James Syriusz Potter & OC

3.3K 89 18
                                    

Niespodzianka!!! Ta o oto miniaturka jest ze specjalną dedykacją dla Olunia1654 wiem, że bardzo lubisz ten parring, czyli Allys Selene Dark & James Syriusz Potter i mam nadzieję, że się nie zawiedziesz i da się te moje wypociny czytać. 😇😆🙈💞💝💋

~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°

Allys pov.

- Dark!!! - Nie, nie Allys nie zwracaj nie niego uwagi. Policz do 10, przyspiesz kroku, nie zatrzymuj się, nie patrz na tego idiotę - Dark!!! - nie no pewnie w Hogesmage jeszcze go nie słyszeli - Mówił ci już ktoś, że jesteś śliczna, jak kwiatek? - z wrażenia, aż się zatrzymałam, po czym po chwili odwróciłam.
- ....
- Słyszałaś kiedyś o rosiczce? - zaśmiał się, a Louis i Fred - czyli przygłupi koledzy tego debila - Pottera mu zawtórowali.
Zrobiłam się czerwona ze wściekłości. Nie myślałam, że jest tak bardzo dziecinny. W sumie to sama nie wiem czemu mi się musi podobać akurat on? Co jest takiego w Jamesie Potterze, że zwróciłam na niego uwagę?
- A Tobie ktoś kiedyś mówił, że jak się żartuje to z reguły powinno być to zabawne? - powiedziała Madeline, moja kochana i jak zwykle niezastąpiona. Co ja bym bez niej zrobiła? W oczach miałam łzy, ale nie mogłam nic powiedzieć - Potter następnym razem, jak chcesz się popisać i pokazać jaki to jesteś zabawny podłap od kogoś jakieś teksty, bo ten twój poziom jest tak żałosny, jak magiczne zdolności Lockharta. Allys codzmy stąd, bo dostaje kataru, a jak wiesz jestem uczulona na głupotę - powiedziała wciąż zła, ale widocznie zadowolona z siebie.
Po jej wypowiedzi uśmieszki z twarzy chłopców zniknęły, a osoby znajdujące się w pobliżu parsknęły śmiechem.
- Dziękuję Madi, nie wiem co bym zrobiła bez ciebie - przytuliłam przyjaciółkę, gdy byłyśmy już u siebie w pokoju.
- Nie przejmuj się nim. To skończony palant, który potrafi tylko latać na miotle - starała się mnie pocieszyć.
- Nietety wiem - zaśmiałam się wciąż płacząc.
- Nie wiem co ty w nim widzisz - westchnęła.
- To jesteśmy dwie.
- Jeżeli chcesz mogę cię zapisać do okulisty. Wiesz ma się tam jakieś znajomości - powiedziała to jak najpoważniej.
Spojrzałyśmy na siebie i wybuchnęłyśmy śmiechem. Po chwili ktoś wleciał do dormitotium, jak huragan.
- A co tu się wyprawia? - zapytała Lily z poważną miną, biorąc ręce pod boki i tupiąc jedną nogą - ...ładnie to tak beze mnie?
- Wybacz nam o pani, że nie zaprosiłyśmy cię, ale byłyśmy tak zaabsorbowane pewnym osobnikiem, że nie przyszło to nam do głowy? - zaśmiała się Madeline.
- Słyszałam co zrobił James - westchnęła dziewczyna.
- Skąd - tym razem to ja się odezwałam.
- Wieści się szybko rozchodzą, a ściany mają uszy - pokiwała śmiesznie głową, jakby na potwierdzenie swych słów -Och... A co to jest?! - wykrzyknęła rzucając się na moje łóżko, dopadając listu którego wcześniej nie zauważyłyśmy.
- Allys to do ciebie - podała mi kopertę, a ja zastanawiałam się od kogo to.

~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~

James pov.

Nienawidzę jej, nienawidzę tak bardzo...
- Ej, stary żyjesz jeszcze? - zapytał Louis.
- Pewnie wciąż roztrząsa, jak mu pojechała ta cała Night - zaśmiał się Fred.
- Haha... bardzo zabawne - powiedział sarkastycznie James.
- Co się z tobą dzieje? - zapytał zmartwiony Louis.
- Pewnie się zakochał - zaśmiał się Fred, ale szybko spoważniał, gdy zobaczył minę przyjaciela - nie, żartujesz sobie tak?
- Chyba nie - odpowiedział za Pottera Louis -niestety, ale  straciliśmy go.
- Dajcie już spokój - warknął zdenerwowany James.
- Jak chcesz... - wzruszył ramionami Fred - zdradzisz przynajmniej kto jest tą szczęśliwą wybranką?
- Nie wasza sprawa.
- No weź nie bądź taki. Zdradz nam jakieś szczegóły - zaczął Louis - ej dokąd ty idziesz?
- Gdzieś, gdzie was nie będzie - i już go nie było.
Podobno dziadek James poderwał babcię Lily w podobny sposób, więc czemu w moim przypadku miałoby być inaczej? Myślałem tak cały czas. Może jednak to wcale nie był tak dobry pomysł? Ona chyba jest inna. Bardziej delikatna. Wrażliwa. Po prostu wyjątkowa...

~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~

Allys pov.

Bo Ty jesteś, jak perełka,
a Twój uśmiech daje mi skrzydełka.
Mógłbym przeleciecieć mile,
by dostać od losu choć tyle,
Jedno twoje spojrzenie
I jestem na palca skinienie.
Ty jesteś moją gwiazdą w ciemności,
mistrzem świata w radości.
Ty mi dajesz siły,
gdy świat niemiły.
Jesteś lekiem na całe zło
I nadzieją na każdy kolejny rok.
Gdy cię widzę me serce szybciej bije,
bo tylko dla Ciebie żyje.
I chociaż jestem, jak ciężka kula,
twój zapach mnie otula.
Gdy Cię widzę moja dusza leci do nieba,
I wiem, że więcej mi nie trzeba,
bo jesteś blisko
I dla Ciebie zrobię wszystko.
    ~ Twój  J.
- No, no Allys masz cichego wielbiciela - zagwizdała z uznaniem Lily.
- Ciekawe kto to? Może ten Krukon z 6 klasy? Jak on się nazywał Jason? - zaczęła się zastanawiać Madeline.
- Nie wiemy przecież czy te J. to imie czy nazwisko - stwierdziłam.
- Allys chyba nie myślisz, że to od Jamesa? - zapytała Madie patrząc na mnie uważnie.
- Oczywiście, że nie - zaprzeczyłam.
- On jest na to za głupi - stwierdziła Lily siedząc na łóżku i wpatrując się w kartkę - nie wiem nawet czy on umie pisać zdania złożone.
Wszystkie się zaśmiałyśmy.
Dostawałam podobne wiersze codziennie. Nasiliły się również głupie docinki i zaczepki Pottera. Głupia...kujonka...brzydka...nic nie znacząca...do niczego... Jego słowa ciągle chodziły mi po głowie, a po policzku spłynęła jedna mała łza. Dlaczego muszę zawsze przez niego płakać? Może jednak dać sobie z nim spokój i skupić się na tajemniczym J. Czemu James nie może być taki romantyczny?!? Może jednak pójść na to spotkanie? Pan J. zaproponował mi spotkanie dziś wieczorem na szczycie wieży Astronomicznej. Chyba jednak się wybiorę, w końcu co mi szkodzi.
Cztery godziny później stałam w wyznaczonym miejscu i czekałam na tajemniczą postać, która w końcu ma się ujawnić.
- Tak się cieszę, że przyszłaś - powiedział głos za mną, a ja nie mogłam uwierzyć kto tam stoi. James Syriusz Potter we własnej osobie.
- Co Ty tu robisz? - zapytałam zła.
- Czekam na Ciebie - uśmiechnęł się.
- Czyli znowu to był twój żart? - byłam już wściekła.
- Nie, to nie był żart - szybko zaprzeczył.
- Jesteś dupkiem - ruszyłam w stronę wyjścia- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać!
- Poczekaj - krzyknął rozpaczliwie - Allys, stój! Kocham cię do jasnej cholery!
Gwałtownie się zatrzymałam.
- Coś ty powiedział? - nie wierzyłam własnym uszom.
- Kocham cię - powtórzył - Może sam nie napisałem tych wszystkich wierszy, ale to co było tam zawarte to sama prawda. Wiem, że cię krzywdziłem i przepraszam za wszystko. Wybaczysz mi? - zapytał z nadzieją w oczach. Jak mogłabym mu nie wybaczyć? Kocham go przecież! Nic nie odpowiedziałam, tylko przybliżyłam się, złapałam za koszulkę i pocałowałam najmocniej, jak mogłam. Przelałam w ten pocałunek wszystkie swoje uczucia. Gniew. Złość. Nienawiść. Szczęście. Miłość. Radość. Niedowierzanie. I wybaczenie.
- Myślałam, że mnie nienawidzisz - powiedziałam, gdy się od siebie oderwaliśmy.
- Bo cię nienawidzę - powiedział, a ja się delikatnie odsunęłam - nienawidzę cię za to, że cię kocham.
Pocałowałam go po raz drugi, tym razem delikatniej.
- Wiedziałam...
- Co wiedziałaś? - zapytał zdziwiony.
- Że nigdy byś sam nie napisał tych wierszy - oboje się uśmiechnęliśmy, a ja już wiedziałam, że nigdy nie przyjdzie mi się nudzić z takim chłopakiem. Wreszcie byłam szczęśliwa i tak już miało pozostać...

~°~°~°~°~°~°~°~°~°~

4 lata później

- Wiesz, że cię kocham? - zapytał James pochylając się nade mną i składając na mych ustach pocałunek.
- A ty wiesz, że dzięki tobie dowiedziałam się co to prawdziwe szczęście? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Tak? - uniósł jedną brew.
- Jaka ja byłam szczęśliwa, gdy cię nie znałam - pocałowałam go w nos i szybko uciekłam się śmiejąc.
Stał jeszcze kilka sekund zdezorientowany, a ja w tym czasie pokazałam mu język i zaczęłam uciekać przed nim, gdyż zaczął mnie gonić.
- Ty mała wiedźmo - zawołał roześmiany.
Po 10 minutach opadliśmy na łóżko zmęczeni wysiłkiem. James podparł się na jednej ręce i spojrzał mi w oczy.
- Allys? Zostaniesz moją żoną? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Hmm... - udawałam, że się zastanawiam - Tak, tak, tak!!!
- No to teraz się wpakowałaś kochana - powiedział, a ja nie wiedziałam co ma na myśli - nie uwolnisz się już nigdy ode mnie i gromadki naszych małych pięknych po tatusiu pociech - wyszczerzył się głupio.
- Pasuje mi taki układ - powiedziałam szczęśliwa, po czym pocałowałam swojego przyszłego męża.

~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~
Mam nadzieję, że się spodobało i nie było to takie złe 😃 💞💝💋
Pozdrawiam Ka_Milka ♡♥♡

Miniaturki HP ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz