Godzina 12! i 12 rzodział xD
--------Pieprzyć boskie ciało--------
-No to pora się zbierać! - Krzyknął Alex, wstając z materaca.
Właśnie skończyłam ostatni talerz naleśników. W sumie zjadłam ich pięć, choć kilka zostało podwędzonych przez niego. Spojrzałam na niego, stał pod drzwiami, wychodzącymi na korytarz i wpatrywał się we mnie.
Przynajmniej tak myślę, ponieważ wciąż miał na sobie przeklęty kaptur. Oblizałam paluszki, lepkie od soku z owoców.
W chwili gdy trzymałam środkowy palec w ustach, rozbrzmiało warknięcie. Podniosłam brew, a przynajmniej próbowałam, bo nie wiem czy kiedyś mi to wychodziło.
Zaśmiał się, ale jego śmiech był dziwnie ochrypły.
-Czy możemy iść, Charlotte? - Spytał akceptując moje imię.
-Dokąd? -Spytałam.
Nie chciało mi się nigdzie iść. I wcale nie dlatego, że jestem leniwa. Choć może to byłą ważnym powodem.
Alex westchnął i chyba chciał przeczesać włosy palcami, ale uniemożliwił mu to kaptur. Dlatego teraz jestem prawie na 48% pewna, że ma włosy. Chciałabym je tylko zobaczyć.
~Może chciał podrapać się po głowie?
Viv chyba jest zazdrosna, że poświęcam jej za dużo uwagi, biedna dziewczynka. Odpowiedzią na moje złośliwe uwagi było warknięcie zirytowanej wilczycy.
-A czy to ważne? - Odpowiedział pytaniem na pytanie.
Mówiłam, że jest dupkiem. A do tego Krzakiem.
-Zważywszy na to, że jestem porwana.... To raczej tak - Uśmiechnęłam się do niego wrednie i opadłam na materac. - Nigdzie nie idę!
-Co?
Wzruszyłam ramionami. No co? Było mi tu całkiem wygodnie choć nie powiem, że wyjście z czterech ścian nie byłoby fajne. Jestem wilkiem i nie lubię być w jednym miejscu zbyt długo. Wilkołaki to głównie duża ilość ADHD. A w przypadku męskiej części to ADHD i zbyt duża ilość testosteronu.
~Wiesz, co? Myślę, że skoro jesteśmy w mieście to mogłabyś mu łatwo zwiać. Nie bije się kobiet i tak dalej.
Hm... W sumie, czemu by nie? Alex zaczął coś mamrotać pod nosem i chyba narzekał na kobiety, ale mało go słuchałam. Jeżeli to hotel z uniformami to powinni mieć windę. Zerknęłam na Alexa, a później na okno. Wydawało mi się, że jesteśmy kilka dobrych metrów w górze, więc powinna być winda.
Gdybym zatrzasnęła mu drzwi przed nosem on pewnie pobiegłby schodami, żeby dogonić mnie na parterze. Zagrodziłby mi wyjście z windy, a ja znów byłabym zdana na jego łaskę. Jednak gdybym zatrzymała się na jakimś piętrze, a dalej biegła schodami? Wtedy mogłabym go przechytrzyć i wymknąć tylnymi drzwiami.
Ten plan był genialny! Zupełnie do mnie niepodobny, ale ważne, aby zadziałał.
-Dobra, pójdę - Mruknęłam. Podniósł głowę w moją stronę. Nie chciałam, żeby coś podejrzewał. - Ale w zamian chcę więcej naleśników.
Zaśmiał się cicho i otworzył mi drzwi.
-Panie przodem.
Posłusznie ruszyłam przed siebie, w stronę windy, a on zamykał pokój. Kiedy szamotał się z zamkiem obejrzałam się za siebie i krzyknęłam do niego.

CZYTASZ
Ścigana przez turkus
Loup-garouKolor ich oczu 2 -Camille nie jest przecież jedyna. Ma jeszcze siostry. Poznajcie jedną z nich. *fragment* Szybciej! Biegłam slalomem omijając wystające z ziemi drzewa, a także, aby zdezorientować przeciwnika. Niemal c...