To opowiadanie jest specjalnie napisane dla Marta_Greanleaf. Przepraszam Cię za opuźnienie i mam nadzieję, że się spodoba😊😘😀☺☺☺
~°~°~°~°~°~°~°~°~°~
Nazywam się Iris Dark i mam 16 lat. Chodzę do 6 klasy Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Przyjaźnię się z tak zwanymi "Huncwotami", więc dobrze myślicie jestem w Gryfindorze, a tak na marginesie jestem czystej krwi, ale nie przejmuję się tym, że jestem "zdrajczynią krwi". Szanuję mugoli, mugolaków oraz czarodziei półkrwi. A i zapomniałam o najważniejszym... Jestem metamorfomagiem. Przyznaję bardzo przydatna umiejętność.
~°~°~°~°~°~°~
Siedziałam właśnie w Wielkiej Sali i przegarniałam sałatkę widelcem. Nie miałam ochoty nic jeść. Wczoraj znowu, gdy spędzałam czas nad jeziorem z Huncwotami natknęliśmy się na Ślizgonów. James i Syriusz nie mogli oczywiście przepuścić okazji, aby podroczyć się z nimi, podobnie jak Malfoy, Snape, Evan Rosier, Regulus Black, Crabbe, czy Goyle, no i oczywiście najbardziej okropna i wredna wiedźma, jaka mogła chodzić po tej ziemi, a mianowicie Bellatrix Black, ulubiona kuzyneczka Syriusza oraz siostra Narcyzy i Andromedy. Jej czarne, kręcone włosy w porównaniu z jej osobowością są proste jak słupy. W życiu nie spotkałam bardziej roztrzepanej, a zarazem nienawistnej osóbki. Ma na punkcie czystości krwi kompletną obsesję z resztą, jak większość mieszkańców domu węża. Ale mimo to Narcyzy bardziej nieznoszę. Nie wiem czemu, ale jej samo zachowanie mnie irytuje. Jest zimna, wyrachowana, chowa w sobie emocje...zupełnie jak jej narzeczony - Lucjusz "fretka" Malfoy, tleniony dupek i cholerny arystokrata, którego nienawidzę. Nigdy żadne wyzwiska mnie nie bolały, miałam gdzieś co myślą inni, a zwłaszcza Ślizgoni, jednak wczoraj coś się zmieniło. Niby mnie to tak nie zraniło, ale dało do myślenia. Dlaczego sobie ciągle dopiekamy? Dlaczego jest między nami mur, nić nieporozumienia, przepaść? Od kiedy to trwa i dlaczego my w tym uczestniczymy? Tak się zamyśliłam, że nie usłyszałam iż chłopcy mówią do mnie od kilku minut. Dopiero ręka, którą machał mi przed oczami Remus sprowadziła mnie na ziemię.
- Iris, Iris...ty nas w ogóle słuchasz? - Prawie krzyczał już zniecierpliwiony James.
- Co? Tak, tak...to co idziemy na lekcje? - zapytałam z lekkim zakłopotaniem.
- Dziewczyno dziś nie mamy lekcji. Jest sobota!! Dziś mecz quiditcha!!! - zawołał podekscytowany Syriusz.
- A no tak. Zapomniałam - podrapałam się po głowie wybita z tropu - ...to z kim gramy?
- Jak to z kim? Przecież cały miesiąc wszyscy o tym mówią. To będzie niezapomniane widowisko, jak rozgromimy te obślizgłe gady - rozmarzył się już James, a ja wywnioskowałam, że na 100% musimy grać ze Ślizgonami.
- Ruszajmy, więc po zwycięstwo!!! - krzyknął Syriusz wstając z ławki, a tłum Gryfonów przyjął to ochoczo wiwatami i oklaskami. Wszyscy w bojowych i wyśmienitych nastrojach ruszyli na boisko, gdzie za pół godziny miały się odbyć rozgrywki.~°~°~°~°~°~°~°~°~°~
- Co tam Liluś pójdziesz z najlepszym ścigającym i kapitanem Gryfonów w Historii Hogwartu Jamesem Potterem na bal ? - wykrzyczał nasz Łoś bardzo podekscytowany. Miał bzika na punkcie tej całej Evans. Nic do niej nie miałam, ale uważałam, że tylko dzięki pomocy "Smarkerusa" ma takie dobre oceny. Poza tym dziewczyna ewidentnie udaje taką niedostępną tylko dlatego, że lubi jak jest w centrum zainteresowania i wszelkich rozmów. " Ach ta Evans dałaby wreszcie temu biednemu Potterowi szanse", " Jak ona może go tak krzywdzić?", " Dobrze mu tak, trafiła kosa na kamień", "Ze mną na pewno to by się umówiła" i wiele innych. Jak dla mnie ważne jest, aby James był szczęśliwy i znalazł kogoś kto go też bezwzględnie będzie kochał i szanował... A ta czarownica do takich nie należy.
- Odwal się wreszcie Potter. Mówiłam ci żebyś dał sobie spokój. - Mówiła to z taką miną, która miała wskazywać na oburzenie i złość, ale ja widziałam, że tak naprawdę pod tą maską kryje się zadowolenie. Nie mogłam już patrzeć na to całe przedstawienie i powolnym krokiem udałam się w stronę wieży astronomicznej. Siedziałam na zimnej podłodze, a jedyną przegrodą między mną, a kamieniem był koc przetransmutowany z kawałka papierka, który do tej pory spoczywał spokojnie na dnie mojej kieszeni. Wiatr rozwiewał moje włosy... No tak mogłam założyć czapkę, w końcu jest połowa grudnia, już wkrótce Boże Narodzenie, bal... Ciekawe kto mnie zaprosi? James idzie z Evans, jeżeli jednak dziewczyna "ulegnie", Syriusz z jakąś Puchonką, Remus z jakąś Gryfonką, którą poznał w bibliotece, a Peter, Peter...nawet nie wiem. Może postanowił zaprosić ciasteczka, albo jakieś inne smakołyki? W końcu tylko one mu się podobają, chociaż wątpię, że ze wzajemnością. Na niebie świeciło tysiące gwiazd, ale jedna postanowiła odłączyć się od swych sióstr, jakby wiedziała, że ja jej potrzebuję akurat w tym momencie. Byłam przekonana, że jest specjalnie dla mnie i dla nikogo więcej.
- Niech te święta sprawią, że dwa rywalizujące domy się zjednają, a każdy znajdzie swoją prawdziwą miłość.
Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że nie tylko ja znajdowałam się na wieży, a moje słowa spodobały się pewnemu starszemu czarodziejowi, który nosi tytuł dyrektora tego magicznego ośrodka oraz postanowił, że te święta będą niezapomniane i magiczne w pełnym znaczeniu tego słowa, o czym świadczył czerwony promień wydobywający się z jego różdżki, który obiegł cały zamek, by po chwili zniknąć... Niby nic nie zrobił, ale jednak należy pamiętać, że rośliny kiełkują powili, a plony potrafią być obfite.~°~°~°~°~°~°~°~
Drugą część zaczynam właśnie pisać, ale mam nadzieję, że kierunek mojego opowiadania jest dobry i na razie nie zawiodłam Twoich oczekiwań. Obiecuję, że w 2 części będzie się więcej działo 😘😊☝💋
CZYTASZ
Miniaturki HP ✔
Fiksi PenggemarMiniaturki z Harrego Pottera☝💕😍 ZAPRASZAM!!! 💛💜💙 # 666 w Fanfiction # 780 w Fanfiction # 583 w Fanfiction # 8 w miniaturki # 17 w miniaturki # 16 w miniaturki