Ta miniaturka jest również dedykowana Olunia1654 Miłego czytania💖😘😍 mam nadzieję, że się spodoba 😊😇😏💋
~°~°~°~°~°~°~°~°~°~
Aleksandra pov.
Właśnie wracałam z kolejnej "tajnej misji"z Huncwotami. Nie mogę się już doczekać śniadania. Będzie się działo i na szlabanie z pewnością się nie skończy, zważywszy iż nasz mały dowcip ma dosięgnąć nie tylko uczniów, ale także nauczycieli. Aby jednak to się nie wydało kto jest sprawcą tego dowcipu, Remus wymyślił, aby nie tylko Ślizgoni, ale też inne domy, a w tym my uległy owemu żartowi. Oczywiście nie muszę chyba mówić kto wpadł na ten jakże genialny i szatański plan. Nie wiem skąd mi się biorą takie zajeb**** pomysły, nie żebym się przechwalała czy coś, ale tym razem przeszłam samą siebie...
Obudziłam się w wyśmienitym nastroju. Przyjaciółki pytały mnie co jest powodem mojego dobrego chumoru, lecz ja milczałam. Przecież nie byłoby wtedy niespodzianki. O i to jakiej. Na samą myśl zacierałam ręce i szczerzyłam się, jak głupia. Doprawdy będzie to niezapomniany dzień. Jako jedna z pierwszych osób weszłam na salę, by na pewno nic nie przegapić. Rozsiadłam się wygodnie przy stole Gryffindoru i czekałam na moich "wspólników". Zjawili się po dziesięciu minutach z równie diabelskimi wyrazami twarzy, może oprócz Remusa, który jak zwykle czytał książkę.
- Jak tam Oliś przygotowana na widowisko? - zapytał Łapa robiąc głupią minę.
-Oczywiście piesełku - pokazałam mu język - ja zawsze jestem gotowa robić żarty.
- Co tym razem wymyśliliście? - zapytała wzdychając Evans.
- Zobaczysz Liluś - James puścił jej w powietrzu całusa, na co Ruda Furia odwróciła się wkurzona.
- Czas zacząć przedstawienie - szepnęłam konspiracyjnie, na co chłopcy pokiwali twierdząco głowami.
Wszyscy jak jeden mąż wyciągnęliśmy różdżki i wypowiedzieliśmy formułkę zaklęcia, z wyjątkiem Petera, który nie potrafił go zapamiętać. W jednej chwili każda osoba na sali zmieniła się w zwierze będące, jego odzwierciedleniem w świecie fauny. Oczywiście było kilka wyjątków, np. Evans z moją małą ingerencją zmieniła się w rudego liska. Muszę jednak coś sprostować, nie tak w dosłownym sensie zmieniliśmy ich z zwierzęta. Zapewne wiecie co to kigurami? No to takie coś oplatało ciała mieszkańców Hogwartu, makijaż również był stylizowany na dane zwierzątko. McSztywna wspaniale wyglądał z długimi białymi wąsami i ogonem, który poruszał się rytmicznie podczas chodzenia. Slughorn miał na sobie muszlę ślimaka i długie czułki. Drops natomiast wspaniałe czerwone skrzydła, dziób, piórka. James i Syriusz w strojach psa i jelenia zaczęli się gonić po całej sali. Remus nawet jako wilk czytał książkę, a Peter - szczur wciąż się opychał pasztecikami, przynajmniej nie serem. Mi się bardzo spodobał mój kostium myszołowa, ale nie będę z pewnością polować na Petera. Są lepsze kąski. Najbardziej jednak rozwalił mnie Lucjusz Malfoy, jako fretka, Smarkerus - nietoperz (tu też nie obyło się bez mojej ingerencji) oraz Bellatrix, która dzięki mnie pokazała swoją prawdziwą twarz - flondry.
- Black! Potter! Lupin! Pettegriew! Dark! Do mnie! Natychmiast - wkrzasnęła McMruczek, a właściwie miałknęła McWiedźma. Chyba zapomniałam dodać, że nie tylko z wyglądu nasze "ofiary" żartu miały przypominać zwierzątka. Ślimak miał mówić baaardzo powoli, a Dumbek pięknie śpiewać, jako feniks. A wspomnę, że to nie koniec niespodzianek dla naszych belferów, ale wszystko w swoim czasie...
- Już biegnę do ciebie mój kotku - zawył przeraźliwie Syriusz do McKici czym wywołał śmiech całej sali.
Powoli podeszłam z chłopcami do wyraźnie wściekłej czarownicy.
- Czy coś się stało pani profesor? Wygląda pani dziś trochę inaczej - zapytał z głupim uśmieszkiem James.
- Potter. Nawet mnie nie denerwuj - powiedziała przez zaciśnięte zęby - Macie wszyscy miesięczny szlaban.
- Ale za co pani profesor? - zapytał Łapa.
- Ty się jeszcze pytasz dlaczego Black? - wyraźnie McZołza się zirytowała - Popatrz na całą salę. Jak myślisz czyja to sprawka?
- Skąd pani ma pewność, że to właśnie my zrobiliśmy? - zapytał rozważnie Lunio.
- Właśnie pani profesor - poparł go Rogacz - Może to sprawka jakiegoś Ślizgona. Dlaczego nam pani nie wierzy? To tak boli - Jelonek złapał się za serce i udawał, że płacze.
- Widzi pani co zrobiła - dodał "zdruzgotany" Kundel - przez panią James się załamie! Może to pani wymyśliła, żeby było na nas?!? Przecież to nie trudne w końcu uczy pani transmutacji! - otworzyłam usta ze zdziwienia i rozbawienia. Łapa trochę przesadził.
- Panie Black - zaczęła rozwścieczona, jak rogogon McBurza - pańskie bezpodstawnie oskarżenia nie pozostaną bez konsekwencji. Otrzymuje cała wasza piątka szlaban do odwołania i minus pięćdziesiąt punktów dla Gryffindoru - Brawo Pchlarzu. Wielkie dzięki.
- Co?! - pisnął szczur...znaczy Peter.
- To co pan słyszał panie Pettigrew - odpowiedziała McWściekła.
- Spokojnie Minerwo - Dum...a raczej Feniks zjawił się za nauczycielką - Panno Dark może pani chociaż nam powie jak długo będą się trzymały na nas te stroje? - Łooo...staruszek już się skapnął, że tak łatwo tego nie zdejmą.
- Cóż myślę chłopcy, że skoro mamy i tak już ten szlaban to można im powiedzieć - Huncwoci kiwnęli głowami - Przebrania powinny same zniknąć za jakieś dwanaście godzin.
- Co?!? - pisnęła Black - Flądra, a wszyscy zaczęli jęczeć i lamentować.
- Spokojnie moi drodzy - zaczął Dropsik uspokajać uczniów - myślę, że przejdziemy nad tym do porządku dziennego i te kilka godzin damy radę pochodzić w tych gustownych strojach - uśmiechnął się ciepło, a McGonagall zmroziła go wzrokiem.
Chyba jednak nie przejdziemy nad tym do porządku dziennego ~ pomyślałam i uśmiechnęłam się głupio, a chłopcy chyba to zauważyli, bo też zaczęli się szczerzyć. Dumbledore'owy stój zaczął nagle się spalać, jednak nie muskając nawet jego skóry. Po chwili dyrektor stał na środku Wielkiej Sali tylko w czerwonych bokserkach w niebieskie piórka, by po chwili znów być przyozdobionym w piórka. W tym samym czasie koło nóg McGonagall zaczęła latać biała myszka.
- A-al-busie ra-ratuj - wybełkotał Slughorn "pędząc" w stronę dyrektora zostawiając za sobą śluzowaty ślad.
I to jest właśnie ta kolejna niespodzianka.
- Może jednak lepiej będzie jak zrobimy dzień wolnego - nie myślałam, że kiedykolwiek usłyszę takie słowa z ust McDyscypliny.
- Dobrze. A więc moi drodzy robimy dziś dzień wolnego - powiedział dyrektor - Możecie wrócić do swoich dormitoriów.
Nie minęła minuta, a w Wielkiej Sali nie było prawie nikogo, więc my też się już zbieraliśmy. Niestety zatrzymał nas głos McGonagall.
- A wy dokąd?
- Minerwo dajmy im też trochę spokoju - kochany Drops - Jutro po kolacji pan Black, pan Potter, pan Lupin, pan Pettigrew wraz z panną Dark stawią się u ciebie w gabinecie, prawda?
- Oczywiście - wszyscy przytaknęliśmy - Do widzenia.
- Do widzenia, do widzenia.
McGonagall nic nie odpowiedziała zła spoglądając na biegającą w około niej mysz.
Będąc już w pokoju Huncwotów padliśmy na łóżka pękając ze śmiechu.
- Rogasiu przykro mi to mówić, ale niestety nie pasujesz do Evans - zaczął Łapa, a ja już wiedziałam o co chodzi.
- Co masz na myśli Łapciu? - zapytał marszcząc się Rogacz.
- No wiesz Lis i Jeleń? Ten tego...- Pieseł zrobił nieokreślony ruch rękami i poruszył znacząco brwiami[*]
- Nie! Łapo, nie! Jaki ty jesteś zboczony - zaśmiałam się i wyszłam z ich pokoju.
CZYTASZ
Miniaturki HP ✔
FanficMiniaturki z Harrego Pottera☝💕😍 ZAPRASZAM!!! 💛💜💙 # 666 w Fanfiction # 780 w Fanfiction # 583 w Fanfiction # 8 w miniaturki # 17 w miniaturki # 16 w miniaturki