--------Wesoła rodzinka--------
Wszystko potoczyło się bardzo szybko. W kilka chwil wilki poskromiły Alexa, a Kasper wstrzyknął mu coś. Nie broniłam go, choć moja wilczyca wyła wewnątrz mnie. Powinien poczuć jak to jest, kiedy budzisz się w dupie. Jednak nie chciałam, żeby go za nadto skrzywdzili, albo, żeby skrzywdzili mnie.
Patrzyłam nieufnie na Kaspera.
-Miło mi cię poznać, Charlotte - Wyciągnął dłoń w moją stronę.
Uścisnęłam ją, a on nagle szarpnął mną i zaczął iść.
-Chciałbym ci kogoś przedstawić.
Instynktownie czułam, że nie chce mnie skrzywdzić, ale nie dałam się już nabrać na żadne instynkty. Poszłam za nim, a spomiędzy drzew mogłam już zobaczyć dachy. Po chwili znaleźliśmy się w małym miasteczku wypełnionym wilkami. Rozglądałam się wokół, chłonąc widoki.
Więc tak wygląda wataha?
Wokoło mnie biegały radośnie dzieci, najwyraźniej świetnie się bawiąc. Przed domkami z drewna siedziały na ławkach kobiety i zawzięcie dyskutowały. Nagle znalazłam się na czymś, co wydawało mi się głównym placem. Na jego środku stała sporej wielkości fontanna. Była zrobiona z białego kamienia. Można było usiąść na jej obwodzie, nawet były tam zamontowane cienkie poduszeczki. W centrum fontanny na podwyższeniu stały posągi. W centrum znajdowała się kobieta, a wokół niej wyjące wilki. To właśnie z ich pysków ulatywała w górę woda.
-Piękna, nieprawdaż? - Spytał Kasper zatrzymując się niedaleko mnie.
Pokiwałam głową i popatrzyłam na ludzi siedzących dookoła. Widziałam dzieciaki, które próbowały dosięgnąć wody, nie wpadając. Dziewczynę zawzięcie rysującą w szkicowniku. Zakochaną parę, która omal nie wpadła do wody, zatracając się w gorącym pocałunku. To wszystko wydawało się perfekcyjnie piękne. Ci ludzie byli tutaj szczęśliwi. Spojrzałam na srebrną wodę, która migotała w odbiciach słońca.
-Gdzie tak właściwie jesteśmy?
-To wataha Srebrnej Rzeki. Właściwie główna siedziba odkąd zaczęliśmy zwiększać tereny - Zaśmiał się nagle kręcąc głową. - A właściwie to rzeka zaczęła się rozprzestrzeniać.
-Rzeka?
-Tak - Wskazał na wodę w fontannie. - Widzisz srebrna woda nie jest iluzją czy grą światła. Ostatnio wybuchła na środku, niszcząc kostkę brukową. Było to pełnię księżyca. Wilki czuły jakby jakaś potężna moc, wzywała je do siebie. Szeptała do ich umysłów. - Kasper pokręcił głową. - Tamtej nocy wiele wilków przybyło do nas, błagając o miejsce w watasze. Potrzebowaliśmy więcej miejsca. Luna powiedziała, żeby iść biegiem rzeki.
-Kim jest twoja Luna? - Spytałam, gdy Kasper wznowił podróż.
-Moją Luną jest Cassandra, ale tutaj rządzi Camille, jej córka.
-Więc jesteś przejazdem?
Próbowałam wypytać go, wciągnąć rozmowę. Wszystko byleby zagłuszyć głos Viv w głowie. Strasznie martwiła się o Alexa, co powoli zaczęło się udzielać i mi.
-Tak. Jej mate nie mógł opuścić watahy, a Cassie lubi przebywać z córką. Zwłaszcza teraz.
Teraz? A co się takiego działo?
Nie zdążyłam zapytać, gdyż zatrzymaliśmy się przed największym domem w wiosce. Zapewne dom główny, Luny i watahy. Weszłam do środka, ale wciąż zachowałam czujność. Z salonu dobiegły mnie gwizdy i wybuchy. Czyżby ktoś oglądał jakiś film?

CZYTASZ
Ścigana przez turkus
WerewolfKolor ich oczu 2 -Camille nie jest przecież jedyna. Ma jeszcze siostry. Poznajcie jedną z nich. *fragment* Szybciej! Biegłam slalomem omijając wystające z ziemi drzewa, a także, aby zdezorientować przeciwnika. Niemal c...