Remus & Dora

1.1K 46 7
                                    

Ta miniaturka jest dla arentkaa Mam nadzieję, że się spodoba 😘😜💋💕
No i taki świąteczny akcent... Coraz bliżej święta 😂😜🎤💗💓

~°~°~°~°~°~°~°~°~

- Remusie Johnie Lupin musimy poważnie porozmawiać - obok wyżej wspomnianego mężczyzny i Artura Weasley'a z którym obecnie rozmawiał pojawiła się różowowłosa kobieta o srogim wyrazie twarzy, a przynajmniej ona myślała, że tak jest. Na ten widok Lunatyk prawie parsknął, ale ostatkiem sił się powstrzymał i posłał jej tylko uśmiech.
- O czym chciałaś porozmawiać? - zapytał wilkołak.
- Dobrze ty już wiesz o czym - odparła Tonks biorąc ręce pod boki. W tym momencie panu Weasley przypominała jego ukochaną żonę i mimowolnie się uśmiechnął.
- Musimy o tym rozmawiać akurat dziś? - zapytał z westchnieniem Lunio. Dobrze wiedział o czym miała być rozmowa. I miał nadzieję, że roztrzepana aurorka przynajmniej w taki świąteczny dzień, jak dziś da z tym spokój. Najwidoczniej mylił się, gdyż kobieta nie miała zamiaru odpuścić. Albo dziś, albo nigdy - tak postanowiła Dora i zamierzała zrealizować swój plan.
- Tak - posłała mu zniecierpliwione spojrzenie, Remus nie poznawał jej. Nagle stała się poważna i zdecydowana, a tak to zawsze była roztrzepana, chaotyczna i niezdecydowana. Ale urzekło go w niej to, że jest taka pogodna i optymistyczna w tych nieprzyjaznych czasach. Kochał ją, a ona kochała jego, ale czy to dobre? Czy można pokonać tyle przeciwności losu, tyle przeszkód? - Lupin pytał sam siebie - Można, jeżeli naprawdę się kocha tę drugą osobę, a ty ją kochasz idioto - podpowiadała mu serce - Ale jesteś przecież niebezpieczny, nie chcesz jej przecież narażać - odpowiadał rozum.  Takie wewnętrzne walki Lunatyk toczył praktycznie każdego dnia, od momentu kiedy zrozumiał, że czuje coś do Nimfadory, a ona do niego.
- Dobrze niech ci będzie - powiedział zrezygnowany - przepraszam Arturze.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się do przyjaciela.
Nimfodora postanowiła, że najlepiej będzie porozmawiać na ganku przed Norą, bowiem tam dostrzegła coś... Coś co może pomóc jej w planie.
- Remusie... - zaczęła, ale jej przerwał.
- Nimfadoro - skrzywiła się, gdyż użył jej pełnego imienia - Nie rozmawiajmy już o tym więcej, przecież ci już tłumaczyłem, że to nie ma sensu, nie chcę cię skrzywidzić.
- Krzywdzisz mnie za każdym razem, kiedy mnie odrzucasz, kiedy nie dajesz nam szansy, kiedy nie dajesz szansy sobie, żeby w końcu czuć się kochanym i kochać.
- Tonks... - chciał coś powiedzieć, ale nie dopuściła go do głosu.
- Nie przerywaj mi - pogroziła mu palcem. Czuł się, jakby to nie on był profesorem, ale uczniem, który dostaje teraz wykład - Wiem, że mnie kochasz, a ja kocham ciebie i nic tego nie zmieni. Więc pogódź się z tym, bo ja nie odpuszczę.
- To nie ma sensu - spuścił głowę i próbował odejść, ale jakaś niewidzialna siła przyciągnęła go spowrotem. Spojrzał zdezorientowany najpierw na uśmiechniętą kobietę, a później do góry, gdzie wskazywał palec teraz białowłosej. Była tam jemioła, ale nie taka zwykła jemioła, bo zaczarowana.
- A czy wszystko musi mieć sens? - zapytała zbliżając się do mężczyzny. Delikatnie go pocałowała, czekała na ruch z jego strony, który nadszedł po chwili wahania. Całowali się jeszcze chwilę, a później stali wtuleni w siebie w akompaniamencie gwizdów i wiwatów osób będących w Norze, a może raczej osób przyklejonych do okien lub przepychających się w drzwiach.
- Ale co powie na to twoja rodzina? - zapytał Remus spoglądając niepewnie na kobietę w swoich ramionach.
- Pobłogosławi wam - krzyknął Syriusz, który od samego początku kibicował przyjacielowi i córce kuzynki. Pozostali członkowie Zakonu Feniksa zaśmiali się i po chwili wrócili do rozmów i gier. Zakochana para została jeszcze na ganku. Siedzieli w ciszy oglądając płatki śniegu, które przykrywały całą okolicę powodując, że świat stawał się piękniejszy. Rozkoszowali się również swoim towarzystwem.

Remus i Dora spoglądali na zgliszcza zamku i martwe ciała swoich przyjaciół. Obok nich w białych strojach stali profesor Dumbledore, Syriusz, Fred, Lily, James, Severus, Cedric i wiele innych osób, które poległy podczas tej wojny.
- Wreszcie koniec - westchnął Albus, a w oczach miał te wesołe iskierki, które tak często widzieli uczniowie. 
- Nasze dzieci mogą teraz żyć bez obaw - Lily Eva...znaczy Potter przytuliła się do męża.
- Widzisz Rem, mówiłam że zawsze już będziemy razem - Tonks złapała ukochanego za rękę i ze smutkiem spojrzała na Harrego, który płakał nad ich ciałami.
- Szkoda, że nie możemy być z nimi - westchnął wilkołak.
- My zawsze będziemy z nimi - zaprzeczyła jego żona - może nie wśród nich, ale z nimi na pewno.

~°~°~°~°~°~°~°~°~

Hello💕💕
Dałam radę i coś powstało. Może trochę krótsze niż zwykle, ale mam nadzieję, że nie znaczy to, że gorsze. Czekam na wasze opinie 😍😘💋

Miniaturki HP ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz