwierdził.
- Czyli są razem - skwitowała El. Para popatrzyła sobie w oczy i znów powróciła do przerwanej czynności.
Przyjaciele dali im czas dla siebie i poszli w swoim kierunku. Kto by przypuszczał, że Mimosa Malfoy i James Potter...? Jak widać niewielka granica dzieli miłość od nienawiści.

~°~°~°~°~°~°~°~°~

Hejo💚💖😘
I oto dziś powstała kolejna miniaturka 💪💋💕 To dzięki Waszym komentarzom i gwiazdkom 😍💖 To one motywują mnie do dalszego pisania.
P.S. na razie nie składajcie zamówień😂💕 Dajcie mi trochę wytchnienia. Muszę nadrobić zaległości😊💖
Piszcie co myślicie o mojej nowej pracy 😘😜💚💖

Miniaturki HP ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz