Odkryłam, że tamten rozdział nie ma tytułu xD - Jakieś pomysły?
-Przeklęta-
Deszcz lał się strugami, a ja nawet nie wiem, kiedy zaczął. Z westchnieniem weszłam do sklepu. Wokół mnie wisiało mnóstwo strojów. Kolorów także było mnóstwo. Ekspedientka patrzyła się na mnie podejrzliwie zza kasy. Odpowiedziałam na jej wzrok wyzywająco.
Dziewczyna nie była zadowolona z mojej arogancji, ale miałam to w dupie. Poszłam do działu z czarnymi ciuchami. Wybrałam wygodną czarną bluzkę na krótki rękaw i czarną bluzę ze ściągaczami w nadgarstkach. Chociaż planowałam kupić dresy to dżinsy bardziej mi się podobały. Dlatego nie zważając na protesty Viv wzięłam je. Poprosiłam o możliwość założenia ciuchów od razu, a inna ekspedientka z radością mi pomogła. Odcięła metki i zabrała zabezpieczenia, a ja zapłaciłam szybko i wybiegłam ze sklepu. Cieszyłam się, że wcześniej zamieniłam te głupie szpile na wygodne trampki.
Szybko założyłam na głowę kaptur i pożałowałam, że nie kupiłam parasola. Niestety i tak nie starczyłoby mi na niego.
Z westchnieniem ruszyłam do centrum miasta. Nie miałam żadnego celu i to było dla mnie najbardziej frustrujące.
~Może powinnaś się przespać?
Viv miała rację. Obie byłyśmy wykończone.
Jednak nie miałam gdzie. Wydałam pieniądze na ciuchy i na pokój, do którego nie mogę wrócić.
~Myślę, że wiem gdzie możesz spać.
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
... Jesteś zabójcą!
Poczułam słodki zapach krwi, który podrażnił moje wrażliwe zmysły. Jej obecność odczułam jak potężny cios w głowę. Zapiekła mnie skóra. Jej zapach był zbyt intensywny, bardziej niż ludzi czy wilków. Jakby to co się w niej znajdowało było toksyczne.
Wbiłam pazury w szyję z większą siłą, aż do usłyszenia trzasku jego karku. Sam fakt, że przebiłam go pazurami powinien coś mówić.
-Lottie...
Warknęłam z głębi gardła. Jak prawdziwy wilkołak, którym nie byłam.
-Proszę...
Spojrzałam na jego twarz i na oczy w kolorze brązu. Teraz znów udaje niewiniątko? Nie cierpię tego rodzaju kłamliwych istot. Jak inni mogą komukolwiek zaufać? A może tak się zdarza tylko mi? Wilkołakowi, który został sprzedany przez własną rodzinę. Dlaczego wciąż miałam ufać innym? Pora wrócić do dziewczyny, która uciekła. Nie mogłam mieć pieprzonej litości. Dla nikogo.
Ale jego śmierć mogła coś znaczyć. Tutaj gdzie prawie nie było wilkołaków.
Puściłam go. Krwawił, a do tego miał złamany kark, ale się wyliże. Krew zaraz powinna zaschnąć, a kości wrócić na miejsce. Nie tak łatwo pozbyć się wampira. Są to praktycznie nieśmiertelne stworzenia stare jak świat. Nie miałam niczego zdolnego zabić wampira. Dlatego musiałam po prostu unieruchomić go i uciec.
Liczyło się tylko przetrwanie nic więcej.
Uciekłam.
Znów.
Nie chcę czuć się wciąż jak tchórz! Wściekła na siebie gnałam przez las i ulicę, a dla ludzi byłam pewnie smugą i ulotnym wspomnieniem. Człowiekiem... Nie. Istotą bez nazwiska i znaczenia.
CZYTASZ
Ścigana przez turkus
Loup-garouKolor ich oczu 2 -Camille nie jest przecież jedyna. Ma jeszcze siostry. Poznajcie jedną z nich. *fragment* Szybciej! Biegłam slalomem omijając wystające z ziemi drzewa, a także, aby zdezorientować przeciwnika. Niemal c...