Witajcie 👋😍😘💖 Mam tu dla was nową miniaturkę. Na samym początku chcę zaznaczyć, że nie jest to kontynuacja poprzednich części z Severusem, a oddzielna historia 💞 Jak zwykle liczę na wasze opinie 💋💖
~°~°~°~°~°~°~°~°~
Nazywam się Camille Fawley. Pochodzę z czystokrwistego rodu, który należy do nienaruszalnej dwudziestki ósemki. Nie mam jednak tak zwanej mani czystości krwi. Wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy takie same prawa, jesteśmy bliźnimi i należy się wzajemnie tolerować i szanować. Mam obecnie 25 lat, a w przeszłości chodziłam do Hogwartu i należałam do Ravenclawu. Sześć lat temu objęłam tam stanowisko nauczyciela zaklęć, wcześniej miałam jednak staż u profesora Flitwicka. Mężczyzna chciał odejść na zasłużoną emeryturę i wszystko szło zgodnie z planem. Miał rok przerwy od nauczania, niestety tylko rok, gdyż po tym czasie odeszłam. Kochałam i byłam kochana. A tak przynajmniej myślałam. Nigdy nie powiedział mi, że mnie kocha, a mi wcale to nie przeszkadzało. Ja mu też tego nie powiedziałam, nigdy nie umiałam mówić o emocjach, ani uczuciach. Przynajmniej umiałam je okazywać, ale nie publicznie. Właśnie w tym byliśmy podobni. Oboje pragnący ciepła, miłości, zrozumienia, drugiej osoby, a jednocześnie nie umiejący tego okazać. Nie wiedzieliśmy, jak czerpać z życia. On zrozpaczony i zagubiony, wciąż kochający kobietę, która wybrała innego mężczyznę i już nie żyła. Ja młoda, wciąż zrozpaczona po śmierci rodziców, próbująca ułożyć sobie życie. Podczas mojego stażu nasze relacje były...cóż praktycznie w ogóle ich nie było. Nie zwracaliśmy na siebie uwagi. Ja uważałam go za wybitnego nauczyciela i nic poza tym. Szczególnie za nim nie przepadałam, lecz szanowałam i podziwiałam. On zapewne uważał mnie za głupią smarkulę, która szwęda się niepotrzebnie po zamku. Wszystko zmieniło się, gdy zaczęłam uczyć. Zostałam też opiekunem domu Roweny. Rywalizacja. Nocne rozmowy na wieży. Wspólne patrole. Dogryzanie sobie. Potyczki słowne. To wszystko nas połączyło. Zaczęliśmy spędzać wieczory wspólnie on przy czarnej kawie, ja przy zielonej herbacie, siadaliśmy na fotelach przy kominku i czytaliśmy książki. Gdy już nie mieliśmy na to ochoty rozmawialiśmy. O swojej przeszłości. O poglądach. O tym co się dzieje na świecie. O nauce. Oczywiście wszystko działo się w bardzo przyjaznej atmosferze sarkazmu i sprzeczek, ale nie zawsze. Gdy i to nas męczyło po prostu patrzyliśmy w ogień i rozkoszowaliśmy się swoim towarzystwem. Po pewnym czasie zaczęłam doceniać nasze wspólne chwile, zwracać uwagę na detale w jego wyglądzie. Jego smukłe dłonie pianisty, idealne do ważenia eliksirów i krojenia ingrediencji. Jego włosy, które wcale nie były przetłuszczone, tylko nabierały połysku od oparów z kociołków. Jego piękne oczy, niczym para węgli, lecz tak naprawdę ciemnobrązowe, jak gorzka czekolada. Tak właśnie bym go porównała, do gorzkiej czekolady. Uwielbia kolor czarny i żaden inny z pewnością by tak do niego nie pasował. Jest gorzki, ale po dokładnym oszacowaniu "składników" wyczuwa się słodki posmak. Severus jest jak twierdza. Ciężko do niego dotrzeć. Nie ufa byle komu i nie każdego lubi. Po prostu się w nim zadużyłam. Mogłam spoglądać na jego twarz godzinami. Czułam wtedy przyjemne uczucie w sercu, które rozchodziło się po całym ciele i przede wszystkim spokój. Często przymykałam oczy i zaciągałam się zapachem z jego komnat. Jego zapachem. Po jakimś czasie chyba zauważył moje trochę odbiegające od normy zachowanie. Zapytał co się ze mną dzieje. Odpowiedziałam, że zaczęłam coś czuć do wyjątkowego człowieka. Widziałam wtedy, jak zaciska dłonie w pięści i powstrzymuje się by nie zgrzytać zębami. Zmusił się by zapytać kim on jest. Podeszłam do niego powoli. Spojrzałam w te oczy od których zawsze dostaję gęstej skórki, gdy na mnie patrzą. Spiął się, ale jednocześnie rozluźnił. Musnęłam bardzo delikatnie jego usta. Położyłam mu dłoń na policzku i zaczęłam go głaskać. W tym czasie całowałam jego wargi coraz śmielej, a on nie pozostawał na to obojętny. Smakował kawą i Ognistą Whysky. Jego zapach mnie otulał i powodował, że nogi stawały się miękkie i tylko dzięki jego silnej ręce stałam jeszcze prosto. Opuszkami palców drugiej dłoni jeździł po mojej szyi i dekolcie. W podbrzuszu czułam przyjemne ciepło, które pulsowało coraz intensywniej z każdą chwilą spędzoną w jego objęciach. Nie chciałam przerywać tego, ale brakowało mi już powietrza. Teraz wiesz kto to? Szepnęłam jakby nieobena i wciąż podniecona z powodu naszych stykających się ciał. Nic nie odpowiedział jedynie przyparł mnie do ściany i dosłownie wpił się w moje usta. Wplotłam dłonie w jego włosy, które w dotyku przypominały jedwab. Złapał mnie za pośladki, a ja owinęłam nogi w okół jego bioder. Pamiętam ten wieczór, jakby to było wczoraj, właśnie wtedy przeżyłam wtedy swój pierwszy raz. Następnego ranka Severus był na siebie wściekły, że dał się ponieść emocjom i niby mnie wykorzystał. Kazał mi wyjść i zapomnieć. Nie wyszłam i nigdy tego nie żałowałam. Spędziliśmy razem cudowne chwile. Często leżeliśmy na kanapie i słuchaliśmy muzyki. W tym czasie on bawił się moimi włosami, a ja próbowałam czytać książkę. Sprawdzaliśmy wypracowania uczniów i dzieliliśmy co ciekawszymi "informacjami". Oglądaliśmy gwiazdy i księżyc na Wieży Astronomicznej. Któregoś dnia przyszłam do jego komnat i myślałam, że będzie to najpiękniejszy dzień w naszym życiu. Jednak tak się nie stało. Powiedział, że między nami wszystko skończone i nigdy tak naprawdę nic dla niego nie znaczyłam. Widziałam w jego oczach żal i smutek, ale też determinację. Powiedział, że jedyną osobą jaką kiedykolwiek dażył głębszym uczuciem była Lily i nie pokocha już nikogo tak jak jej. Wiedziałam, że kłamie, a przynajmniej nie mówi mi wszystkiego. Odeszłam, skoro nie chciał mnie znać, nie zamierzałam go błagać i zatrzymywać siłą. Jakiś czas później Minerwa i Albus powiedzieli mi, że od września Harry Potter zaczyna naukę w Hogwarcie. Wiedzieli o naszym powiedzmy związku. Wielkim zdziwieniem było dla nich nasze rozstanie. Dyrektor i nauczycielka stwierdzili, że do siebie pasowaliśmy i Severus patrzy na mnie z takim uczuciem, że jest nie do pomyślenia to co zrobił. Właśnie wtedy zrozumiałam, że on to robi ze względu na obietnicę daną Lily. Zapewne przypomniał sobie dawną miłość i pomyślał, że to nie fair, że chce ułożyć sobie na nowo życie, że na to nie zasługuje. A Harry by mu samą swoją obecnością ciągle o tym przypominał. I tak ma nadal wyrzuty sumienia, a co dopiero pomyśleć będzie się działo w jego głowie przez kolejne siedem lat. Teraz wszystko ułożyło się w sensowną całość. Ja jednak nie miałam zamiaru ujawniać swojej wiedzy na ten temat. Tego dnia, gdy się rozstaliśmy miałam powiedzieć mu coś bardzo ważnego. To, że miał zostać ojcem. Tak, byłam w ciąży. Chciałam zrobić Severusowi niespodziankę, a tymczasem on zrobił mi. Miałam dwa miesiące wakacji na przemyślenia. Decydująca okazała się informacja, że jest to ciąża mnoga. Załamałam się. Nie wychodziłam praktycznie z domu. Co miałam zrobić? Samotna matka, bez rodziny. Nie chciałam pracować z mężczyzną, który mnie odtrącił. Nie chciałam, żeby wiedział, że ma dzieci. Nie chciałam go już nigdy spotkać. Dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego napisałam dwa listy. Jeden dla dyrektora Hogwartu z rezygnacją ze stanowiska nauczyciela i przeprosinami, że nie uprzedziłam go wcześniej. Drugi do Minerwy, wyjaśniałam jej w nim, że to z powodów osobistych i bardzo dziękowałam za pomoc i przyjaźń, które mi okazała. Nie wspomniałam jednak o moim błogosławionym stanie. Wyjechałam do Francji, bo tam mieszkała i mieszka do tej pory ostatnia bliska mi osoba, czyli moja babcia Cynthia. Bardzo mi pomogła z dziewczynkami. Gdybym nie była czarownicą, nie dałabym rady trzem bobasom. Podczas porodu przeklinałam od najgorszych Severusa Snape'a, który po części odpowiadał za moje sześciogodzinne męczarnie. Znalazłam pracę we francuskim Ministerstwie Magii. Kręciło się koło mnie kilku mężczyzn, lecz informacja o córkach nie działała na moją korzyść. Teraz po pięciu latach dostałam wiadomość od Dumbledore'a, że potrzebują znowu nauczyciela zaklęć, gdyż profesor Flitwick nie daje już rady na tym stanowisku i chce z powrotem wrócić na emeryturę. Na początku nie chciałam nawet o tym słyszeć, ale moja babcia przekonała mnie, że powinnam rozważyć tę propozycję. Pomyślałam o dziewczynkach. Nie są już takie małe, bo mają trochę ponad cztery latka, a coraz częściej pytają o tatę. Zawsze im mówię, że mieszka w Anglii. Najtrudniejsze jest pytanie czy tatuś je kocha. Mówię, że ich nie da się nie kochać, a one uśmiechają się i wracają do zabawy. Postanowiłam porozmawiać z dyrektorem i wyjaśnić dlaczego nie mogę, a raczej nie chcę wracać. Tego dnia zostawiłam dzieci z Cynthią, a sama przeteleportowałam się na obrzeża Hogwartu. Było jak za dawnych lat. Nic tu się nie zmieniło, wciąż ten sam piękny widok. Szłam korytarzami i z uwagą oglądałam każdy obraz. Wszystko pozostało, tak jak to zapamiętałam. Wreszcie dotarłam pod gabinet Dumbledore'a i starałam się odgadnąć hasło. Wyszło za siódmym razem. Zapukałam i odpowiedziało mi miłe "proszę". Weszłam do pokoju i ujrzałam rozpromienioną i zdziwioną twarz dyrektora, jak i Minerwy.
CZYTASZ
Miniaturki HP ✔
أدب الهواةMiniaturki z Harrego Pottera☝💕😍 ZAPRASZAM!!! 💛💜💙 # 666 w Fanfiction # 780 w Fanfiction # 583 w Fanfiction # 8 w miniaturki # 17 w miniaturki # 16 w miniaturki