22

180 9 0
                                    


Jest piątek, wczoraj przylecieliśmy do Francji, a dzisiaj w nocy  mieli przylecieć chłopaki .Niestety nie wystartujemy dzisiaj ponieważ nasz sprzęt oprócz juniorek i bagażu trenera został w Polsce.Teraz jest po kwalifikacjach, sprzęt miałyśmy o 10 30 i było już za późno.Nie tylko przez to jestem wkurzona, ponieważ młoda Norweszka zawsze ma coś do kogoś.Razem z Anką i Kingą jesteśmy przed naszym domkiem i gadamy z Niemkami oraz ze Słowenkami.W tym momencie usłyszałyśmy Polaków:

-Cześć dziewczyny!

-Cześć chłopaki!

Z Mackiem przywitałam się całusem na co dziewczyny zapiszczały.Z resztą chłopaków się przytuliłam.Ach zapomniałabym chłopaki mało co znają dziewczyny, więc zapoznałyśmy ich z Niemkami i Słowenkami.Usłyszałam śmiechy Niemców i po chwili poczułam jak ktoś się do mnie przytula i upadam na ziemię, a tym ktosiem jest nie kto inny niż Wellinger.Wszyscy się zaśmialiśmy i powitaliśmy Niemców.

-Hah Stoch wieczna dama w opałach co?- Polacy spojrzeli zaskoczeni, a inni oprócz mnie z przerażeniem w oczach spojrzeli na Norweszkę.

-A myślałam, że jeszcze dzisiaj będę miała spokój, ale nie.

-Ja za to myślałam, że cię pokonam Stoch.-Jak to miała w zwyczaju moje nazwisko jak i innych mówiła z obrzydzeniem.

-Spokojnie przecież nie ma tylko jednego konkursu na LGP.

-I co w nich też planujesz nie wystąpić?Ach zapomniałabym się, może faceci z Polski nie są takimi ułomnymi, bo jak patrzę na was to odechciewa mi się jechać do Polski.

-Ej, nie obrażaj ich!

-Ochh nie podskakuj mi, ponieważ źle się to dla ciebie skończy Kocie.

-Maciek  daj spokój.

-Widzę, że twój brat jest jak pies, gdy jest daleko od problemu potrafi zaszczekać a jak ma stanąć twarzą w twarz to tylko skowyczy.-Mówiąc to odeszła.

-Ale wam ona pojechała.

-Andreas nic nie mów, ona zawsze musi komuś dopiec.

-Oj Lilka dziwię się tobie, że potrafisz jej odpyskować.

-Z nią trzeba na ostro, bo jak podejdziesz do niej łagodnie ona tylko cię sprowadzi na "dno", zostawiając ciebie, a sama zdobędzie wszystko.

W sobotę po konkursie chłopaków, który wygrał Dawid a 2 miejsce było Maćka, polecieliśmy do Polski.Zadzwoniła do mnie Olga z pomysłem, żeby pojechać do Krakowa.Umówiłyśmy się, że w poniedziałek o 16:30 spotkamy się na rynku w Krakowie.Niedzielę spędziłam na odpoczynku, a w poniedziałek rano miałam trening.Uszykowana pojechałam do Krakowa.Na rynku spotkałam Olgę i poszłyśmy do galerii handlowej.Zobaczyłam w niej Kacpra, Marcina i Konrada.Muszę się przyznać miałam w gimnazjum i liceum kilku adoratorów jednym z nich był Kacper, który był dość przystojny.Podeszli do nas.

-No proszę dawno się nie widzieliśmy Lilusia!

-Cześć?

-A ty to kto?

-Jestem Olga, jej przyjaciółka.

-Nie mówiłaś jej o NAS?

-Nie ma żadnych nas.

Złapał mnie za nadgarstek i pocałował a Olgę trzymał Marcin.Nie mogłam się wyrwać z uścisku.Jak się ode mnie oderwał i mnie puścił dałam mu prawego sierpowego i pobiegłam z Olgą do wyjścia i na uspokojenie poszłyśmy do starbucksa.Gdy myślałam, że ta sytuacja zostanie zapomniana, sprawy toczyły się inaczej, a następny dzień był jednym wielkim zamieszaniem.

Mój skoczny światOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz