-20-

3.9K 309 21
                                        

Myślę, że powoli zbliżamy się do końca. Jak na razie mam napisane 23 rozdziały, a planuję gdzieś 25 rozdziałów? Coś koło tego. Może 26 xD

--------Spowiedź--------

Aiden poprowadził nas schodami w dół. Nie spodziewałam się tylu korytarzy po takim domku. Camille poszła z nami choć Aiden próbował ją od tego odwieść. Nie dała się. Silna wilczyca. Na samym dole znajdowały się cele. Kraty były ze srebra, a niektóre z ołowiu lub żelaza.

-Charlotte!- Krzyk Alexa sprawił, że zadrżałam i instynktownie pobiegłam za nim.

Przedostatnia klatka. Stał trzymając dłońmi kraty, a w powietrzu unosił się zapach spalonej skóry. Żołądek podszedł mi do gardła. Ten zapach był częstym elementem moich koszmarów. Czy ten głupek nie może puścić krat?!

- Opanuj się debilu! - Krzyknęłam na niego. - Zostaw te kraty!

Posłuchał. Jego dłonie, opadły wzdłuż tułowia, a oczy wwiercały się we mnie.

-Nic ci nie jest? Jesteś cała? - Jego wzrok skanował moje ciało, a ja poczułam nagłą falę gorąca. Jego wzrok był prawdziwą pieszczotą.

-Nie zrobiłbym krzywdy mojej zaginionej szwagierce - Odezwał się Aiden, wchodząc w zasięg wzroku Alexa.

Alex warknął.

-Czego ode mnie chcesz, Alfku?

-Nie panosz się tak tylko dlatego, że też jesteś Alfą.

Alex jest alfą? W sumie nie powinnam się dziwić. Co ja tak właściwie o nim wiem? Znam tylko jego imię i siostrę. Jak mogę mu ufać skoro tak niewiele o nim wiem? Jak mogę czuć to ciepło, motyle w brzuchu i galopujące serce ilekroć jest w pobliżu?

~To nasz mate! Nigdy nie zrobiłby nam krzywdy! A ty zamknęłaś go w srebrze!

Westchnęłam, ale jeżeli to co mówiła jest prawdą to ja tutaj byłam " tą złą". Jednak taka okazja mogła się nie powtórzyć. Miałam szansę wypytać go o wszytko. Camille na pewno przekonałaby męża, że Alex powinien tu jeszcze trochę posiedzieć.

-Wyjdziesz kiedy odpowiesz na nasze pytania - Odezwała się Ine i oparła o ścianę naprzeciwko celi. - Pierwsze : Jak się nazywasz i do jakiego stada przynależysz.

Alex zacisnął zęby i założył ręce na piersi. Jego postawa mówiła wyraźnie -"Nie mam zamiaru gadać". Wkurzyłam się i uderzyłam w kratę, ignorując pieczenie.

-Czemu nie możesz zrobić chociaż tego?! Czemu musisz wszystko przede mną ukrywać?!

-Ja?! - Jego oczy zalśniły turkusem. - Czuję twój ból. Słyszę jak twoja wilczyca krzyczy w agonii, a ty nie chcesz mi nic o tym powiedzieć!

Co? Niby kiedy? Viv nie krzyczała nigdy z bólu! Dobra, może kiedy byłam torturowana chemikaliami, ale wtedy nie mógł jej słyszeć. Nawet się nie znaliśmy!

Przypomniał mi się jednak czas, kiedy się przemieniłam. Jakie wtedy Viv czuła emocje? Czy się bała? Czy była przerażona myślą, że znów wyląduje w klatce? I wtedy pojawił się on. Jego oczy zalśniły, a ona poczuła, że ma rycerza w lśniącej zbroi?

-Słowa za słowa - Mruknęła Ine.

Pokiwałam głową, kiedy jego spojrzenie skierowało się najpierw na nią potem na mnie. Alex westchnął.

-Nie cierpię swojego imienia, ale... - Dumnie się wyprostował i wypiął pierś. - Nazywam się Archibald Alexander Carter- Durand. Syn Katriny i Alfy Stevena, który ma największą watahę we Francji i jedną z liczniejszych w Senes. Nie należę do ich stada.

Czemu czuję, że jest niczym książę pośród wilków? Ma całkiem niezły rodowód, a jego rodzice muszą być dziani. To w sumie nie dziwne, sądząc po rozmiarach domku, w którym ostatnio spałam. Aiden zesztywniał po usłyszeniu jego słów. Chyba też był pod wrażeniem. Ine i Camille miały obojętne miny. Czułam, że Ine to mało obchodzi, a Cam raczej niezbyt rozumie zawiłą wypowiedź blondyna.

-Odszedłeś czy cię wyrzucili? - Spytał tylko Alfa.

Alex... A może Archibald (?) się skrzywił.

-Z moim odejściem wiąże się nieciekawa historia, więc uznaję, że to takie pół na pół.

-Możesz po tej historii opowiedzieć o swojej partnerce - Powiedziała Ine, czym zaskoczyła wszystkich.

-Co? Myślałem, że Charlotte to jego mate - Aiden odwrócił się zdziwiony do brunetki, która tylko wzruszyła ramionami.

Skąd ona wie o ludziach takie rzeczy?

Ale ważniejsze...

Czy Alex ma partnerkę?

Poczułam zalewającą mnie wściekłość. Kim jest ta suka i jak mogę ją znaleźć? Przez głowę przelatywało mi milion myśli, a większość z nich dotyczyła powolnej śmierci nieznanej wilczycy. Miałam ochotę coś uderzyć, żeby chociaż trochę rozładować buzujące w ciele napięcie. Z mojego gardła zaczął wydobywać się warkot. Jak jakaś kobieta śmiała dotykać mojego mężczyzny? W ogóle, dlaczego on teraz siedzi tak cicho!?

Spojrzałam na niego, nie kryjąc wewnętrznego uczucia zdrady. Moje serce bolało.

Co jeszcze przede mną ukrył? Harem? Gromadkę dzieci?

Na to ostatnie poczułam łzy w oczach, a moja wilczyca zawyła. Demon we mnie zadrżał, ale nie zrobił nic więcej.

Kiedyś podczas rozpaczy musiałam z nim walczyć, ale teraz zachowywał się jakby mi współczuł. Poczułam się jeszcze gorzej.

-Charlotte to nie tak - Alex wyciągnął dłoń w moją stronę, ale się odsunęłam. Warknął, nie mogąc mnie dotknąć. - Ona nic dla mnie nie znaczy. Została wybrana przez moich rodziców na Lunę stada. Miałem się z nią związać, ale nie mogłem. Nie chciałem jej i nigdy nie dotknąłem!

Część mnie chciała mu wierzyć. Zwłaszcza, jeżeli mogło to zapobiec rozsypce mojemu sercu w proch.

-On nie kłamie, Charlotte - Powiedziała Ine.

-Więc po co o nią spytałaś? - Wyszeptałam słabym głosem.

Chciała, żebym poczuła ten ból? Dlaczego?

-Nie chcę, żebyś czegokolwiek w życiu żałowała. A żeby to zrobić musisz wyznać swój ból, ale także znać przeszłość ukochanej osoby.

Pokiwałam głową, ale ból i tak nie znikł.

-Charlotte - Spojrzałam na niego. Na mojego mate. On miał chronić moje serce? - Charlie, podejdź tutaj. - Uśmiechnął się delikatnie, a ja spełniłam jego prośbę.

Stanęłam przed kratami. Poczułam jego palce na moim policzku i wtuliłam się ufnie w jego dłoń. Od miejsca, w którym mnie dotknął, rozprzestrzeniało się przyjemne ciepło. Ogarniało powoli moje ciało i serce. Koiło mój ból. Było jak plaster na te wszystkie rany.

-Teraz twoja kolej, Charlotte- Odezwała się Ine, dotykając delikatnie mojego ramienia.

Pokiwałam głową.

-Nazywam się Charlotte. Moi rodzice sprzedali mnie walniętej suce, która lubiła robić na mnie eksperymenty. Lubiła także widzieć, że cierpię. Zakuwała mnie w srebro, pływało w mojej krwi. Tylko raz udało mi się uciec. Wtedy pojawiłeś się ty. Z obietnicą, że mnie do niej przyprowadzisz.

Przez chwilę panowała cisza i zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, wyszeptałam cicho:

-I mam w sobie demona.

Ścigana przez turkusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz