ROZDZIAŁ 4

2.6K 203 56
                                    

Siedziałaś w ostatniej dwuosobowej ławce czując na sobie rozbawiony oraz zdziwiony wzrok dzieci, które jeszcze nie do końca wiedziały kim jesteś. Może i lepiej. Spędzisz z nimi parę lat, aż do kolejnego egzaminu chuunina, który dla ciebie będzie testem na jounina. Obracając w palcach jedyną rzeczą jaką wzięłaś do tej placówki - długopis, twoje oczy były zwrócone na zachmurzone dzisiaj niebo. Był październik, więc taka pogoda była prawie codziennością o tej porze roku. Z powodu wojny oraz zniszczenia wcześniej przez Pain'a wioski, rok szkolny został trochę opóźniony i zamiast w kwietniu dzieci zaczęły naukę w tym miesiącu.

Uwielbiałaś jesień, gdyż kiedyś zawsze podczas tej pory roku wychodziłaś z rodzicami, by pozbierać różnokolorowe liście. W waszym ogródku rosły klony japońskie, których liście na jesień zmieniały kolor na czerwony. Już od małego kochałaś codziennie patrzeć jak dzięki niedoborowi energii słonecznej, drzewa wytwarzały barwniki odpowiadające za zmianę koloru liści. Z mamą zbierałaś je i co roku twój zielnik rozrastał się coraz bardziej. Drzewa, które rosły obok twojego dawnego domu również znajdowały się teraz na szkolnym dziedzińcu. Z okna idealnie było je widać, więc przez pewien czas będziesz miała czym nacieszyć oczy podczas przebywania w szkole.

Nagle wolne miejsce obok ciebie zajęło jakieś dziecko i nim zwróciłaś mu uwagę wzięłaś głęboki oddech, a sztuczny uśmiech pojawił się na twojej twarzy. Chciałaś zrobić dobre wrażenie i żeby dzieciaki ufały ci choć w najmniejszym stopniu. Bycie obiektem kpin małych istot nie było twoim szczytem marzeń.

- Przepraszam, ale to miejsce jest już zarezerwowane dla kogoś innego - powiedziałaś jak najbardziej uprzejmie

- No to już nie jest - chłopiec szybko odpowiedział nawet nie racząc na ciebie spojrzeć

- Jest - wycedziłaś przez zęby - Dlatego zjeżdżają stąd! - nie mogłaś uwierzyć, że dzieci już w tym wieku potrafią nie mieć szacunku do starszych. Kiedyś to było zupełnie inaczej.

- Nie napinaj się tak, bo... - bezczelnie zaczął, jednak w jego głosie można było usłyszeć już mniej pewności niż wcześniej

- Bo co?! - warknęłaś biorąc dziecko za koszulkę i przez wstanie z krzesła uniósł się on nad ziemią - Słuchaj bachorze - aktywowałaś oczy, a wzorek, który emanował delikatnym czerwonym światłem odbijał się w szeroko otwartych ze strachu oczach chłopczyka - Zmuszono mnie do spędzenia z wami paru lat w tej akademii. Jeszcze raz odezwiesz się do mnie bez szacunku to po zabiciu twojej matki również ciebie pozbawię życia! - nie udało ci się powstrzymać przed wypowiedzeniem ostatniego zdania

W oczach chłopca pojawiły się łzy i dopiero wtedy zrozumiałaś swój błąd. On miał dopiero dziewięć lat, a ty nawrzeszczałaś na niego jakby zrobił coś bardzo złego. Wszyscy uczniowie znajdujący się w klasie patrzyli na ciebie z przerażeniem. Od razu wiedziałaś ze nie będą cię nazywać [Imię]-senpai, a potwór lub coś podobnego. Sukcesem będzie jeśli w ogóle będą się do ciebie odzywać.

Ciało chłopca spokojnie zostało opuszczone na ziemię, a on sam od razu w pośpiechu uciekł z sali. Usiadłaś z powrotem na krzesło ignorując wszystkich wokół. To zdarzenie było tylko kwestią czasu, a to, że zdenerwował cię od razu w pierwszy dzień nie było twoją winą. Twoje dłonie zakryły uszy, by nie słyszeć tworzące się wokół nowe plotki na temat nowej, starszej i okropnej uczennicy. Jeśli myśleli, że będziesz wzorem do naśladowania to grubo się mylili. Ponownie otoczyły cię wspomnienia na temat rodziców, o których prawie w ogóle nie pamiętasz. Śmierć zabrała ich, gdy miałaś pięć lat dlatego tylko niektóre przedmioty, sytuacje lub nawet zapachy potrafią przywołać ich do twojej pamięci. Taką rzeczą były właśnie klony, na które teraz spoglądałaś.

Druga Szansa Na Miłość [Obito x Reader ] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz