Regulus & OC

1.5K 63 5
                                    

Ta miniaturka jest dla taka_jedna_13 Miłego czytania 😘💚 Można sobie to umilić piosenką 💝😂😍👆

~°~°~°~°~°~°~°~°~

- Dzień dobry ciociu - Hope Lupin otworzyła drzwi, a pierwsze co ujrzała za nimi była uśmiechnięta twarz jej chrześnicy. Starsza kobieta dosłownie rzuciła się na nastalotkę i zaczęła ją przytulać.
- Vanessa, moje dziecko, jak ty wypiękniałaś - zaczęła się jej przyglądać, na co dziewczyna się zaczerwieniła - wujek na pewno się ucieszy, że już przyjechałaś - puściła jej oczko i zaczęła wołać w głąb domu - Lyall, Lyall kochanie! Zobacz, kto wreszcie do nas zawitał - po kilku sekundach z sąsiedniego pokoju wyszedł mężczyzna o brązowych włosach i niebieskich oczach.
- Czyżby to była moja ukochana bratanica? - zadał pytanie retoryczne przytulając dziewczynę - No proszę, jaka śliczna panienka. Jak ci się podobało we Francji? - uśmiech nie schodził mu nawet na moment z twarzy. Tak właśnie zapamiętała go Vanessa.
- Było dobrze, ale wolę Anglię...
- No moja krew - kobiety się zaśmiały, bo pan Lupin zaczął prężyć muskuły.
Głośne zachowanie zwabiło trzech osobników, obecnie zajmujących obszar pierwszego piętra. Z za rogu wychyliła się najpierw głowa chłopca o brązowych włosach i oczach, trochę wyżej głowa czarnowłosego chłopaka o szarych tęczówkach, a na koniec trochę niżej ukazała się twarz młodzieńca o zielonych oczach i jasnobrązowych włosach. Remus, gdy tylko zobaczył gościa w przedpokoju popędził na dół i dosłownie dusił swoją kuzynkę. Chłopcy popatrzyli na siebie zdezorientowani tak nagłą wylewnością ich przyjaciela. Ciekawi zeszli po schodach, gdzie była wciąż przyklejona do siebie para oraz państwo Lupin.
- Remusie może byś nas przedstawił - uśmiechnął się Rogacz poprawiając okulary.
- No właśnie - poparł go Łapa.
- To jest Vanessa. Vanessa Lupin - przedstawił ją Lunio, a  dziewczyna powiedziała nieśmiałe "hej".
- No no, Remusku nie chwaliłeś się, że się chajtnąłeś - zagwizdał Idiota, ekhem...Syriusz.
- Jestem jego kuzynką baranie - pacnęła się w czoło dziewczyna, czym wywołała śmiech zebranych i szok na twarzy "barana".
- Już ją lubię - szturchnął James w ramię Remusa.
- Potter. James Potter urocza panienko - ukłonił się Rogaś.
- Vanessa. Miło mi panicza poznać - dziewczyna dygnęła, udając damę. Rodzice Lunia, jak i on sam mieli niezły ubaw z właśnie odgrywanego przedstawienia.
- A ten oto szanowny baran to... - zaczął przedstawiać towarzysza Łosiek, ale przerwał mu Łapa przestawiając go i stając przed blondynką.
- Syriusz Black śliczna niewiasto - ukłonił się i ucałował jej dłoń, ciągle patrząc w oczy. Onieśmielona dziewczyna zaczerwieniła się, co wywołało szeroki uśmiech Łapy. Reszta towarzystwa praktycznie turlała się po podłodze ze śmiechu. Po chwili ta dwójka również dołączyła do Lupinów i Pottera.
- Kochanie może weźmiecie Vanessę na górę? - zapytała Hope swojego syna. Dwa razy Huncwotom nie trzeba było powtarzać, bo wzięli pod boki dziewczynę i zaczęli prowadzić do ich pokoju. Za nimi szedł biedny Remus obładowany walizkami...A tak naprawdę to niósł tylko dwie. Rodzice dziewczyny umówili się z jego, że przyjedzie ona do nich na dwa tygodnie. Kuzyn miał jej trochę poopowiadać o nowej szkole, bowiem na przedostatni rok będzie uczęszczać do Hogwartu. Od zawsze chciała tam chodzić, ale niestety z rodzicami nie wygrasz.
- Zaniosłem ci rzeczy do twojego pokoju. Jest obok naszego - powiedział Remus, gdy wszedł do swojej sypialni. Syriusz już wypytywał ją o jakieś koleżanki - francuzki, a James tłumaczył na czym polega quidditch.
- Dziękuję Rem - uśmiechnęła się do zielonookiego.
Vanessa cały dzień spędziła z kuzynem i jego przyjaciółmi. Bardzo polubiła Pottera, ale Black strasznie ją irytował, ciągle mówił o jakichś dziewczynach albo o swoich zaletach albo jakieś głupie teksty rzucał w jej kierunku albo... Dziewczyna nawet przestała po pewnym czasie zwracać na niego uwagę, co bardzo go irytowało, ponieważ on uwielbia być w centrum zainteresowania, więc zaczął jej jeszcze bardziej dokuczać. Wieczorem zajadali wszyscy kolację, bardzo dobrze się przy tym bawiąc, w końcu był to posiłek wśród Huncwotów.
- Vanesso kochanie chłopcy zostaną jeszcze dwa tygodnie u nas mam nadzieję, że nie będą ci przeszkadzać - Hope zwróciła się w stronę dziewczyny.
- To się jeszcze okaże - powiedziała patrząc z pod byka na Łapę, co zaowocowało głośnym śmiechem pana Lupina i Jamesa oraz delikatnymi uśmieszkami Remusa i pani domu, a Syriusz wyszczerzył się tylko głupio. Rogacz uderzył ze śmiechu ręką w stół, a trafił w trzonek widelca w wyniku czego poleciał na drugi koniec pokoju.
- Aport Łapciu ? - zażartował okularnik.
Miła atmosfera trwała jeszcze długo. Panie pozmywały po kolacji, a panowie przenieśli się do salonu, by obejrzeć jakiś film w telewizji. Po chwili Hope i Van również do nich dołączyły i zaczęła się prawdziwa mugolska walka o pilota.
- Jutro zabieramy was wszystkich nad morze - wypalił wujek Lyall.
- Ly miała to być niespodzianka - zganiła go pani Lupin, ale on się tym nie przejął, bo kobieta się uśmiechała, czyli nie była zła. Jakby była już dawno zacząłby ją przepraszać.
- Naprawdę? - zapytał Syriusz, a jego oczy zrobiły się, jak u małego dziecka, które widzi nową zabawkę. O pilocie i filmie dawno już zapomniano. Teraz dzieci rozprawiały, a przepraszam nastolatkowie rozprawiali o jutrzejszym dniu.
- Dobranoc chłopcy - powiedziała ziewając blondynka. Od dwóch godzin siedzieli u nich w pokoju i grali w eksplodującego durnia. Ciocia przychodziła już dwa razy, żeby ich uciszyć, a dziewczyna nie chciała, żeby kolejny raz musiała im zwracać uwagę, więc postanowiła iść spać.
- Dobranoc Van - powiedzieli równocześnie Hunce.
- Masz się od niej trzymać z daleka - powiedział bez owijania w bawełnę wilkołak, gdy tylko drzwi się za nią zamknęły. Martwił się o swoją kuzynkę i chciał ją chronić przed tym casanovą w końcu zna go nie od dziś.
- O co ci chodzi? - zdziwił się Łapa dopiero odwracając wzrok od drzwi.
- Chodzi mu o to, że jak coś jej zrobisz albo będziesz do niej zarywał masz w ryj - powiedział dobitnie James. Nic dodać, nic ująć - A ja mu pomogę.
- Co wy chłopaki? Za kogo wy mnie uważaciem - oburzył się - przecież mnie znacie.
- Właśnie dlatego, że cię znamy masz trzymać się od niej na odległość conajmniej dwóch metrów - sprecyzował Remus.

Miniaturki HP ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz