- Kurwa Kuroo! - krzyknął Akashi który od pięciu minut nie mógł znaleźć kotołaka.
- Sam jesteś kurwa - westchnął szukany wychodząc z łazienki - Czego chcesz?
- Zawsze chciałem to komuś powiedzieć - czerwonowłosy położył swoje kościste palce na ramieniu wyższego - Więc, oficjalnie jako twój pracodawca.... Wypierdalam cię z roboty.
- A no tak, dzisiaj wtorek - powiedział Kuroo po małej burzy mózgu. - Będę tęsknić.
- Ja nie - uśmiechnął się zadziornie zabierając dłoń po to by następnie schować ją do kieszeni.
- Ponieważ będziemy cię nawiedzać do końca życia.- Nie strasz mnie pedale - parsknął młodszy zamykając drzwi od łazienki i ruszył w stronę wyjścia - Ile wy macie w ogóle lat?
- Ja dwadzieścia, Hanamiya dwadzieścia trzy, Ushijima jak pewnie wiesz, bo w końcu jest siatkarzem, ma dwadzieścia pięć. No i jest jeszcze Wanessa która ma dwadzieścia, Mumin nawet nie pamietam a Victoria albo piętnaście albo szesnaście... No nie wiem, jest najmłodsza to jest pewne - wzruszył ramionami idąc tuż za swoim byłym pracownikiem.
- Serio Vicia jest taka młoda? - zdziwiony spojrzał na Akashiego lecz nawet się nie zatrzymał.
- Dokładnie tak, nie ma za ciekawej przeszłości ale nie o tym teraz - odparł gdy stanęli przed drzwiami i pobiegła do nich zdziwiona Brenda.
- Gdzie idziesz braciszku? - spytała marszcząc czoło.
- Ja nigdzie nie idę - powiedział Sejiuro krzyżując ręce na piersi.
- Nie mówiłam do ciebie niedorobiony płodzie - fuknęła jak zawsze posługując się słowami których nie powinno używać dziecko w jej wieku.
- Wracam do domu Brenda - odpowiedział Tetsurou klękając przed czarnowłosą.
- Co? Nie możesz! Kto mi będzie robić takie dobre jedzenie i się ze mną bawił? - w jej oczach pojawiły się łzy obejmując swojego kuzyna najmocniej jak potrafiła - Tetsurou nie idź, proszę!
- Kochanie... Nie znikam na zawsze - zaśmiał się Kocur głaszcząc dziewczynkę po głowie - Kiedyś przyjdziesz z Sejiuro pod moją szkołę to wtedy zabiorę cię na lody. Umowa stoi?
- Jak siusiak Sejiuro na widok Kuroko - powiedziała odsuwając się od starszego.
Kuroo wybuchnął głośnym śmiechem zaś Akashi spłonął rumieńcem który idealnie pasował do jego czerwonych włosów. Przez te parę dni Tetsurou trochę dowiedział się o chłopaku w tym to że zakochał się w koledze z klasy Bokuto, wolał jednak nie wnikać jak to się stało że ta dwójka się spotkała.
- Cieszę się - ciągle uśmiechnięty Kuroo wstał po czym nacisnął na klamkę - Do zobaczenia moje kochane rybki.
- Papa kotku - pożegnał się starszy próbując się nie uśmiechnąć.
- Zobaczymy się szybciej niż myślisz pchło - dodała dziewczynka.
Kuroo zamienił rozbawiony uśmiech na ten rozczulony, czuł się jakby miał w końcu rodzinę większą niż jedna osoba, może trochę patologiczną ale zawsze coś. Zaraz gdy zamknął za sobą drzwi podszedł do niego starszy mężczyzna będący osobistym szoferem rodziny Sejiuro i zaproponował mu że go podwiezie. Oczywiście zgodził się bo słabo widział siebie wracającego do akademika na piechotę tym bardziej że zbliżał się wieczór a on miał niezbyt dobre wspomnienia z chodzenia po nocy.
Nie zauważył nawet kiedy dojechali na miejsce ponieważ był zbyt wciągnięty w rozmowę z kierowcą którego też znał dobrze bo to w końcu on woził Kuroo do sklepów by ten mógł zrobić zakupy. Podziękował mężczyźnie a następnie wyszedł z dość drogiego auta i udał się w stronę ogromnego budynku który znał jak własną kieszeń. Przed akademikiem zobaczył jednak sześć dobrze znanych mu osób. Mianowicie na ławce siedzieli odwróceni do niego tyłem Akaashi, Bokuto, Iwaizumi, Aomine, Kagami i oczywiście Oikawa.
Nie wiedział jednak czy ma się przywitać czy nie ponieważ wszyscy wydawali się być weseli, zupełnie jakby Kuroo nigdy nie zniknął. Postanowił im nie przeszkadzać i poszedł po prostu dalej, nie był jednak sam zbyt długo.
- Kuroo! - krzyknął pewien szarowłosy chłopak pojawiając się niewiadomo skąd i niemal rzucił się na swojego kolegę z klasy.
- Chyba ktoś się za mną jednak stęsknił - zaśmiał się opuszczając Suge na ziemię.
Jak się okazało ławka zajęta przez VIPów usłyszała krzyk Sugawary i wszyscy odwrócili się za siebie, łącznie z Tooru który na widok swojego współlokatora doznał szoku przez który nie mógł się ruszyć. Gdy jednak odzyskał czucie w kończynach, wstał i zaczął iść w stronę Kuroo podczas gdy reszta została na ławce. Gdy był już za czarnowłosym przykleił się do jego pleców co zaskoczyło Tetsurou na tyle że aż podskoczył w miejscu. Spojrzał przez ramię i jeszcze bardziej zdziwił się widząc czupryne Oikawy, poczuł ciepło na swoim sercu i odwrócił się przodem do niego aby również przytulić się do chłopaka.
- Miałem nadzieję że umarłeś - szepnął szatyn tak cicho by tylko Kuroo mógł go usłyszeć.
- Ja też za tobą tęskniłem - odparł kocur a Tooru w odpowiedzi zacisnął pięści na jego bluzie.
- Powiesz mi gdzie byłeś w końcu czy nie? - spytał zniecierpliwiony Oikawa stojąc przed leżącym Kuroo.
- A czemu cię tak nagle interesuje moje życie? - syknął przewracając stronę w książce która czytał.
- Ja pierdole - warknął przechodząc na drugą stronę pokoju - Gówno mnie obchodzi twoje życie. Nie było pytania.
Położył się na swoim łóżku odwrócony tyłem do swojego współlokatora i przygryzł wargę chcąc powstrzymać łzy. Czy robił coś złego martwiąc się? Oczywiście mógł powiedzieć to wprost ale jego duma mu na to nie pozwalała. Tak właśnie minął im cały wieczór, w ciszy.
Rano niewiele się zmieniło, z tą różnicą że Oikawa wykonywał wszystkie czynności z ogromnymi nerwami, kiedy szafka nie chciała się zamknąć zaczął ją kopać i chyba coś połamał ale przynajmniej się zamknęła, później gdy się pakował rozwalił zamek błyskawiczny i wyrzucił plecak przez okno a książki spakował do worka na wf. Na lekcji połamał trzy długopisy a później pożyczał je od Iwaizumiego który nie był zbyt chętny ponieważ każdy jego długopis jaki znalazł się w rękach Oikawy, na koniec lekcji lądował połamany w śmietniku. Na stołówce rzucił ryżem przez pół stołówki bo uznał że mu nie smakuje. Gdy wrócił do pokoju jego humor ani trochę się nie polepszył, jedynie pogorszył.
- Kurwa mać! - ryknął uderzając pięścią w zeszyt od matematyki nad którą siedział dobrą godzinę ale nie potrafił się na niej skupić.
- Jezu, Oikawa... - westchnął Kuroo który przez wybuch jego współlokatora drgnął wypuszczając z dłoni telefon. - O co ci znowu chodzi?
- Odpierdol się - warknął zarzucając wszystkie książki na ziemie po czym wstał i zamknął się w łazience.
Kuroo nie potrafił zrozumieć zachowania młodszego, pierwszy raz widział go takiego narwanego ale powodu jak nie znał tak i nie poznał. Usiadł nie spuszczając wzroku z drzwi za którymi znajdował się szatyn, podniosł się a następnie zapukał w nie.
- Oikawa, wpuść mnie...
MAM ZARAZ CHEMIĘ NIE MOGĘ TEGO SPRAWDZIĆ SRY
CZYTASZ
Gloria
Fanfiction¦ Gdy Oikawa jest podłym skurwielem ¦ ¦ Gdy Kuroo chce go naprawić ¦ Ile będzie musiał zapłacić za tą chęć pomocy? UWAGA: dużo wulgaryzmów