5

12.8K 692 203
                                    

Alicja patrzyła przez szybę, oglądając mijające ulice i budynki. Patrzyła na ludzi i zastanawiała się czy ktoś chociaż ją widzi, tą bezbronną dziewczynę, która jedzie na spotkanie śmierci? Chciała chociaż się pożegnać z rodziną albo krzyknąć do ludzi: proszę powiedzcie mojej mamie i siostrze jak bardzo je kochałam i przepraszam za wszystkie złe rzeczy
jakie uczyniłam. Ale nie mogła. Siedziała sparaliżowana od strachu.

- Nie chcesz wiedzieć dokąd jedziemy? - zapytał major patrząc na
nią swoim zimnym jak lód wzrokiem. Alicja z trudem spojrzała na niego.

- N... n...na śmierć? - Major się uśmiechnął. Rozbawiła jego szczerość dziewczyny.

- Nie zabije cię, bo jesteś mi potrzebna - Alicja otworzyła usta zaskoczona. Kilka razy mrugnęła powiekami jakby niedowierzając słowom.

- Na p...p... prawdę? - Do czego mogła być mu potrzebna?

- Tak- starał się mówić łagodnie jak tylko to potrafił i stwierdził, że to było cholernie trudne - Mam dla ciebie pracę. Mój przyjaciel jest kucharzem i potrzebuję kogoś kto zna dobrze niemiecki, aby mógł tłumaczyć dostawcy wszystkie potrzebne produkty. Twierdzi, że wasz język jest jak jazgoczący świstak podczas kopulacji - Alicja uśmiechnęła się na te stwierdzenie i major patrzył na ten uśmiech jak zaczarowany.

- Na prawdę? Nie zabije pan mnie?- Alicja ożywiła się jakby raptem powstała z popiołów. Mężczyzna westchnął.

- Przecież mówię, ile razy mam tobie tłumaczyć? - burknął nie zadowolony. Alicja ponownie skuliła się pod jego głosem.

Chwilę milczał i ponownie zwrócił się do niej .

- Jak się nazywasz?

- Alicja Gutz - powiedziała szybko.

- Gutz? Z takim nazwiskiem masz chyba niemieckich przodków.

- Nie wiem ... nie sądzę. Jestem Polką. Pochodzę ze Śląska - Major się
zamyślił i nastała ponownie cisza.

Alicja wróciła wzrokiem na szybę i czuła się dziwnie spokojna. Powiedział, że ją nie zabije i mu uwierzyła. Przecież pomógł jej kiedy siostrze groziło niebezpieczeństwo. Dotrzymał słowa.

Dojechali do jakiegoś dużego hotelu. Wysiadła i spojrzała na wielkie
czerwone flagi z niemieckimi znakami swastyki, które zwisały z elewacji budynku. Rozpoznała
budynek. Był to Hotel Bistrol. Nigdy w nim nie była, ale przed wojną uchodził za bardzo znany i luksusowy. Wielu znanych gwiazd i polityków gościło w tych murach, a dzisiaj był po prostu siedzibą oficerów i dowódców niemieckich. Był ściśle strzeżony.

- Chodź - powiedział major kiedy Alicja długo przyglądała się fasadzie.
Ruszyła za mężczyzną i musiała za każdym razem do niego podbiegać aby nadążyć za jego szybkim krokiem.

Po drodze mijali żołnierzy, którzy stawali na baczność przed majorem, a
jej przyglądali się zaciekawieni.

Przeszli przez długi korytarz i weszli do kuchni. Alicję odurzyły wspaniałe zapachy, że aż o mało nie straciła przytomności. Major nie patrzył w jej stronę tylko kogoś szukał.

- Herr Schulz! - krzyknął i nagle pojawił się jakiś mężczyzna. Był tęgi, niski i był dużo starszy. Miał około pięćdziesięciu lat. Wytarł ręce o fartuch i spojrzał na majora z uśmiechem.

- Witaj majorze. Co jest?

- Przyprowadziłem ci pomoc do tłumaczenia i do kuchni - Major się
odsunął i kucharz spojrzał na dziewczynę.

- Yyyy... ona? Przecież to jakieś dziecko? Ile ma lat? Dwanaście?

- Nie proszę pana jestem dorosła. Za miesiąc będę miała osiemnaście -
powiedziała spokojnie Alicja, a mężczyzna wybuchnął gromkim śmiechem. Nawet major uśmiechnął się pod nosem.

Pokochać wroga cz. 1 (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz